| Mary |
-A więc co stało się naprawdę?-zapytał kiedy wprowadził mnie do salonu.Wszędzie było pusto,nie było słychać nic prócz telewizyjnych wiadomości,więc podejrzewałam że został sam.
-Czy musiało się coś stać żebym miała was odwiedzić?
-Nie owijaj w bawełnę tylko siadaj i gadaj.-jak rozkazał tak zrobiłam.Wzięłam głęboki wdech i spuściłam wzrok.
-Rozstałam się z Jamesem...
-A jednak...Na pewno takiej decyzji chciałaś?
-Sama już nie wiem co chciałam i co chcę...Kocham go i zawsze będę kochać.
-Więc w czym problem?
-Nie układało nam się od pewnego czasu.Było jakoś inaczej...nie tak jak przez ostatni rok w którym obydwoje promieniowaliśmy.Coś się zmieniło...
-Może...może to nie był odpowiedni chłopak dla Ciebie? Bo widzisz,mówią,że prawdziwa miłość przetrwa wszystko więc jeśli to on byłby tym jedynym do takiego stanu by nie doszło.Ja nie chcę nic stwierdzać,nie znamy się zbyt długo żebym mógł postawiać wnioski...
-Nie nie,chyba masz rację.-przerwałam mu-Pewnie tak musiało być...
-Rozstania z bliskim i ważnym dla nas człowiekiem zawsze bolą,jednak pamiętaj że Jamie nie umarł,zawsze możesz się z nim spotkać,pogadać,nie musisz przekreślać waszej przyjaźni skoro tak długo ją budowaliście.Przyjaźń to piękne uczucie,należy o nie dbać.-uśmiechnął się a ja mu zawtórowałam.
-Jesteś najlepszym pocieszycielem jakiego znam,bijesz Rose na głowę,tylko jej tego nie mów.-szepnęłam i obydwoje zachichotaliśmy-Dziękuję Liam.
-Nie ma za co.Napijesz się czegoś? Chyba że wolisz się przejść a później odprowadzę Cię do domu.
-To może jednak to pierwsze...Zapomniałam kluczy od domu a Max gdzieś polazł więc...-zmieszałam się
-Spokojnie,możesz nawet u nas przenocować jeśli będzie trzeba.A więc herbata?
Pokiwałam z uśmiechem głową a chłopak zniknął za drzwiami kuchni.Kiedy wrócił postawił przede mną wielką filiżankę gorącego napoju,który nawiasem mówiąc przepięknie pachniał.
-Wybacz,że musiałaś oglądać Zayna w jego 'fazie'...-odchrząknął a ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Często tak balują?
-No nie powiem,lubią się zabawić.
| Rose |
Nie ma to jak spanie pod gołym niebem na jakimś zadupiu w którym nie ma nawet zasięgu! Ugh...co mnie podkusiło do tego wyjazdu z rodzicami? Chyba tylko te ich błagalne miny i możliwość spędzenia w końcu z nimi trochę czasu nim znowu powrócą w wir pracy i zabiegania...Tylko jak mam wytrzymać tu jeszcze dwie doby bez kontaktu z Bożym światem,internetem,telewizją i muzyką...bateria mi padła więc jestem zdana tylko na śpiew ptaków o 3 nad ranem i wieczorne świergoty,które zaczynają mnie dobijać...
-Nie możemy wrócić wcześniej niż planowaliśmy?-zapytałam po raz kolejny dzisiejszego wieczoru.Siedziałam w namiocie wystukując palcem jakieś rytmy,mama przeglądała jakieś katalogi a tata majstrował z jakimś radyjkiem.Świetnie.
-Nie marudź Rose,przecież nic ci się nie stanie jak trochę odpoczniesz od tego wielkiego świata.-powiedziała nie podnosząc wzroku z nad gazety.
