| Mary |
-Komuś dzwoni telefon,słyszycie?-Liam przerwał dzicz,która właśnie miała miejsce na tej pięknej
łące,a dokładniej ja i Louis,którzy udzielamy 'wywiadu' wprost do kamery Rosalie (czyt.paplanie
na tematy całkowicie pozbawione sensu takie jak na przykład dlaczego paski nazywają się
paskami,czemu ja wolę dżem jagodowy od brzoskwiniowego podczas gdy On odwrotnie,albo też
o tym jak to zarąbiście jest chodzić na imprezy i być przyłapanym na wagarach) ,Samantha
dokuczająca Harry'emu,który to próbuje ją poderwać,Niall,Zayn i Max prowadzący wielką bitwę na
jedzenie i tylko biedny Payne goniący wokół nas aby przypilnować czy nikt nie próbuje się
zabić (a takie przypadki już były w każdej z grup).
Właśnie rozpoczynałam kłótnię z Louisem o to,że lepsze są trampki od tomsów,gdy do moich
uszów doszedł dźwięk dzwonka z mojego telefonu.
-To mój!-ku mojemu zdziwieniu zawołałam to równocześnie z Malikiem.Obydwoje spojrzeliśmy
na siebie zdziwieni.
-Masz taki sam dzwonek jak ja?-spytał
-Albo ty jak ja.-poprawiłam go
-Kiedy go ustawiłaś?
-Zaraz przestanie dzwonić i tyle z tego będzie.-Liam podszedł do nas i podał mi mój telefon.-To
twój,bo Zayna leży nadal na kocu.
-Kto tak nachalnie dzwoni?-Reszta zebrała się wokół nas a ja zerknęłam na wyświetlacz.Chris.
-To dziwne...po kiego grzyba Chris do Ciebie dzwoni?-Max uniósł brew-Lepiej nie odbier..no i masz.
Powiedział to za późno bo właśnie nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
-Halo? Chris?
-HEEJ KOCHANA!!-wrzask był tak głośny,że doskonale usłyszeli go wszyscy wokoło.
Ustawiłam na głośno mówiący i przyłożyłam komórkę do ust.
-Co ty wyprawiasz?
-Wiesz...bo jest taka pewna sprawa,kotku...-zarechotał-Twój kochaś troszkę się upił i...
-No z tego co słyszę ty także nie jesteś wyjątkowo trzeźwy.
-Ale tu nie chodzi o mnie...bo widzisz Jamie ma troszku słabą głowę...no i nie powiem,coś mu
odbiło jak graliśmy w prawdę czy wyzwanie,wtedy jak przyznałem się,że jesteś niezłą laską...
Wszyscy wymieniliśmy spojrzenia a ja zrobiłam tzw.facepalma.
-No i chłopak rzucił się na mnie...chciałem go oszczędzić ze względu na Ciebie,ale musiałem
bronić honoru,bo jest tu kupa dziewczyn,sama rozumiesz...
-Przejdziesz w końcu do rzeczy?
-No byłoby dobrze gdybyś go stąd odebrała bo teraz leje się o Ciebie z innymi gostkami...
Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech.
-Przyślij mi smsem adres,jeśli literki jeszcze nie migają Ci przed oczami.-odpowiedziałam
sucho i rozłączyłam się.-Louis,mógłbyś mnie tam zawieźć?
-Jasne,że tak.
-Lepiej będzie jak wszyscy tam pojedziemy.-odezwał się Zayn a reszta pokiwała głowami i
zaczęli zwijać rzeczy do samochodu.Już po chwili byliśmy w drodze.
| Zayn |
Nie wiem dlaczego,ale zrobiło mi się strasznie żal Mariny wtedy kiedy dzwonił do niej ten
czubek,a to naprawdę dziwne,bo ja wiele razy właśnie tak kończyłem swoje imprezy...
Nie mam pojęcia czemu tak dziwnie reaguję dzisiaj na jej osobę bo nie mieliśmy dobrego
początku znajomości...
Było już ciemno kiedy dojechaliśmy pod jeden z klubów mieszczących się poza Londynem.
