Gdy obudziłam się następnego dnia,czułam się jakoś...dziwnie.Bardzo dziwnie.Byłam niewyspana i stłumiona,jakby coś mąciło mi w głowie.Kilka minut zajęło mi zlokalizowanie gdzie jestem,ale kula dyskotekowa,sprzęt muzyczny i podest utwierdziły mnie w przekonaniu,że to właśnie tutaj miała wczoraj miejsce impreza.Usłyszałam ciche szepty i zauważyłam,że oprócz mnie w salonie znajdują się Sam,Rose i...zaraz,zaraz czy to są moi rodzice?
-Mógłby mi ktoś podać szklankę wody,albo coś?-spytałam zachrypniętym głosem.Nie minęły dwie minuty kiedy ugasiłam narastające pragnienie,a potem moja rodzicielka przytuliła mnie mocno do swojej piersi.Zdziwiło mnie to jeszcze bardziej niż fakt,że starzy przyszli odebrać mnie z imprezy.Swoją drogą,ciekawe gdzie jest Max.
-Poczekam na zewnątrz,Audrey.-mama pokiwała głową na słowa taty i pogłaskała mnie po policzku.
-Mamo...ja mam tylko kaca...nic mi nie jest.-poklepałam ją po ramieniu,ale ona pociągnęła nosem,skinęła w kierunku moich przyjaciółek i poszła w ślady taty.Jednak zanim wyszła,odwróciła się.
-Marina...-westchnęła głęboko wypowiadając moje imię i otarła kilka pojedynczych łez spływających po jej policzkach.-...masz szlaban.-i wyszła.
-Co się tu do cholery dzieje?-wydobyłam z siebie w końcu,a one podeszły do mnie powoli.
-Tylko delikatnie.-szepnęła Rose,a Sam klepnęła koło mnie.Jej mina,ku mojemu zaskoczeniu,była poważna.
-Drake dosypał Ci pigułkę gwałtu do drinka.-powiedziała nie owijając w bawełnę,a ja zakrztusiłam się wodą.
-Słucham?! Bez takich żartów proszę!
-To żaden żart.-Rose spuściła wzrok i dopiero wtedy to do mnie doszło.Ona nigdy nie okłamała by mnie w takiej sprawie.To dlatego nie pamiętam jak zasnęłam,to dlatego są tu rodzice i mama płakała.Czułam jak dłonie zaczynają mi się pocić.
-Chciał Cię zgwałcić a...a potem prawdopodobnie porwać żeby szantażować Zayna.
Chciał Cię zgwałcić...Porwać...Szantażować Zayna...te słowa dudniły w mojej głowie jak echo.
-Kto mu przeszkodził?-wychrypiałam.
-Danielle i Eleanor.Szły akurat na górę po wodę.El widząc was zaczęła krzyczeć,a wtedy kumple Drake'a ją dorwali.Danielle udało się zbiec na dół.Spotkała Liama i Nialla,którzy od razu tam pobiegli,a ona zawiadomiła ochronę.-ciągnęła Sam.-Niall rzucił się na Drake'a tyle że on...on był silniejszy.I miał przewagę.Nie wiem jakim cudem złamał Niallowi rękę,ale to nie był koniec.Gdy leżał na ziemi,jego kumple...to okropne,zaczęli go kopać.Kopali leżącego,rozumiesz? To tylko świadczy o ich słabości i kompletnego braku szacunku dla przeciwnika.
Słuchając jej nieprawdopodobnej relacji,oczy wypełniały mi się łzami.To przecież niemożliwe,że to wszystko zdarzyło się wczoraj,w tym domu,a ja o niczym nie widziałam.Cały czas łudziłam się,że moi bliscy wbiegną przez drzwi tarasowe i krzykną,że to jeden,wielki żart.Minuty mijały a ich nadal nie było.