-Kiedy ja już tu totalnie...nie daję...rady!-zawołałam zabijając ósmego komara z rzędu.(z nudów liczyłam)
Tęskniłam za deską,za rampą,za Mary,Maxem,Jamiem,nawet za Sam,która na każdej okazji się ze mnie nabijała,no ale cała ona.No i tęskniłam też za One Direction,bardzo dawno się z nimi nie widziałam.A tu jeszcze ta cholerna bateria w telefonie i nic nie posłuchasz! Po pół godzinie mruczenia pod nosem usłyszałam jakieś dźwięki i odrazu spojrzałam w kierunku taty.
-No i widzicie,mówiłem że ja naprawię!-uradowany pogłośnił radyjko-A wy nie chciałyście go zabierać!
-Zwracam szacun!-rzuciłam się ku niemu i przystawiłam ucho do głośniczka-Oo tak,tego mi brakowało...
| Sam |
-Sam,ścisz tą muzykę!-usłyszałam kolejny z rzędu krzyk mojej zdenerwowanej rodzicielki.-Słyszysz?!
-Nie!
Wściekła wpadła do mojego pokoju i odłączyła laptopa od prądu.-Samantho McDoughty co się z tobą dzieje?! Wiedziałam od twoich najmniejszych lat,że będziesz trudnym dzieckiem ale to co ty wyprawiasz przekracza moje wszelkie oczekiwania!!
-A co ja mam powiedzieć?! Uwięziłaś mnie w tym domu,nie mogę jeździć na desce,nie mogę spotykać się z przyjaciółmi podczas gdy Mary mnie pilnie potrzebuje,już nic mi tu nie wolno!-wykrzyczałam z pretensją
-Och,oczywiście a ty jesteś potulna jak baranek i niczemu winna!
-SA WAKACJE MAMO,nie powinnaś się dziwić że chcę jeszcze trochę z nich czerpać skoro nawet nie pomyślałaś o żadnym wyjeździe!
-Co nie oznacza,że masz wracać do domu o 4 nad ranem! Mówię Ci po raz ostatni: nie przeginaj bo zabiorę Cię stąd i wyślę do szkoły z internatem.-pogroziła palcem i zrzucając kable na ziemie wyszła z pokoju.
Żeby trochę ochłonąć podeszłam do otwartego na oścież okna i łapiąc się za głowę zawołałam:
-Ja pierdole,weźcie mnie stąd zabierzcie!
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.-usłyszałam męski głos i zdziwiona uniosłam brew.
-Czy ja już przez to wszystko mam jakieś urojenia czy to nie dzieje się tylko w mojej głowie?-spytałam chyba bardziej samą siebie.
-Jeśli już mamy urojenia to we dwójkę.-wychyliłam się i pod moim oknem ujrzałam Harry'ego.
-Co ty tu odwalasz? I skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Powinnaś wiedzieć,że Harry Styles jak czegoś chce to do dostaje.-wyszczerzył zęby-No to będziesz tam tak siedzieć czy wybierzesz się ze mną na spacer?
-Żartujesz sobie? Ona mnie zabije...
-Oj tam,raz się żyje.-machnął ręką
-A niby czemu miałabym z tobą iść?-spytałam-Przecież my nawet za sobą nie przepadamy...
-No jak wolisz...-wzruszył ramionami i powoli zaczął się cofać-Wieczór taki piękny...gwiazdy święcą,o chyba jutro będzie ładna pogoda...
-Ech...no dobra,poczekaj chwilę.-mruknęłam.Podleciałam do szafy,założyłam na siebie cieplejsze ubrania,następnie zamknęłam od środka drzwi na klucz i wcisnęłam pod nie kartkę z napisem: Poszłam spać,mam nadzieję że chociaż to mi wolno.NIE BUDZIĆ! - ostatnie słowa pogrubiłam i z powrotem wyjrzałam przez okno.
-Gotowa? No to dawaj,jakoś Cię złapię.Chociaż jeszcze nie wiem jak...-dodał już ciszej
-Skaczę z pierwszego piętra,jeśli mnie nie złapiesz to wiedz,że mój duch będzie nawiedzał Cię w snach!