Wydawało mi się jakbym już tam kiedyś był,ale musiało być to dawno temu.Weszliśmy do
środka,muzyka i bity były tak zachęcające,że przez chwile zapomniałem po co właściwie
tu przyjechaliśmy.Liam poklepał mnie po plecach i dogoniliśmy Mary,która zdenerwowana
szła przodem.Po pięciu minutach szukania odnaleźliśmy jej chłopaka,który z kieliszkiem
w ręku trzymał się za nos z którego ciekły strużki krwi,a także owego Chrisa,którego,mimo
iż go nie znałem,rozpoznałem od razu po chytrym uśmieszku.Już go nie lubiłem.
-Maaary,a so ty tu...
-Wstawaj James,wychodzimy.-podeszła do niego z grobową miną i złapała za koszulę.
-Hej hej,nie tak szybkoo!-zawołał Chris-Może zostaniecie na chwilę,pogadamy...
-Nie,nie mamy czasu.-Rose wtrąciła się do rozmowy,ale Louis szybko do nich podbiegł.
-Mary,ja i tak muszę pojechać na pobliską stację i zatankować bo inaczej nie wrócimy
do miasta...to może się rozdzielimy: Ja,Rose,Liam i Max pojedziemy a ty zostaniesz tu
z Sam,Zaynem,Harrym i Niallem,okej?
Spojrzałam na każdego z osobna,wszyscy wydawali się być zgodni z jego pomysłem.
-No dobrze,ale pośpieszcie się bo robi mi się tu nie dobrze.-zmarszczyła nos i usiadła
obok Chrisa,który był chyba najbardziej zadowolony z tego,że zostaje.Nie pozostało nam
nic innego jak jakoś się tu rozgościć...Harry i Niall poszli po jakieś małe drinki,a ja i Sam
usiedliśmy naprzeciwko Mariny,która próbowała opatrzyć nos swojego chłopaka.
Była wściekła.Mimo,że znaliśmy się tak krótko,to było to po niej widać.W pewnym
momencie James wstał i podszedł do jakiegoś gostka,który go wołał.Po ich minach było
widać że musieli się o coś założyć,a zagadka o co szybko się rozwiązała.Gdy Jamie wyszedł
do toalety,jego kumpel kiwnął głową do Chrisa,a ten wykorzystując chwilę (kiedy chłopak
Mary został spławiony a blond włosa przyjaciółka siedziała odwrócona do nich plecami)
podszedał do brunetki i zaczął namiętnie całować.A więc o to chodziło! Marina zaczęła go
od siebie odpychać,prawie jej się to udało bo była naprawdę silna,ale niestety szybko się
zmęczyła.Ten przygłup chyba nie pomyślał o tym,że ja przyjechałem z nią bo siedziałem
trochę dalej niż reszta.Momentalnie podleciałem do niego i jedną ręką odciągnąłem go od niej.
-Nie widzisz,że jej się to nie podoba?-spytałem chłodnym tonem i przybiłem go do ściany.
-Nie wtrącaj się koleś.-syknął i rzucił się na mnie z pięściami.
| Mary |
Kiedy widziałam do czego doszło pomiędzy Zaynem a Chrisem od razu do nich podbiegłam.
Razem z Sam próbowałyśmy ich rozdzielić,ale same nie dałyśmy rady.
-Leć po Harry'ego i Nialla!-zawołałam a blondynka pokiwała głową i już jej nie było.
-Ej,przestańcie!!
-Mary,odsuń się i nie wtrącaj!-Zayn odepchnął mnie wyjątkowo delikatnie w kierunku
czerwonej kanapy przez co został zdzielony w twarz.
-Kurwa,nie jak w tej chwili nie przestaniecie!!-wrzasnęłam i na chwilę zastopowali jednak
nie na długo to zadziałało.Po kilku minutach przyleciała Sam u boku Hazzy i Nialla,którzy
prędko ich rozdzielili.
-Porąbało was?!-zawołałam ale nie dostałam odpowiedzi.Sam złapała mnie za rękę i
zaczęła wyprowadzać na zewnątrz,tuż za nami szli Harry,Niall,Zayn i Jamie,który poczłapał
za nami nie bardzo wiedząc co się stało.Nikt się nie odzywał.
