5 sierpnia 2013

Rozdział 45




-Wiesz,że powinienem już wracać?-spytał Zayn,odrywając się ode mnie,ale ja jedynie kiwnęłam głową i wróciłam do całowania go.Zachichotał i kładąc swoje dłonie na moich biodrach,przyciągnął mnie do siebie nie przerywając naszych zachłannych pocałunków.
Nagle usłyszeliśmy kroki i wnet moja rodzicielka stała pod moim pokojem.
-Mary,musisz mi pomóc...-złapała za klamkę,ale na szczęście tym razem nie zapomniałam o zamknięciu ich na klucz.Ja i Zayn natychmiastowo oderwaliśmy się od siebie i zamarliśmy.
-Właź!-szepnęłam rozsuwając drzwi mojej wielkiej szafy.Moje ukochane ubrania potrzebowały swojego własnego miejsca,dlatego można ją nazwać mini garderobą (o którą nudziłam tatę odkąd skończyłam 11 lat i poczułam jak ciągnie mnie do mody).
-Zwariowałaś?!-odszepnął i kłóciliśmy się szeptem przez dobre kilka minut.
-Co ty tam robisz?-zapukała,a ja podleciałam i wpuściłam ją do środka.Wchodząc,rozglądnęła się po pokoju.-Czemu tak długo?
-Uczyłam się.-palnęłam,a ona odwróciła się i podeszła do okna aby sprawdzić czy podlałam kwiatki (bądź nie utopiłam ich).
-Czego?
-Anatomii.-odezwał się głos z szafy.Spojrzałam morderczym wzrokiem w stronę garderoby i przez szparkę ujrzałam oko Zayna.Palcem wskazującym przejechałam po szyi,uświadamiając go,że już nie żyje.
-Anatomii?-Mama uniosła brew podchodząc do mnie.
-Taa...przyszłaś po pranie?-zmieniłam szybko temat i wsunęłam ręce do kieszeni.
-Nie.Chciałam żebyś pomogła mi wybrać sukienkę z katalogu.Co to za koszulka?-uniosła własność Malika.
-To jest...to Maxa.-machnęłam ręką.-Do prania.-dodałam,a z szafy wydobył się cichy jęk.Jedną nogą kopnęłam mocno w drzwiczki.-Przyjdę do Ciebie za pięć minut,okej? Muszę jeszcze coś zrobić.-popchałam ją w kierunku drzwi i zamknęłam je przed jej nosem.-Pięć minut,mamuś!
Gdy upewniłam się,że zeszła na dół,podkręciłam radio,a Zayn wyszedł i rzucił się na moje łóżko.
-Dałaś jej moją koszulkę!-zawołał z wyrzutem.
-To za tą anatomię.
-Jak ja teraz wrócę do domu,hm?-oparł się na jednym łokciu i wskazał mi abym klapnęła obok niego.
-Pójdziesz bez,directioners będą wniebowzięte.-wzruszyłam ramionami.-A teraz całujmy się,bo nasze wspólne chwile są policzone.
-Wiesz...może lepiej będzie jak powiemy twoim rodzicom? I przy okazji dostanę koszulkę.
-Po co? I tak zaraz się rozstajemy.Zapomnisz o mnie i...
-Że co?-podniósł się zdziwiony.
-...i znajdziesz sobie kogoś nowego.
-A co jeśli nie chcę? Za kogo ty mnie masz?
-Takie są realia,a świat jest wielki.-usiadłam obok.-Prawie w ogóle nie będziemy się widywać,nie?
-No i co? Liam i Lou dają sobie świetnie radę!-prawie krzyknął.-My też byśmy sobie dali,ale widzę,że tobie zależy tylko na zabawie.-wstał rozzłoszczony i podszedł do okna.Upewniając się,że ma kluczyki do samochodu,wyszedł na balkon i zszedł na dół po pnączach.
-Zayn! To nie tak!-poleciałam za nim,ale on nawet się nie odwrócił.Widziałam jak wsiada do samochodu zaparkowanego po drugiej strony ulicy i odjeżdża.
-Jesteś idiotką,Davies!-jęknęłam i walnęłam głową o poręcz balkonu.


