3 maja 2012

Rozdział 1

| Mary |

Obudziły mnie promienie słoneczne,które nieznośnie tańczyły mi po twarzy,przedzierając się
przez niedokładnie zasunięte zasłony mojego pokoju.
-Kuźwa,są wakacje!-syknęłam i okryłam się szczelnie kołdrą,co i tak nie na długo się zdało
bo na moje łóżko skoczył Max.
-Doberek siostra!
-Daaj mi spać!-zawołałam i zanurkowałam pod poduszkę.
-Ah,no przykro mi,ale nie mogę.Musisz się zbierać,zaraz wychodzimy.
-Gdzie? Ja nigdzie nie idę.
-Idziesz idziesz,to rozkaz taty.Wczujemy się dzisiaj w niego na koncercie One Direction.
-Że co?-wychrypiałam-One Direction?
-Jop.Grają dziś koncert w wytwórni taty,a że jego nie ma bo już dzisiaj wyjeżdżają to
my mamy się nimi trochę zaopiekować.
-Co to w ogóle za zespół?-zmrużyłam brwi-I jak to wyjeżdżają?
-Do Paryża.Dzisiaj jest 15 sierpnia,ich rocznica,zapomniałaś? Gdzie ty żyjesz?-pomachał
mi ręką przed oczami-Kumaj kobieto.
-Faktycznie!-wyskoczyłam z łóżka-To wszystko po wczorajszym,za późno wróciliśmy.
-Ale Ci się podobaaaało!-poruszał zabawnie brwiami a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-No nie powiem że nie.Idę się ubrać,a ty zrób mi śniadanie.
-Kłóciłbym się ale i tak nie mam nic lepszego do roboty.-puścił mi oczko i zjechał na dół
po poręczy.Usłyszałam jeszcze z dołu głos taty:
-Max,ile razy mam Ci powtarzać żebyś tak więcej nie robił?
Wywróciłam oczami i skierowałam się do łazienki gdzie wzięłam poranny prysznic,
ubrałam się,umalowałam i zeszłam na śniadanie przygotowane przez mojego braciszka.

| Rose |
~ rozmowa telefoniczna:
-Jestem zdumiona Mary,że dzwonisz do mnie o tej porze przytomna.Co się stało?
-A to się stało,że idziemy dzisiaj na koncert.Zespół nazywa się One Direction,kojarzysz?
-No oczywiście że tak! Bez jaj,jak załatwiłaś bilety?
-Nic nie musiałam załatwiać,grają dla wytwórni ojca.
-Mówiłam już że kocham twojego tatę?
-Wiele razy jak czegoś potrzebowałaś.-zaśmiałyśmy się-W każdym bądź razie rodzice
wyjeżdżają na tydzień do Paryża więc będziemy musieli się jakoś do nich przebić.
Wyjaśnić to i owo,przedstawić się i takie tam duperele.Także ubierz się ładnie,co ja gadam,
weź byle co tylko wyglądaj jak człowiek i o 16 tam gdzie zawsze.
-Z tym wyglądaniem ja człowiek to nie do mnie koleżanko.Nie zapominaj że to ty miesiąc
temu paradowałaś na desce w czerwonym staniku i napisem na brzuchu: Keep calm because
Weasley is our king!

-Dobrze,że mi przypomniałaś.Od tamtego czasu nie mogę znaleźć mojej czerwonej szminki.
Chyba została u Jamesa,muszę do niego zadzwonić.
-A właśnie,oni też idą z nami?
-No jasne.Dobra,muszę kończyć.Trzeba pożegnać się z rodzicami.Weź zadzwoń do Sam
i przekaż jej to wszystko w skrócie.Naraa!
-Pozdrów ich ode mnie,pa!
~
Telefon Mariny całkowicie zmienił moje dzisiejsze plany ale cóż, tak to właśnie z nią bywało.
Podekscytowana dzisiejszym wydarzeniem wyrzuciłam z szafy wszystkie ubrania jakie tylko
się tam znajdowały a i tak nie było nic właściwego.No bo co niby założyć na taki koncert?
Zmęczona od całego tego szukania zdecydowałam się na spódniczkę,białą bokserkę i
żakiecik.Po przebraniu się zadzwoniłam do Sam tak jak to obiecałam i wszystko jej
wyjaśniłam.Ta stwierdziła,że idzie tam tylko po to żeby się z nich ponabijać i aby przypadkiem
nie ominęła jej dobra zabawa.Czyli cała ona.

| Max |
O szesnastej wszyscy byliśmy w skateparku.
-Szacun,że nikt się nie spóźnił.-spojrzałem na Mary,Jamie'go,Rose i Sam.-Ale już nie ma
czasu,Mary zrób coś ze sznurówkami.Na deski i za mną!-Jak powiedziałem tak też się stało.