Louisa i reszty jeszcze nie było więc staliśmy kilka minut przy nieoświetlonej drodze.W głowie
kotłowało mi się tyle myśli,że w końcu nie wytrzymałam i wybuchnęłam.
-Co w Ciebie wstąpiło?!-spojrzałam na Malika,który wycierał nos i wargę z krwi.
-Och,przepraszam bardzo jeśli przeszkodziłem wam tą piękną chwilę!-krzyknął-Nie
pomyślałem,że tak Ci się to spodoba! Ale wiesz,sądzę że to było nie w porządku do twojego
chłopaka,który apropos jest tak zalany,że nie wie co się w okół niego dzieje...Chyba powinnaś
trafniej ich sobie wybierać.
-To moja sprawa z kim się spotykam i tobie nic do tego! Ale teraz masz za swoje...
-Och,zamknijcie się,dobrze?-przerwała nam poirytowana Sam-Obydwoje jesteście winni.
Ty nie musiałeś wyskakiwać na niego z pięściami...-wskazała palcem na bruneta a później
popatrzyła na mnie-A ty zamiast go opierdzielać może byś mu tak podziękowała,że się za tobą
wstawił,hę?
Żadne z nas nic nie odpowiedziało.Naszym zbawieniem był nadjeżdżający samochód Louisa.
Nic nie mówiąc zapakowaliśmy się do vana i bez słowa dojechaliśmy na miejsce.Wszyscy
wiedzieli dlaczego taka atmosfera wisi w powietrzu bo Harry zadzwonił do Liama i wyjaśnił
mu całe to zdarzenie.Gdy Lou podjechał pod nasz dom podziękowaliśmy za podwózkę i
razem z Maxem wprowadziliśmy Jamiego do domu.Całe szczęście,że rodzice byli we Francji.
-Komuś dzwoni telefon,słyszycie?-Liam przerwał dzicz,która właśnie miała miejsce na tej pięknej
łące,a dokładniej ja i Louis,którzy udzielamy 'wywiadu' wprost do kamery Rosalie (czyt.paplanie
na tematy całkowicie pozbawione sensu takie jak na przykład dlaczego paski nazywają się
paskami,czemu ja wolę dżem jagodowy od brzoskwiniowego podczas gdy On odwrotnie,albo też
o tym jak to zarąbiście jest chodzić na imprezy i być przyłapanym na wagarach) ,Samantha
dokuczająca Harry'emu,który to próbuje ją poderwać,Niall,Zayn i Max prowadzący wielką bitwę na
jedzenie i tylko biedny Payne goniący wokół nas aby przypilnować czy nikt nie próbuje się
zabić (a takie przypadki już były w każdej z grup).
Właśnie rozpoczynałam kłótnię z Louisem o to,że lepsze są trampki od tomsów,gdy do moich
uszów doszedł dźwięk dzwonka z mojego telefonu.
-To mój!-ku mojemu zdziwieniu zawołałam to równocześnie z Malikiem.Obydwoje spojrzeliśmy
na siebie zdziwieni.
-Masz taki sam dzwonek jak ja?-spytał
-Albo ty jak ja.-poprawiłam go
-Kiedy go ustawiłaś?
-Zaraz przestanie dzwonić i tyle z tego będzie.-Liam podszedł do nas i podał mi mój telefon.-To
twój,bo Zayna leży nadal na kocu.
-Kto tak nachalnie dzwoni?-Reszta zebrała się wokół nas a ja zerknęłam na wyświetlacz.Chris.
-To dziwne...po kiego grzyba Chris do Ciebie dzwoni?-Max uniósł brew-Lepiej nie odbier..no i masz.
Powiedział to za późno bo właśnie nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
-Halo? Chris?
-HEEJ KOCHANA!!-wrzask był tak głośny,że doskonale usłyszeli go wszyscy wokoło.
Ustawiłam na głośno mówiący i przyłożyłam komórkę do ust.
-Co ty wyprawiasz?
-Wiesz...bo jest taka pewna sprawa,kotku...-zarechotał-Twój kochaś troszkę się upił i...
-No z tego co słyszę ty także nie jesteś wyjątkowo trzeźwy.