Muszę coś zrobić.Nie mogę pozwolić żeby Zayn wyjeżdżał z myślą,że go wykorzystałam.No wiecie,do całowania,bo trzeba przyznać,że całuje...nieziemsko.Nie mogę schrzanić kolejnej rzeczy! Ale nie mogę też wyjść...Cholera.
-Mamo...Tato...Czy ja mogłabym...-zaczęłam
-Nie.-odpowiedzieli jednogłośnie nie dając mi dokończyć i nadal oglądali jakiś durny program telewizyjny.Oni siedzieli sobie beztrosko na kanapie,a ja prawie eksplodowałam!
-Pół godziny...błagam,to ważne!-złożyłam ręce w błagalnym geście i zrobiłam maślane oczka.W wieku dziesięciu lat to działało.
-Konkretny powód?-zapytała znudzony tata,ale ja kiwnęłam głową.-W takim razie przykro mi.Albo konkrety,które my przemyślimy,albo nic z tego.
Wściekła tupnęłam nogą i wróciłam do swojego pokoju.Chodziłam po nim w tę i we w tę,gorączkowo myśląc.W tym wypadku nie pozostało mi chyba nic innego,jak poczekać aż zasną.W tym czasie próbowałam skontaktować się z Zaynem,ale bezskutecznie,bo wyłączył swój telefon.Na twitterze nie mogłam mu o tym napisać,bo jego fanki dostałyby szału,a na DM i tak mi nie odpisze.Słuchając muzyki i gapiąc się w sufit,przeczekałam do 22,kiedy to rodzice poszli do siebie.Następnie zamknęłam moją sypialnię od środka i wyszłam przez balkon.Gdy byłam w połowie drogi na dół,poczułam jak pnącze,którego kurczowo się trzymałam,pęka i wyślizga mi się z dłoni.Nie minęła nawet minuta,jak bez ruchu leżałam na trawniku,wyłożona jak długa.
-Nic Ci nie jest?-odezwał się znajomy głos,a mnie serce podskoczyło do gardła.Jeszcze chwila i dostałabym zawału! Otworzyłam oczy,a przede mną,a w zasadzie nade mną,stał Zayn.
-Chyba...złamałam...coś w kręgosłupie.-jęknęłam,a on parsknął.
-To byłoby zbyt piękne,gdyby nic Ci się nie stało.-pomógł mi wstać,a ja otrzepałam się i podparłam ręką plecy.Cholernie bolało.
-Mam powiedzieć twoim rodzicom,że się wymykasz?
-Jasne,ale oni chcą konkretnego powodu,więc będziesz musiał im powiedzieć,że wymykam się do Ciebie.-odpowiedziałam,a jego oczy rozbłysły.Oparł ręce na biodrach i spuścił wzrok.Na dworze było ciemno,ale ja doskonale go widziałam.
-Nie podoba mi się w jaki sposób wyraziłaś mi swoje...hm,uczucia.
Westchnęłam głośno,przymknęłam powieki i zagryzłam wargę.Teraz się skup,Davies i napraw to co schrzaniłaś,bo kolejnej porażki już nie zniesiesz!
-Jestem idiotką,wiem.-wydukałam to,co pierwsze przyszło mi na myśl.-Ale musisz się do tego przyzwyczaić bo taka już jestem.Nie myśl sobie,że...że Cię jakoś wykorzystałam,bo ja...ja Cię lubię,serio.
-Świetnie.-ponownie parsknął.-Ja to na przykład lubię Nialla,ale nie mam w zwyczaju go całować.Lubię Cię trochę bardziej,wiesz?
-Ja też Cię lubię bardziej!-zawołałam i poczułam mocny ból w okolicy szyi,jednak nie dałam tego po sobie poznać.-To znaczy...no wiesz.Do tego fajnie całujesz,więc podwójnie...
-Widzę,że masz niemały problem w wyrażaniu swoich uczuć,Davies.-zachichotał i skrzyżował ręce na piersi.Stał tak przede mną,patrzył na mnie i nabijał się ze mnie! Nabijał się z tego,że tak się zmieszałam!
-Może i tak.-wsunęłam ręce do kieszeni.-Jeśli chcesz to możemy spróbować tak...na odległość.Ale nie chcę żeby wielki świat się o tym dowiedział.Tym bardziej moi rodzice!
-Co złego w tym,że zaczynamy się spotykać? Wiem,że początek nie był najlepszy,no ale...
-Oni was lubią,bardzo lubią,po prostu...nie wiem czy byliby pocieszeni gdyby wiedzieli.Twój świat jest całkiem inny niż mój,tata mnie zawsze przed tym ostrzegał,bo odkąd żyję,on zajmował się muzyką.
-Ale zdążył nas już poznać,sodówka nie uderzyła nam do głowy.-zauważył.
-Robią wam zdjęcia na każdym kroku.Nie wiem czy ja bym wytrzymała,nie lubię być w centrum uwagi.-wyznałam,a on westchnął,podszedł do mnie i przyłożył swoje czoło do mojego czoła.
-Będzie ciężko,ale zrobię co w mojej mocy żeby nikt się nie dowiedział.-szepnął,a ja poczułam słodki zapach jego perfum,pomieszany z miętową gumą do żucia.-Mówią,że nie ma rzeczy niemożliwych.-uśmiechnął się lekko i poczochrał mi włosy.-Ale będzie Cię to drogo kosztować.
-Już się boję.-mruknęłam,a on się zaśmiał,zawiesił swoją rękę na mojej obolałej szyi (muszę przyznać,że perfekcyjnie udawałam brak bólu!) i pociągnął w kierunku ulicy.
-Jak już i tak wyszłaś z domu,to trochę się przejdziemy.Dziewczyny podobno lubią takie romantyczne spacerki przy świetle księżyca,hm?-zagadnął,a ja ściągnęłam jego rękę i rozmasowałam obolałe miejsce.
-Chyba zapomniałeś,że JA jestem inna.Jestem feministką,na mnie takie gierki nie działają!-prychnęłam i ruszyłam do przodu,zostawiając go na tyłach.
Rok temu nigdy nie pomyślałabym,że moje życie tak się potoczy...