-Dobra dobra,nie gadaj tyle bo twoja mama zaraz usłyszy i tyle z tego będzie!-pośpieszył mnie.Usiadłam powoli na parapecie,wysunęłam nogi,przymknęłam powieki iii...skoczyłam.Jednak ten dupowaty Styles po tym jak mnie ''złapał'' nie utrzymał równowagi i obydwoje przewaliliśmy się na stojącą obok domu choinkę.
-MIAŁEŚ MNIE ZŁAPAĆ!!-zawołałam a ten zasłonił mi usta dłonią
-Przecież złapałem!-szepnął-Nie moja wina,że jest rosa i się poślizgnąłem...
-Uhh chodźmy stąd bo babcia nas usłyszy.-wygramoliłam się cała poharatana i wylecieliśmy z ogródka.
-Udało się nam! Piąteczka!-podleciał do mnie z uśmiechem na gębie.
-Eee..nie?-uniosłam brew a ten zrobił smutną minkę-Na mnie twoje uroki nie działają,chłopczyku.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do przodu.
-Jak ty to robisz?-zapytał po kilku minutach doganiając mnie-Zazwyczaj dziewczyny nie mogą mi się oprzeć.
-Och,no popatrz...To teraz musisz czuć się strasznie!-wyszeptałam z przejęciem i zaśmiałam się ironicznie.
-A więc co stało się naprawdę?-zapytał kiedy wprowadził mnie do salonu.Wszędzie było pusto,nie było słychać nic prócz telewizyjnych wiadomości,więc podejrzewałam że został sam.
-Czy musiało się coś stać żebym miała was odwiedzić?
-Nie owijaj w bawełnę tylko siadaj i gadaj.-jak rozkazał tak zrobiłam.Wzięłam głęboki wdech i spuściłam wzrok.
-Rozstałam się z Jamesem...
-A jednak...Na pewno takiej decyzji chciałaś?
-Sama już nie wiem co chciałam i co chcę...Kocham go i zawsze będę kochać.
-Więc w czym problem?
-Nie układało nam się od pewnego czasu.Było jakoś inaczej...nie tak jak przez ostatni rok w którym obydwoje promieniowaliśmy.Coś się zmieniło...
-Może...może to nie był odpowiedni chłopak dla Ciebie? Bo widzisz,mówią,że prawdziwa miłość przetrwa wszystko więc jeśli to on byłby tym jedynym do takiego stanu by nie doszło.Ja nie chcę nic stwierdzać,nie znamy się zbyt długo żebym mógł postawiać wnioski...
-Nie nie,chyba masz rację.-przerwałam mu-Pewnie tak musiało być...
-Rozstania z bliskim i ważnym dla nas człowiekiem zawsze bolą,jednak pamiętaj że Jamie nie umarł,zawsze możesz się z nim spotkać,pogadać,nie musisz przekreślać waszej przyjaźni skoro tak długo ją budowaliście.Przyjaźń to piękne uczucie,należy o nie dbać.-uśmiechnął się a ja mu zawtórowałam.
-Jesteś najlepszym pocieszycielem jakiego znam,bijesz Rose na głowę,tylko jej tego nie mów.-szepnęłam i obydwoje zachichotaliśmy-Dziękuję Liam.
-Nie ma za co.Napijesz się czegoś? Chyba że wolisz się przejść a później odprowadzę Cię do domu.
-To może jednak to pierwsze...Zapomniałam kluczy od domu a Max gdzieś polazł więc...-zmieszałam się
-Spokojnie,możesz nawet u nas przenocować jeśli będzie trzeba.A więc herbata?
Pokiwałam z uśmiechem głową a chłopak zniknął za drzwiami kuchni.Kiedy wrócił postawił przede mną wielką filiżankę gorącego napoju,który nawiasem mówiąc przepięknie pachniał.
-Wybacz,że musiałaś oglądać Zayna w jego 'fazie'...-odchrząknął a ja tylko wzruszyłam ramionami.
-Często tak balują?
