| Mary |
-Abonent czasowo niedostępny.Proszę spróbować później lub zostawić wiadomość po sygnale.Piiii!
-Ja Ci dam piii...-usłyszałam jak mruczy pod nosem i chichocząc otworzyłam drzwi.
-No dobrze...lecz porzućcie wszelką nadzieję,którzy tu wchodzicie...-westchnęłam i wpuściłam go do środka.-Co Cię sprowadza?
-Uwierzysz jak powiem Ci,że przyszedłem tu z tęsknoty do Ciebie?
-Nie.-odpowiedziałam szybko
-I słusznie.
-No to...wwejdź.-wskazałam ręką w kierunku salonu i zaprowadziłam go w głąb mieszkania.-Napijesz się czegoś? Mam kawę,herbatę,czekoladę,cappuccino,dżem,sok,mleko,mleko czekoladowe...
-A co ma dżem do napojów?-przerwał mi a ja tylko wzruszyłam ramionami i dalej wyliczałam.-Stop! Herbata wystarczy.
-No to zrobię nam czekolady.-powiedziałam i tanecznym krokiem poleciałam postawić wodę.Zauważyłam jeszcze jak ten poirytowany wywraca oczami na co zareagowałam cwaniackim uśmieszkiem.Po kilku minutach postawiłam przed nim dwa kubki cappuccino.Zaskoczony spojrzał na nie a później na mnie.
-Ty zawsze tak..?
Wzruszyłam ramionami i upiłam łyczek.
-No ale powiedz mi jak się tu znalazłeś?
-Zabrałem się z Louisem i Hazzą na zakupy.Z powrotem zauważyłem,że jadą do domu jakąś okrężną drogą,co było dziwne bo zawsze wracamy normalnie...Po chwili Louis ostro zahamował pod twoim domem,Harry wypchał mnie z samochodu na deszcz...i odjechali.-powiedział lekko zdenerwowany
-Och,akurat pod moim domem,powiadasz...
-Uwierz mi,że gdyby na zewnątrz nie było tak jak jest...
-Ależ nie ma sprawy,bardzo się...eee cieszę,że mnie odwiedziłeś,bo...bo naprawdę nie lubię być sama...w domu?-to zabrzmiało raczej jak pytanie a nie stwierdzenie.Na twarzy Zayna pojawił się delikatny uśmiech.
-Brzmi nawet przekonująco.
-Starałam się.-pokiwałam głową.-Co tak śmierdzi...
-Coś się przypala?
-O JA CIEŻ PIERDZIELĘ!-wybałuszyłam oczy i prędko poleciałam do kuchni a Malik za mną.Nieprzyjemnemu zapachowi towarzyszył unoszący się w powietrzu dym.
-Otwórz okno,a ja...ja muszę to wyciągnąć.Tylko jak to się wyłącza...-przygryzłam dolną wargę,nacisnęłam na wszystkie możliwe przyciski w piekarniku i bardzo mądra chwyciłam gorącej brytfanki gołą ręką.Z wielkim krzykiem zaczęłam skakać i chuchać na rękę.
-Co ty robisz?!-podleciał do mnie-Dawaj szybko pod wodę...zimną,nie gorącą!-zawołał kiedy moja druga ręka spoczęła na złym kurku-I teraz tak trzymaj...Co Ci przyszło do głowy żeby to tak normalnie wyciągać?-zapytał poirytowany-Nie macie rękawic kuchennych?
-A bo ja wiem...nigdy nic nie gotuję.To dlatego nie wpuszczają mnie do kuchni.
-No już widzę dlaczego.-pokręcił głową z niedowierzaniem
-Dobra,jakoś sobie poradzę.Idź dopij cappuccino bo wystygnie.
-Na pewno?
-Taak.Jakby było ze mną aż tak źle to rodzice nie zostawiali by mnie samej w domu.
-Masz jeszcze Maxa.
-Którego nie ma dniami i nocami.Idź i nie gadaj.-Brunet kiwnął głową ale nadal stał w miejscu.
-Dobrze by było to jakoś opatrzyć,macie bandaż?
-Powinien leżeć na stoliku obok telewizora,już dzisiaj bandażowałam stopę.
-Co zrobiłaś?
-Rozbiłam wazon i wlazłam nogą do szkła.
Ten zrobił facepalama i spojrzał na mnie.