-Ale tu nie chodzi o mnie...bo widzisz Jamie ma troszku słabą głowę...no i nie powiem,coś mu
odbiło jak graliśmy w prawdę czy wyzwanie,wtedy jak przyznałem się,że jesteś niezłą laską...
Wszyscy wymieniliśmy spojrzenia a ja zrobiłam tzw.facepalma.
-No i chłopak rzucił się na mnie...chciałem go oszczędzić ze względu na Ciebie,ale musiałem
bronić honoru,bo jest tu kupa dziewczyn,sama rozumiesz...
-Przejdziesz w końcu do rzeczy?
-No byłoby dobrze gdybyś go stąd odebrała bo teraz leje się o Ciebie z innymi gostkami...
Przymknęłam powieki i wzięłam głęboki wdech.
-Przyślij mi smsem adres,jeśli literki jeszcze nie migają Ci przed oczami.-odpowiedziałam
sucho i rozłączyłam się.-Louis,mógłbyś mnie tam zawieźć?
-Jasne,że tak.
-Lepiej będzie jak wszyscy tam pojedziemy.-odezwał się Zayn a reszta pokiwała głowami i
zaczęli zwijać rzeczy do samochodu.Już po chwili byliśmy w drodze.
| Zayn |
Nie wiem dlaczego,ale zrobiło mi się strasznie żal Mariny wtedy kiedy dzwonił do niej ten
czubek,a to naprawdę dziwne,bo ja wiele razy właśnie tak kończyłem swoje imprezy...
Nie mam pojęcia czemu tak dziwnie reaguję dzisiaj na jej osobę bo nie mieliśmy dobrego
początku znajomości...
Było już ciemno kiedy dojechaliśmy pod jeden z klubów mieszczących się poza Londynem.
Wydawało mi się jakbym już tam kiedyś był,ale musiało być to dawno temu.Weszliśmy do
środka,muzyka i bity były tak zachęcające,że przez chwile zapomniałem po co właściwie
tu przyjechaliśmy.Liam poklepał mnie po plecach i dogoniliśmy Mary,która zdenerwowana
szła przodem.Po pięciu minutach szukania odnaleźliśmy jej chłopaka,który z kieliszkiem
w ręku trzymał się za nos z którego ciekły strużki krwi,a także owego Chrisa,którego,mimo
iż go nie znałem,rozpoznałem od razu po chytrym uśmieszku.Już go nie lubiłem.
-Maaary,a so ty tu...
-Wstawaj James,wychodzimy.-podeszła do niego z grobową miną i złapała za koszulę.
-Hej hej,nie tak szybkoo!-zawołał Chris-Może zostaniecie na chwilę,pogadamy...
-Nie,nie mamy czasu.-Rose wtrąciła się do rozmowy,ale Louis szybko do nich podbiegł.
-Mary,ja i tak muszę pojechać na pobliską stację i zatankować bo inaczej nie wrócimy
do miasta...to może się rozdzielimy: Ja,Rose,Liam i Max pojedziemy a ty zostaniesz tu
z Sam,Zaynem,Harrym i Niallem,okej?
Spojrzałam na każdego z osobna,wszyscy wydawali się być zgodni z jego pomysłem.
-No dobrze,ale pośpieszcie się bo robi mi się tu nie dobrze.-zmarszczyła nos i usiadła
obok Chrisa,który był chyba najbardziej zadowolony z tego,że zostaje.Nie pozostało nam
nic innego jak jakoś się tu rozgościć...Harry i Niall poszli po jakieś małe drinki,a ja i Sam
usiedliśmy naprzeciwko Mariny,która próbowała opatrzyć nos swojego chłopaka.
Była wściekła.Mimo,że znaliśmy się tak krótko,to było to po niej widać.W pewnym
momencie James wstał i podszedł do jakiegoś gostka,który go wołał.Po ich minach było
widać że musieli się o coś założyć,a zagadka o co szybko się rozwiązała.Gdy Jamie wyszedł
do toalety,jego kumpel kiwnął głową do Chrisa,a ten wykorzystując chwilę (kiedy chłopak
Mary został spławiony a blond włosa przyjaciółka siedziała odwrócona do nich plecami)
podszedał do brunetki i zaczął namiętnie całować.A więc o to chodziło! Marina zaczęła go
od siebie odpychać,prawie jej się to udało bo była naprawdę silna,ale niestety szybko się
zmęczyła.Ten przygłup chyba nie pomyślał o tym,że ja przyjechałem z nią bo siedziałem
trochę dalej niż reszta.Momentalnie podleciałem do niego i jedną ręką odciągnąłem go od niej.