| Sam |
Popcorn gotowy,coca-cola kupiona,kanapki zrobię potem,pokój posprzątany...no,przynajmniej z wierzchu,ale da się przejść i o to chodzi.Godzina 22:06,czyli Rosalie ma sześć minut spóźnienia i to chyba po raz pierwszy w swoim życiu.Wow.
Już miałam do niej dzwonić aby wypomnieć jej karygodne zachowanie,kiedy rozległ się dzwonek do drzwi.Uprzedziłam babcię i mamę o tym,że spodziewam się gościa więc bez zbędnych pytań typu: kto dobija się o tej porze? ,ruszyłam aby wpuścić moją przyjaciółkę do środka.Widok osoby,którą zobaczyłam w progu kompletnie mnie zaskoczył.
-Cześć,przyszedłem na film.-przywitał się z uśmiechem Harry i już zamykałam mu drzwi przed nosem,gdy ten przeszkodził mi podstawiając swojego buta.-Ej,nie ładnie!
-Nie jesteś Rose.-powiedziałam i zaczęłam z nim walczyć,jednak on był silniejszy.Wślizgnął się do środka i podał mi czteropak owocowego piwa.-Miałam oglądać film z Rose.
-Brałem taką ewentualność,więc się przygotowałem...-wyciągnął z kieszeni kurtki perukę długich,rudych włosów i założył ją sobie na głowę.-Jak wyglądam?-spytał przeglądając się w lustrze,a ja zmierzyłam go od stóp do głów.
-Dobrze się czujesz?-uniosłam brew,a on pokiwał głową.-Co zrobiłeś z moją przyjaciółką? Nafaszerowałeś czymś i zamknąłeś w bagażniku,czy przetrzymujesz ją w piwnicy?
-Ta twoja przyjaciółka wystawiła Cię do wiatru,wolała spędzić ten wieczór ze swoim chłopakiem.
-Jak każdy z resztą.-wywróciłam oczami.-To się robi denerwujące.Wolałam jak była sama,no ale cóż...To co,będziesz tak tu stał czy w końcu...
-O,dziękuję,że zapraszasz mnie do środka,to miłe z twojej strony!-zawołał wesoło i ruszył po schodach,pytając który to mój pokój.
-...czy w końcu sobie wyjdziesz...-dodałam wzdychając.-Niech Ci będzie,drugie drzwi na prawo.