-Na jakiej zasadzie ty jeszcze stąpasz po tej ziemi?
-Cappuccino.-wyminęłam jego pytanie
-Idę,idę...-westchnął i powrócił do salonu.Gdy wyciągnęłam zwęglone ciasteczka z piekarnika (tym razem przy użyciu rękawic) wyrzuciłam je do kosza i skierowałam się do pokoju.Od progu zauważyłam,że Zayn siedzi na ziemi i ogląda zdjęcia,które porozrzucałam z zamiarem ich uporządkowania.Przykucnęłam przy nim,miał w ręce to zdjęcie:
Widząc na nim siebie i Jamiego sprzed dwóch miesięcy coś niespokojnie poruszyło mi się w żołądku.Jak ujrzałam resztę poczułam jak bardzo się przez ten czas od siebie oddaliliśmy.
Oprócz nich znajdowały się tam zdjęcia Maxa i jego kumpli jeżdżących na deskach:
-Ładne zdjęcia...wyglądacie na nich na bardzo szczęśliwych.
-Taak...wszystkie...wszystkie rob..robbiła Rose...-czułam jak łzy napływają mi do oczu.Przez kilka ostatnie dni zaprzątałam sobie głowę samymi pierdołami,byleby nie przypominać sobie o Jamesie.A teraz patrząc na te zdjęcia wszystko mi się przypomniało.
-Coś się stało?-odłożył zdjęcie i popatrzył na mnie.
-Niee...nic się nie stało.-uśmiechnęłam się delikatnie i przetarłam łzy.-Straszny bałagan się zrobił przez te zdjęcia,będę musiała je potem poukładać.-zaczęłam pośpiesznie je zbierać i wkładać byle jak do albumu.
-Nie wyjaśniłaś z NIM tego jeszcze?
-Nie widzieliśmy się od kilku dni.-odchrząknęłam i podniosłam się-Znalazłeś ten bandaż?
-Taak...daj rękę.
Gdy Zayn opatrzył mi ją,usiedliśmy na kanapie i w narastającej ciszy popijaliśmy z kubków.
-Może włączymy telewizor?-zapytał
-To raczej nie możliwe.Zalałam go wodą..-westchnęłam a ten cicho zachichotał.
-Czemu mnie to nie dziwi...
-Jestem do bani.
-Eee tam...przynajmniej koszulkę masz fajną.Liam i Lou mają taką samą.
-Przynajmniej...-powtórzyłam a on szybko dodał:
-Nie nie,to nie tak miało zabrzmieć!
-Niee,masz rację.Jedyne co potrafię to się ubrać,wszystkich naokoło ranię.-burknęłam i wstałam bo zadzwonił dzwonek do drzwi.Ku mojemu zdziwieniu przed moim domem stał James.
-Cześć.Możemy chwilę pogadać?
Nic nie odpowiedziałam tylko osłupiała stałam i patrzyłam na niego opustoszałym wzrokiem.
-Ja...nie teraz,mam gościa.-odpowiedziałam po chwili-Spotkajmy się o 21 tam gdzie zawsze,ok?
-Jasne.Będę czekał.-ucałował mnie w czoło i odwrócił się na pięcie.Dopiero po kilku minutach zdałam sobie sprawę,że to był on...mój Jamie,który pieszczotliwie pokazał,że nadal mu na mnie zależy.
Na wasze życzenie wstawiam nowy rozdział :) Mam nadzieję,że będziecie zadowoleni.Dziękuję
wszystkim którzy wchodzą i komentują - bo to właśnie komentarze podpowiadają mi czy mam
dodać ( i kiedy ) nowy. xxx
-Abonent czasowo niedostępny.Proszę spróbować później lub zostawić wiadomość po sygnale.Piiii!
-Ja Ci dam piii...-usłyszałam jak mruczy pod nosem i chichocząc otworzyłam drzwi.
-No dobrze...lecz porzućcie wszelką nadzieję,którzy tu wchodzicie...-westchnęłam i wpuściłam go do środka.-Co Cię sprowadza?
-Uwierzysz jak powiem Ci,że przyszedłem tu z tęsknoty do Ciebie?
-Nie.-odpowiedziałam szybko
-I słusznie.
-No to...wwejdź.-wskazałam ręką w kierunku salonu i zaprowadziłam go w głąb mieszkania.-Napijesz się czegoś? Mam kawę,herbatę,czekoladę,cappuccino,dżem,sok,mleko,mleko czekoladowe...