-No nie powiem,lubią się zabawić.
| Rose |
Nie ma to jak spanie pod gołym niebem na jakimś zadupiu w którym nie ma nawet zasięgu! Ugh...co mnie podkusiło do tego wyjazdu z rodzicami? Chyba tylko te ich błagalne miny i możliwość spędzenia w końcu z nimi trochę czasu nim znowu powrócą w wir pracy i zabiegania...Tylko jak mam wytrzymać tu jeszcze dwie doby bez kontaktu z Bożym światem,internetem,telewizją i muzyką...bateria mi padła więc jestem zdana tylko na śpiew ptaków o 3 nad ranem i wieczorne świergoty,które zaczynają mnie dobijać...
-Nie możemy wrócić wcześniej niż planowaliśmy?-zapytałam po raz kolejny dzisiejszego wieczoru.Siedziałam w namiocie wystukując palcem jakieś rytmy,mama przeglądała jakieś katalogi a tata majstrował z jakimś radyjkiem.Świetnie.
-Nie marudź Rose,przecież nic ci się nie stanie jak trochę odpoczniesz od tego wielkiego świata.-powiedziała nie podnosząc wzroku z nad gazety.
-Kiedy ja już tu totalnie...nie daję...rady!-zawołałam zabijając ósmego komara z rzędu.(z nudów liczyłam)
Tęskniłam za deską,za rampą,za Mary,Maxem,Jamiem,nawet za Sam,która na każdej okazji się ze mnie nabijała,no ale cała ona.No i tęskniłam też za One Direction,bardzo dawno się z nimi nie widziałam.A tu jeszcze ta cholerna bateria w telefonie i nic nie posłuchasz! Po pół godzinie mruczenia pod nosem usłyszałam jakieś dźwięki i odrazu spojrzałam w kierunku taty.
-No i widzicie,mówiłem że ja naprawię!-uradowany pogłośnił radyjko-A wy nie chciałyście go zabierać!
-Zwracam szacun!-rzuciłam się ku niemu i przystawiłam ucho do głośniczka-Oo tak,tego mi brakowało...
| Sam |
-Sam,ścisz tą muzykę!-usłyszałam kolejny z rzędu krzyk mojej zdenerwowanej rodzicielki.-Słyszysz?!
-Nie!
Wściekła wpadła do mojego pokoju i odłączyła laptopa od prądu.-Samantho McDoughty co się z tobą dzieje?! Wiedziałam od twoich najmniejszych lat,że będziesz trudnym dzieckiem ale to co ty wyprawiasz przekracza moje wszelkie oczekiwania!!
-A co ja mam powiedzieć?! Uwięziłaś mnie w tym domu,nie mogę jeździć na desce,nie mogę spotykać się z przyjaciółmi podczas gdy Mary mnie pilnie potrzebuje,już nic mi tu nie wolno!-wykrzyczałam z pretensją
-Och,oczywiście a ty jesteś potulna jak baranek i niczemu winna!
-SA WAKACJE MAMO,nie powinnaś się dziwić że chcę jeszcze trochę z nich czerpać skoro nawet nie pomyślałaś o żadnym wyjeździe!
-Co nie oznacza,że masz wracać do domu o 4 nad ranem! Mówię Ci po raz ostatni: nie przeginaj bo zabiorę Cię stąd i wyślę do szkoły z internatem.-pogroziła palcem i zrzucając kable na ziemie wyszła z pokoju.
Żeby trochę ochłonąć podeszłam do otwartego na oścież okna i łapiąc się za głowę zawołałam:
-Ja pierdole,weźcie mnie stąd zabierzcie!
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.-usłyszałam męski głos i zdziwiona uniosłam brew.
-Czy ja już przez to wszystko mam jakieś urojenia czy to nie dzieje się tylko w mojej głowie?-spytałam chyba bardziej samą siebie.
-Jeśli już mamy urojenia to we dwójkę.-wychyliłam się i pod moim oknem ujrzałam Harry'ego.