-My w tym czasie szukałyśmy Cię w tym tłumie i dopiero Lou Teasdale nas zawiadomiła,że źle się czułaś i okropnie wyglądałaś.Jakbyś nie wiedziała co się wokół Ciebie dzieje.Widziała jak idziesz gdzieś z Drakiem.Natknęłyśmy się na Zayna,przekazałyśmy mu jej słowa pytając czy Cię czasem nie widział,a on wtedy wyraźnie się zaniepokoił i kazał nam Cię szybko znaleźć.Na całe szczęście,Danielle powiedziała nam co się dzieje i Zayn dotarł tam szybciej niż ochrona.Udało mu się pobić Drake'a,który próbował zwiać.Jak przyszła ochrona to szybko zadzwonił na pogotowie,bo z Niallem było kiepsko.
-O mój Boże.-nie mogłam uwierzyć w słyszane słowa.Dlaczego znowu ja? Zbyt mało przeszłam w ciągu tego roku? Gwałt,zerwanie z Jamiem,jego śmierć...a teraz jeszcze to.Zdecydowanie nad moim życiem wisiało jakieś fatum,bo wszystko czego się dotknęłam,w co się angażowałam,kończyło się istną porażką.Wiem,że nie jestem aniołem,ale nie wydaje mi się abym była na tyle okropna,żebym na to wszystko zasługiwała.Moje życie...chyba z góry jest skazane na klęskę.
-Mimo pozorów czuje się o wiele lepiej niż wygląda.-odezwał się znany nam głos z nutką irlandzkiego akcentu.Odwróciłyśmy głowy ku drzwiom,gdzie stanęli chłopcy.Podbiegłam do blondyna i rzuciłam się mu się na szyję,który wydobył z siebie ciche 'auć!'.Liam,Lou i Harry objęli naszą dwójkę i trwaliśmy w wspólnym uścisku.Zauważyłam,że Zayn zamierza się aby odejść,ale ostatecznie zostaje przy nas...
Bo powstrzymuje go moja dłoń,która splotła się z jego dłonią.
-Ostrzegałeś mnie,a ja Cię nie posłuchałam.Czemu ten jeden,cholerny raz Cię nie posłuchałam?!-pociągnęłam nosem,a on wzruszył ramionami i uśmiechnął się delikatnie.
-Bo nazywasz się Marina Davies.-powiedział i wszyscy,włącznie ze mną,zachichotali.-Chodź tutaj.-wyciągnął do mnie ręce,a ja podeszłam i wtuliłam się w niego.Dosłownie jak mała dziewczynka,która ze strachu wtula się w swojego tatę aby choć przez chwilę poczuć się bezpiecznie.Uniosłam głowę i pocałowałam go w usta tak jakbym robiła to na co dzień.A on mi ten pocałunek oddał.
-Przynajmniej jeden z tego pożytek.-podsumował Louis wzdychając.
-Taak...-Harry oparł ręce na biodrach.-I nawet nasze London Eye może się przy tym schować,Niall.
-Jeszcze raz bardzo was przepraszam,że zepsułam waszą imprezę pożegnalną.-mówiłam do telefonu,wpatrując się w sufit mojego pokoju.-Chciałabym być tam teraz z wami i pomóc wam w sprzątaniu,ale obawiam się,że nie wyjdę z domu przez najbliższe...kilka lat? No,odliczając zeznania na policji i szkołę.
-Najważniejsze,że jesteś cała i zdrowa.-odezwał się Liam.-A my tu sobie sami świetnie poradzimy.
Nagle usłyszałam głośne krzyki,przekleństwa i donośny śmiech Sam,a potem wrzaski z których uchwyciłam coś na kształt ''jak tylko ściągną mi gips to uduszę Cię gołymi rękoma!'' , ''jesteś psychiczna!'' i ''strzel fotę i wstaw na instagrama,twoje fanki i tak będą wniebowzięte''.
-O co chodzi?-spytałam wyraźnie zaciekawiona i odpowiedź dostałam dopiero wtedy kiedy Liam przestał chichotać.