-A co ma dżem do napojów?-przerwał mi a ja tylko wzruszyłam ramionami i dalej wyliczałam.-Stop! Herbata wystarczy.
-No to zrobię nam czekolady.-powiedziałam i tanecznym krokiem poleciałam postawić wodę.Zauważyłam jeszcze jak ten poirytowany wywraca oczami na co zareagowałam cwaniackim uśmieszkiem.Po kilku minutach postawiłam przed nim dwa kubki cappuccino.Zaskoczony spojrzał na nie a później na mnie.
-Ty zawsze tak..?
Wzruszyłam ramionami i upiłam łyczek.
-No ale powiedz mi jak się tu znalazłeś?
-Zabrałem się z Louisem i Hazzą na zakupy.Z powrotem zauważyłem,że jadą do domu jakąś okrężną drogą,co było dziwne bo zawsze wracamy normalnie...Po chwili Louis ostro zahamował pod twoim domem,Harry wypchał mnie z samochodu na deszcz...i odjechali.-powiedział lekko zdenerwowany
-Och,akurat pod moim domem,powiadasz...
-Uwierz mi,że gdyby na zewnątrz nie było tak jak jest...
-Ależ nie ma sprawy,bardzo się...eee cieszę,że mnie odwiedziłeś,bo...bo naprawdę nie lubię być sama...w domu?-to zabrzmiało raczej jak pytanie a nie stwierdzenie.Na twarzy Zayna pojawił się delikatny uśmiech.
-Brzmi nawet przekonująco.
-Starałam się.-pokiwałam głową.-Co tak śmierdzi...
-Coś się przypala?
-O JA CIEŻ PIERDZIELĘ!-wybałuszyłam oczy i prędko poleciałam do kuchni a Malik za mną.Nieprzyjemnemu zapachowi towarzyszył unoszący się w powietrzu dym.
-Otwórz okno,a ja...ja muszę to wyciągnąć.Tylko jak to się wyłącza...-przygryzłam dolną wargę,nacisnęłam na wszystkie możliwe przyciski w piekarniku i bardzo mądra chwyciłam gorącej brytfanki gołą ręką.Z wielkim krzykiem zaczęłam skakać i chuchać na rękę.
-Co ty robisz?!-podleciał do mnie-Dawaj szybko pod wodę...zimną,nie gorącą!-zawołał kiedy moja druga ręka spoczęła na złym kurku-I teraz tak trzymaj...Co Ci przyszło do głowy żeby to tak normalnie wyciągać?-zapytał poirytowany-Nie macie rękawic kuchennych?
-A bo ja wiem...nigdy nic nie gotuję.To dlatego nie wpuszczają mnie do kuchni.
-No już widzę dlaczego.-pokręcił głową z niedowierzaniem
-Dobra,jakoś sobie poradzę.Idź dopij cappuccino bo wystygnie.
-Na pewno?
-Taak.Jakby było ze mną aż tak źle to rodzice nie zostawiali by mnie samej w domu.
-Masz jeszcze Maxa.
-Którego nie ma dniami i nocami.Idź i nie gadaj.-Brunet kiwnął głową ale nadal stał w miejscu.
-Dobrze by było to jakoś opatrzyć,macie bandaż?
-Powinien leżeć na stoliku obok telewizora,już dzisiaj bandażowałam stopę.
-Co zrobiłaś?
-Rozbiłam wazon i wlazłam nogą do szkła.
Ten zrobił facepalama i spojrzał na mnie.
-Na jakiej zasadzie ty jeszcze stąpasz po tej ziemi?
-Cappuccino.-wyminęłam jego pytanie
-Idę,idę...-westchnął i powrócił do salonu.Gdy wyciągnęłam zwęglone ciasteczka z piekarnika (tym razem przy użyciu rękawic) wyrzuciłam je do kosza i skierowałam się do pokoju.Od progu zauważyłam,że Zayn siedzi na ziemi i ogląda zdjęcia,które porozrzucałam z zamiarem ich uporządkowania.Przykucnęłam przy nim,miał w ręce to zdjęcie:
Widząc na nim siebie i Jamiego sprzed dwóch miesięcy coś niespokojnie poruszyło mi się w żołądku.Jak ujrzałam resztę poczułam jak bardzo się przez ten czas od siebie oddaliliśmy.