Nie byłam pewna czy uda mi się opublikować ten rozdział przed pielgrzymką,ale dałam radę :) Bardzo wam dziękuję za komentarze,cieszę się,że podoba wam się to co ''tworzę''.
Postanowiłam na razie wstrzymać się z kończeniem bloga,jeszcze trochę to porozciągam bo szczerze mówiąc zżyłam się! Zżyłam się z blogiem i z wami...ciężko byłoby mi to wszystko kończyć.Ale niestety wszystko ma swój koniec i zbyt długo też tego nie będę przeciągać.
Kocham was i mam nadzieję,że ta pielgrzymka fajnie zleci żebyśmy mogli znowu się ''spotkać'' za tydzień :3

ps.dla czytelników Steal Heart mam dobrą wiadomość,dodałam wreszcie nowy podrozdzialik :)
http://steal-heart.blogspot.com/

8 komentarzy:

  1. Ale fajne, ale fajne, ale fajne!!! Aaaaaa :D Mega *.* W końcu razem... ach. :) Cieszę się ;)
    Nie mogę się doczekać aż wrócisz z pielgrzymki :)
    Czekam na następny ;*** <3

    OdpowiedzUsuń
  2. siedzę z otwartymi ustami, moje paczadełka się śmieją i paczają w monitor, jeszcze ta muzyka, nie mogę się oderwać...
    śłodkie, romantyczne, zabawne w jednym? czemu nie xD
    rozdział zajebiaszczy xD
    nie mogę nic więcej wymyśleć, nic dodać, nic ująć, nie myśle teraz zbyt dobrze, a zaraz pewnie wysilę jakoś swój mózg do nowego rozdziału ale nie ważne, czekają miesiąc, poczekają dłużej xD a może i nie xD
    usinam więc...
    Dobranocnych Jednokierunkowych Snów! Branoc!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to opowiadanie, a wątek z udziałem Malika ubóstwiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem (a raczej napiszę) tylko jedno - jakie to słodkie!

    OdpowiedzUsuń
  5. kurde ale romantyczne. tak, ciezkie wyrazanie uczuc. dalej nie wiem co z Rose. Czuje ze robisz to specjalnie!
    /JustNiall

    OdpowiedzUsuń
  6. no w końcu są razem, 45 rozdziałów kombinowania Mariny i proszę :D
    co Harry znów za przeproszeniem odpierdala, co za peruka XD no nic, czekam grzecznie aż wrócisz i mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, a on nie zostanie transwestytą!
    lowe x

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już podziękowałam Ci przez fejsa za to ! :*
    Cudny jest, a jak czytam o Zayn'ie i MAry, to się wprost rozpływam! <3
    To takie romantyczne, jeej! :P
    Gayane.

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę cię nie kończ tego to jest takie piękne. ;-; /@At_Wrong_Side

    OdpowiedzUsuń