-Sam narysowała Niallowi ee...męskiego członka na gipsie,kiedy ten usnął.Teraz biega za nią po całym domu,bo jeszcze przed chwilą mówił,że podoba mu się taka nieskazitelna biel jego gipsu.
Wybałuszyłam oczy i wyobraziłam sobie tą dwójkę.Dobrze wiedzieć,że wszystkich stać na poczucie humoru.W końcu to ostatki,które spędzamy razem.No a raczej...oni spędzają.
-Chciałabym to zobaczyć.-przyznałam szczerze.-Już za wami tęsknię,a co dopiero jak będziecie w tej cholernej trasie koncertowej!
-Może jeszcze zobaczysz,bo namalowała go markerem.-zaśmiał się.-My też będziemy tęsknić.
-No ja to swoją drogą...ale co dopiero Danielle? I Eleanor? Jak one przeżywają takie rozłąki?
-Nie są tym faktem ucieszone,ale wiedzą,że taka jest nasza praca.Staramy się nawiązywać z nimi kontakt jak tylko się da i spotykać w każdej wolnej chwili.Nie przejmuj się,na pewno prędko się zobaczymy!
-Tak się zawsze mówi,Payne! A potem się kompletnie zapomina! Dobra,lepiej już skończmy bo pewnie szkoda Ci kasy.
-Eee...w zasadzie...to chyba tobie szkoda,bo to ty do mnie zadzwoniłaś.-odpowiedział,a ja stanęłam na równe nogi i widząc,że rozmowa trwa już ponad 15 minut,wrzasnęłam po czym się rozłączyłam,słysząc na końcu jego śmiech.
-Cholera.Ojciec mnie zabije.-przeklęłam sama do siebie i już miałam wyjść,kiedy usłyszałam fragment piosenki You've got the love Florence jako dzwonek mojej komórki.
-Tak,Liam?
-Mary,ktoś chciałby jeszcze z tobą porozmawiać.-powiedział i najwyraźniej rzucił telefonem a ten spadł,bo słyszałam głośny huk wprost do mojego ucha,a potem słowa: 'Leeroy,durniu,nie umiesz rzucać!'.To z pewnością był głos Zayna,ale dlaczego nazwał Liama Leeroyem? Nie mam bladego pojęcia.
Odchrząknął po czym się przywitał.-Hej,Mary.
-Hm.Hej.-odpowiedziałam,a moje serce przyśpieszyło.I nie powiem,zaczynało mi się to podobać.Ostatnim razem moje serce szalało tak dla Jamiego.
-Tak sobie pomyślałem...skoro nie możesz wychodzić,to..to może ja wpadłbym do Ciebie?
-Hmm.-pomyślałam na głos i położyłam się na łóżku,wpatrując się w kolorowe lampki na ścianie.-A będziemy się całować?
Zanim odpowiedział,usłyszałam jego cichy śmiech.
-No jasne,a myślisz,że po co chcę do Ciebie przychodzić? Przecież ''nie jesteśmy nawet przyjaciółmi''.-zacytował moje słowa sprzed kilku dni,kiedy tłumaczył mi się z tego incydentu z Francescą.No właśnie,a co z nią? Przecież przez chwilę coś ich łączyło,a bynajmniej ona tak uważała,bo inaczej nie męczyłaby mnie tak tą sprawą.Powinnam była jej ustąpić,bo nie jestem typem dziewczyny,która podkrada innym chłopaków.Ale z drugiej strony...pieprzyć tą kobiecą solidarność.
-W takim razie okej.Możesz przyjść.
To była długa historia tego rozdziału.Napisałam go już dobry tydzień temu,siedziałam nad nim do 1:30 w nocy,dopieściłam każdy szczegół,a kiedy wczoraj chciałam go przepisać...Zniknął.Albo go wyrzuciłam,albo...magia? :)
Ale postarałam się aby jak najlepiej go odwzorować i mam nadzieję,że mi się to udało.