Oprócz nich znajdowały się tam zdjęcia Maxa i jego kumpli jeżdżących na deskach:
-Ładne zdjęcia...wyglądacie na nich na bardzo szczęśliwych.
-Taak...wszystkie...wszystkie rob..robbiła Rose...-czułam jak łzy napływają mi do oczu.Przez kilka ostatnie dni zaprzątałam sobie głowę samymi pierdołami,byleby nie przypominać sobie o Jamesie.A teraz patrząc na te zdjęcia wszystko mi się przypomniało.
-Coś się stało?-odłożył zdjęcie i popatrzył na mnie.
-Niee...nic się nie stało.-uśmiechnęłam się delikatnie i przetarłam łzy.-Straszny bałagan się zrobił przez te zdjęcia,będę musiała je potem poukładać.-zaczęłam pośpiesznie je zbierać i wkładać byle jak do albumu.
-Nie wyjaśniłaś z NIM tego jeszcze?
-Nie widzieliśmy się od kilku dni.-odchrząknęłam i podniosłam się-Znalazłeś ten bandaż?
-Taak...daj rękę.
Gdy Zayn opatrzył mi ją,usiedliśmy na kanapie i w narastającej ciszy popijaliśmy z kubków.
-Może włączymy telewizor?-zapytał
-To raczej nie możliwe.Zalałam go wodą..-westchnęłam a ten cicho zachichotał.
-Czemu mnie to nie dziwi...
-Jestem do bani.
-Eee tam...przynajmniej koszulkę masz fajną.Liam i Lou mają taką samą.
-Przynajmniej...-powtórzyłam a on szybko dodał:
-Nie nie,to nie tak miało zabrzmieć!
-Niee,masz rację.Jedyne co potrafię to się ubrać,wszystkich naokoło ranię.-burknęłam i wstałam bo zadzwonił dzwonek do drzwi.Ku mojemu zdziwieniu przed moim domem stał James.
-Cześć.Możemy chwilę pogadać?
Nic nie odpowiedziałam tylko osłupiała stałam i patrzyłam na niego opustoszałym wzrokiem.
-Ja...nie teraz,mam gościa.-odpowiedziałam po chwili-Spotkajmy się o 21 tam gdzie zawsze,ok?
-Jasne.Będę czekał.-ucałował mnie w czoło i odwrócił się na pięcie.Dopiero po kilku minutach zdałam sobie sprawę,że to był on...mój Jamie,który pieszczotliwie pokazał,że nadal mu na mnie zależy.
Na wasze życzenie wstawiam nowy rozdział :) Mam nadzieję,że będziecie zadowoleni.Dziękuję
wszystkim którzy wchodzą i komentują - bo to właśnie komentarze podpowiadają mi czy mam
dodać ( i kiedy ) nowy. xxx
Jamie, ciekawe o co mu chodzi. Jestem bardzoo ciekawa. Mary ma trochę pecha ale to przejdzie. Zayn <3
OdpowiedzUsuńHa ha . Czekam na nn
JustNiall/
Musiałaś skączyć akurat w tym momencie? : D. Czekam na nn < 3
OdpowiedzUsuńNo pisz że szybciej ten nowy rozdział, możesz go dodać jeszcze dzisiaj, nie obrażę się. :)
OdpowiedzUsuńCudoooooowne .. Już chcem kolejny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam : http://youthislikediamondsinthesun.blogspot.com
o rety.. ale się porobiło.. mam nadzieję, że mu nie wybaczy xd
OdpowiedzUsuńpo raz setny mowię PISZESZ ŚWIETNIE ! na prawdę cudownie sie to czyta ! :D
Dobrze wiesz, że następny rozdział ma być dodany w jak najkrótszym czasie, madame. Świetnie ci idzie! xd
OdpowiedzUsuńTo jest to :D rozdział idealny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ...
OdpowiedzUsuńCzekam NN ;D
I takie jedno tycie stwierdzenie xD
Jestem taka jak Mary ;p
Nie mogę się doczekać ...
Kiedy będzie next ??
No i jest rozdział na moim jednym z ulubionych blogów. ;) No i teraz co ten Jamie wymyśli . ? ;)
OdpowiedzUsuńIdealnie <3 jeden z moich ulubionych blogów :D
OdpowiedzUsuń