-Nie widzisz,że jej się to nie podoba?-spytałem chłodnym tonem i przybiłem go do ściany.
-Nie wtrącaj się koleś.-syknął i rzucił się na mnie z pięściami.
| Mary |
Kiedy widziałam do czego doszło pomiędzy Zaynem a Chrisem od razu do nich podbiegłam.
Razem z Sam próbowałyśmy ich rozdzielić,ale same nie dałyśmy rady.
-Leć po Harry'ego i Nialla!-zawołałam a blondynka pokiwała głową i już jej nie było.
-Ej,przestańcie!!
-Mary,odsuń się i nie wtrącaj!-Zayn odepchnął mnie wyjątkowo delikatnie w kierunku
czerwonej kanapy przez co został zdzielony w twarz.
-Kurwa,nie jak w tej chwili nie przestaniecie!!-wrzasnęłam i na chwilę zastopowali jednak
nie na długo to zadziałało.Po kilku minutach przyleciała Sam u boku Hazzy i Nialla,którzy
prędko ich rozdzielili.
-Porąbało was?!-zawołałam ale nie dostałam odpowiedzi.Sam złapała mnie za rękę i
zaczęła wyprowadzać na zewnątrz,tuż za nami szli Harry,Niall,Zayn i Jamie,który poczłapał
za nami nie bardzo wiedząc co się stało.Nikt się nie odzywał.
Louisa i reszty jeszcze nie było więc staliśmy kilka minut przy nieoświetlonej drodze.W głowie
kotłowało mi się tyle myśli,że w końcu nie wytrzymałam i wybuchnęłam.
-Co w Ciebie wstąpiło?!-spojrzałam na Malika,który wycierał nos i wargę z krwi.
-Och,przepraszam bardzo jeśli przeszkodziłem wam tą piękną chwilę!-krzyknął-Nie
pomyślałem,że tak Ci się to spodoba! Ale wiesz,sądzę że to było nie w porządku do twojego
chłopaka,który apropos jest tak zalany,że nie wie co się w okół niego dzieje...Chyba powinnaś
trafniej ich sobie wybierać.
-To moja sprawa z kim się spotykam i tobie nic do tego! Ale teraz masz za swoje...
-Och,zamknijcie się,dobrze?-przerwała nam poirytowana Sam-Obydwoje jesteście winni.
Ty nie musiałeś wyskakiwać na niego z pięściami...-wskazała palcem na bruneta a później
popatrzyła na mnie-A ty zamiast go opierdzielać może byś mu tak podziękowała,że się za tobą
wstawił,hę?
Żadne z nas nic nie odpowiedziało.Naszym zbawieniem był nadjeżdżający samochód Louisa.
Nic nie mówiąc zapakowaliśmy się do vana i bez słowa dojechaliśmy na miejsce.Wszyscy
wiedzieli dlaczego taka atmosfera wisi w powietrzu bo Harry zadzwonił do Liama i wyjaśnił
mu całe to zdarzenie.Gdy Lou podjechał pod nasz dom podziękowaliśmy za podwózkę i
razem z Maxem wprowadziliśmy Jamiego do domu.Całe szczęście,że rodzice byli we Francji.
Zajebisty! :D
OdpowiedzUsuńSię ku*wa narobiło O_o
OdpowiedzUsuńCzekam NN ;D
Zapraszam do siebie
http://kaiss-and-he.blogspot.com/
Jesteś genialna .
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;p
Pozdrawiam : http://youthislikediamondsinthesun.blogspot.com
:oooooooooooooooooooooooo
OdpowiedzUsuńale jaja... ale MARINA i ZAYN <333333
Wiesz że jesteś świetna <3 czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńdobry pomysł.. groźny Malik ha ha.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Uuuu Malik jaki ostry:D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.fifi1d.blogspot.com