<Muzyka>

Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu.Już z daleka można było zauważy tłumy fanek,
które rozmnażały się z niezwykłą szybkością.
-I jak my się mamy przez nie wszystkie przebić?-wydukała Rose
-Nie bój żaby,ja pójdę przodem.-powiedziała Marina i łapiąc deskę pod pachę zaczęła się
przeciskać a my tuż za nią.Kierowaliśmy się do stolika na samym początku wielgachnej
kolejki,przy którym siedziała piątka członków zespołu podpisująca autografy.
-Proszę..mnie..przepuścić!-zawołała cała czerwona-Ughh...słyszysz? Weź się przesuń!-
zawołała do jednej z dziewczyn,ale ta cała zapłakana tylko się odwróciła i przepraszając ją
przez łzy wołała: Harry! Harry,i love you!
-Matko,jaka zdesperowana.-skomentowała ją Sam jak zwykle przeżuwając gumę
-A ty mogłabyś tak nie mlaskać?-spytał poirytowany James
-Jak wy z Mariną się całujecie i mlaskacie to nikt się nie czepia.-zmrużyła oczy i ruszyła naprzód.
Rozbawiony spojrzałem za siostrą ale nigdzie jej nie widziałem.
-Ejj,stary gdzie jest...-nie dokończyłem bo zdążyłem ją zauważyć.Stała sama tuż przed dwoma
napakowanymi ochroniarzami,a wszystkiemu z daleka przyglądała się Sam uśmiechnięta
od ucha do ucha.Wymieniliśmy z Jamesem znaczące spojrzenia i podlecieliśmy do niej.