Przy okazji tego ostatniego zdjęcia z filmu Charlie,polecam ten film każdemu kto go nie widział i kto waha się czy go oglądać.Jest jednym z najlepszych jakie oglądałam,a na dodatek gra tam cudowna i niepowtarzalna Emma Watson :)
PS.Poważnie zastanawiałam się nad zakończeniem bloga w tym momencie jednak uznałam,że nie będę samolubna i zapytam was o zdanie.
Much love! xx
Na początek powiem tak: Nareszcie są razem!!!
OdpowiedzUsuńA tak wgl to jaaa co za rozdział!
Niall jaki bohater! Hahaha
Dalej nie wiem co ci chodzi po głowie z Rose i Maxem, czy to końca opowiadania będą razem?!
/JustNiall
Cudowne, podoba mi się moment Mariny i Zayna :) to naprawdę całkiem słodkie :)
OdpowiedzUsuń"A będziemy się całować?" - ulubione pytanie z całego opowiadania :)
Już nie mogę doczekać się ich spotkania w pokoju, cóż to tam może się wydarzyć? Błagaaam, tylko żeby się nie kłócili ;c
'Wystrój' bardzo mi się podoba, powiało świeżością xd Nie wiesz jak mi ulżyło, kiedy się dowiedziałam, że Mary nic nie jest. Tylko biedny Niall ;< A z tym 'członkiem', widać każdy wraca do pierwotnych źródeł xd M.
OdpowiedzUsuńNie wiem kiedy ostatnio się tak uśmiechałam do telefonu. :-D jak mi się podoba to co się dzieje między Zayne i Mary. B-)
OdpowiedzUsuńKoniec.?
Nie, nie, nie. Trzy razy 'nie', a powinno być jeszcze więcej. Tak gdzieś za 66 rozdziałów może być dopiero koniec. :-D . :$
kocham ten wyglad bloga, nie potrafię sama tak zrobić ze swoim :c i już piosenka do rozdziału mi się pobiera :))
OdpowiedzUsuńnie wiem dlaczego, ale ten rozdział jest jakoś jednym z najlepszych, może przez Mary i Zayna.
żadne koniec wariatko.
Nie kończ tego bloga. Zrób coś w stylu, że zabiorą ją na trase bo Zayn coś tam coś tam. <3333333333
OdpowiedzUsuńOj jejuuu ! *.*
OdpowiedzUsuńW końcu sie doczekałam ich cudownego związku a Ty mi tu chcesz kończyć bloga! No chyba nie! stanowcze NIE kochana ;**
Aaa no i cudowny jest ten wygląd bloga ;d jak ty to kobieto robisz ? o.O ;)
~http://friend-above-all.blogspot.com/
Czekałam 43 rozdziały na to żeby między Zaynem i Mary coś było a ty teraz mówisz mi o końcu?! Jestem na NIE! ;)
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział! < 3
AAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Wieeeeeeedziaaaałam! Mówiłam, że Zayn i Mary, że tę dwójkę łączy coś wyjątkowego! <3 Przecudny rozdział! Uwielbiam tego bloga, tak samo jak always i steal (jest/był wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju, może dlatego, że był to mój pierwszy w życiu blog z opowiadaniem i to jeszcze o chłopcach?!) <3, proszę Cię nie rób mi czegoś takiego! Nie możesz zakończyć bloga! Wiem, że za miesiąc szkoła i w ogóle, rozumiem to, ale nie musisz dodawać rozdziałów często, najważniejsze, aby blog dalej był i żeby historia tutaj wciąż się rozwijała. :) Pomału, ale zawsze coś, niż nic. :)
OdpowiedzUsuńWszem i wobec zgłaszam SPRZECIW! :D :* Uwielbiam Ciebie i Twoje opowiadania! <3
Gayane.