-Co ty tu odwalasz? I skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Powinnaś wiedzieć,że Harry Styles jak czegoś chce to do dostaje.-wyszczerzył zęby-No to będziesz tam tak siedzieć czy wybierzesz się ze mną na spacer?
-Żartujesz sobie? Ona mnie zabije...
-Oj tam,raz się żyje.-machnął ręką
-A niby czemu miałabym z tobą iść?-spytałam-Przecież my nawet za sobą nie przepadamy...
-No jak wolisz...-wzruszył ramionami i powoli zaczął się cofać-Wieczór taki piękny...gwiazdy święcą,o chyba jutro będzie ładna pogoda...
-Ech...no dobra,poczekaj chwilę.-mruknęłam.Podleciałam do szafy,założyłam na siebie cieplejsze ubrania,następnie zamknęłam od środka drzwi na klucz i wcisnęłam pod nie kartkę z napisem: Poszłam spać,mam nadzieję że chociaż to mi wolno.NIE BUDZIĆ! - ostatnie słowa pogrubiłam i z powrotem wyjrzałam przez okno.
-Gotowa? No to dawaj,jakoś Cię złapię.Chociaż jeszcze nie wiem jak...-dodał już ciszej
-Skaczę z pierwszego piętra,jeśli mnie nie złapiesz to wiedz,że mój duch będzie nawiedzał Cię w snach!
-Dobra dobra,nie gadaj tyle bo twoja mama zaraz usłyszy i tyle z tego będzie!-pośpieszył mnie.Usiadłam powoli na parapecie,wysunęłam nogi,przymknęłam powieki iii...skoczyłam.Jednak ten dupowaty Styles po tym jak mnie ''złapał'' nie utrzymał równowagi i obydwoje przewaliliśmy się na stojącą obok domu choinkę.
-MIAŁEŚ MNIE ZŁAPAĆ!!-zawołałam a ten zasłonił mi usta dłonią
-Przecież złapałem!-szepnął-Nie moja wina,że jest rosa i się poślizgnąłem...
-Uhh chodźmy stąd bo babcia nas usłyszy.-wygramoliłam się cała poharatana i wylecieliśmy z ogródka.
-Udało się nam! Piąteczka!-podleciał do mnie z uśmiechem na gębie.
-Eee..nie?-uniosłam brew a ten zrobił smutną minkę-Na mnie twoje uroki nie działają,chłopczyku.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do przodu.
-Jak ty to robisz?-zapytał po kilku minutach doganiając mnie-Zazwyczaj dziewczyny nie mogą mi się oprzeć.
-Och,no popatrz...To teraz musisz czuć się strasznie!-wyszeptałam z przejęciem i zaśmiałam się ironicznie.
Cudowny! Dajesz! Ciśniesz następny! <3
OdpowiedzUsuńIdealny <3
OdpowiedzUsuńhahaha . rozbawiła mnie ta sytuacja z Harrym i Sam :d
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ..
OdpowiedzUsuńPoprawiłaś mi nim humor :D
Już nie mogę doczekać się kolejnego :D
Pozdrawiam :
http://youthislikediamondsinthesun.blogspot.com/
Haha Sam mnie zawsze rozwala. ;d Cudowny . ;)
OdpowiedzUsuńJa bym nie wytrzymała kilku godzin bez muzyki a co dopiero kilka dni.
OdpowiedzUsuńHa ha Sam i Hazz <3
Świetnie ;*
No z tym urokiem to wymyśliłaś! Świetnie ci idzie ;D
OdpowiedzUsuńhaha. Boski rozdział! Czekam na następny < 3
OdpowiedzUsuńIdealny <3
OdpowiedzUsuńNa to czekałam :) perfekcyjne <3
OdpowiedzUsuńBoski! Już nie mogę doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwowania i czytania mojego nowego bloga, oczwyiście jeśli się spodoba: fallinhappiness.blogspot.com/
Cześć :) Super rozdział i blog :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój http://onedream-lovestory.blogspot.com/ :)