| Mary |
-Powtarzam wam,że jestem córką Simona Daviesa i macie mnie tam przepuścić!!-zawołałam
kolejny raz poirytowana,ale dwójka tępych osiłków nie dała sobie przegadać.
-Tak tak,a my jesteśmy braćmi bliźniakami Rihanny,prawda że podobni?-wyszczerzyli się
-Boże,kogo mój ojciec tutaj zatrudnia...-zrobiłam tzw.facepalma.-Ooo Max! Ci dwaj.-wskazałam
palcem na ochroniarzy tej placówki-Nie chcą mi wierzyć! Masz moją przepustkę czy jak jej tam..?
-Nie brałem z domu,tata mówił że nie będą nam potrzebne...
-Świetnie.
-Max? Mary? Co wy tu robicie?-usłyszeliśmy znany głos za plecami.Odwróciłam się i ku naszym
oczom ukazał się najlepszy przyjaciel taty.Chyba spostrzegł się co jest grane i szybko do nas
podbiegł.-Albert,Peter co wy wyprawiacie? To są przecież dzieci Simona,mają tu większe
przywileje niż wasza dwójka razem wzięta! Jak tak dalej pójdzie to was zwolnię,już piąty taki
przypadek w tym tygodniu!
-Ale...
-Żadnego ale,lepiej zajmijcie się czymś pożyteczniejszym,jazda!
-Tak jest...
-Uhh...wybaczcie,są jeszcze tutaj nowi.-uśmiechnął się do nas przepraszająco
-Nic się nie stało.
-Same problemy z nimi.Wczoraj zamiast pilnować wstępu na scenę,Ci plątali się w garderobie
i cykali sobie fotki z samą Lily Allen!
-Żartujesz!-zawołała Sam wybałuszając oczy-To znaczy...żartuje pan!
-Niestety nie.Ale co się dziwić,mają dopiero 20 lat,sporo nauki przed nimi.-westchnął-A teraz
muszę was przeprosić,jak im nie powiem co mają robić to znowu coś wymyślą.Trzymajcie się.
-Dzięki,ty też.-pomachaliśmy mu i odetchnęliśmy z ulgą.-Dobra,chodźcie.
Po pięciu minutach wreszcie udało nam się przepchać na sam początek kolejki i nasza piątka
znalazła się dokładnie naprzeciw piątki chłopaków siedzących przy białym stoliku i zerkających
na nas z pewnym zdziwieniem.To chyba przez to że tak brutalnie potraktowałyśmy dziewczyny
stojące za nami oraz to,że Max i Jamie byli tu jedynymi chłopakami nie licząc ich i ochrony.
-Eee?-jeden z nich,ze straszną burzą loków na głowie uniósł brew i spojrzał na nast pytająco.
-Joł.-przybiłam każdemu po kolei żółwiki-Auć,Rose nadepnęłaś mi na sznurówkę!
-To nie ja,tylko ta gruba dziewczyna z tyłu.-szepnęła mi do ucha-Po za tym mogłaś je zawiązać!
-Nie mam nigdy na to czasu.
-Przepraszam...Że tak spytam,wy po autografy?-spytał chłopak o ciemnej karnacji z czarnymi
jak węgiel włosami.W duszy cicho prychnęłam,zabrzmiało to tak jakby wydawał się lepszym
od nas bo należy do jednego z boybandów i wszystkie dziewczyny piszczą na jego widok.
-Nie.-spojrzałam na niego z wyraźną niechęcią.Super,pierwszy którego odrzuciłam już na
samym początku.-Jestem Mary,to mój brat Max,a tam Rose,Sam i Jamie.Mój tata,Simon
Davies miał się wami 'zająć' przez kilka dni jednakże wyjechał i powierzył to zadanie nam.
-Nie wiedziałem że Simon ma dzieci.-zdziwił się-Ale co wy niby chcecie z nami robić?
-No nic szczególnego,mamy się szlajać za wami bo tak nam powiedział i tak ma być.
Ten już otwierał usta jednak szybko mu przeszkodziłam-Nie pytaj o więcej bo sama nie wiem
po cholerę mamy to wszystko robić.
-Szczera jeste...
-Tak wiem.-znowu mu przerwałam.-Dobra,w zasadzie to chyba tyle,widzimy się na koncercie.
Naarka!-odwróciłam się na pięcie i zniknęłam w tłumie piszczących fanek.Mimo to nadal
czułam na sobie wzrok całej piątki.

| Sam |
-Noo młoda,łaadnie! Moja krew,żółwik.-podleciałam rozjuszona do Mary kiedy tylko udało
nam się wydostać na świeże powietrze.
-Ładne to są z nich lalusie.Jak my mamy z nimi wytrzymać te kilka dni?
-Jakoś sobie poradzimy.-powiedziała Rose-I wcale nie są takimi lalusiami,ja tam ich lubię.
Ale może teraz póki jeszcze mamy trochę czasu do koncertu to przejedziemy się na rampę?
-Świetny pomysł,chyba najlepszy żeby się zrelaksować.-uśmiechnął się Jamie i już po chwili
wszyscy rozpromienieni sunęliśmy na deskach.


Cóż,nie będę tego zbytnio komentować bo nigdy nie wychodzą mi początki opowiadań xD
Nie jestem zadowolona,ale przecież nie zacznę pisać od środka dlatego jest jak jest.

8 komentarzy:

  1. Mi tam się podoba no i czekam na kolejny ;p

    Pozdrawiam Ola :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne , czekam na następny .

    OdpowiedzUsuń
  3. super ;) czekam na dalsze losy !

    xx

    OdpowiedzUsuń
  4. początek jest zawsze najgorszy, ale twój jest super
    czekam na nexta

    zapraszam do mnie ^^ ---> http://i-can-not-believe-i-let-you-go-when.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. o ja! zazdroszczę Ci tej łatwości pisania. czyta się to tak świetnie ! to nie jest opowiadanie kolejne słit zakochanej fanki tylko wreszcie normalnie się zaczyna gratulacje !!

    OdpowiedzUsuń
  6. genialny początek! ja chcę następny rozdział!!!

    OdpowiedzUsuń