A więc to już.Pierwszy dzień w nowej szkole.Pierwszy dzień 'nowego życia'.Wraz ze starą szkołą opuszczałam za sobą wszystkie dotychczasowe smutki i problemy z którymi się tam spotkałam.Zamierzam teraz czerpać z życia jak najwięcej.
Lekko zdenerwowana,na nogach byłam już o 7.Jako że szkoła znajdowała się niedaleko wytwórni muzycznej taty,to on miał mnie do niej zawieść,ale obiecał,że będę mogła niedługo zrobić kurs na prawo jazdy.Pół godziny poświęciłam nad szukaniem ciuchów,które by mnie zadowoliły.Na początku wybrałam bluzkę,która miała praktycznie cały wycięte plecy,bo dzisiaj jest naprawdę ciepło,ale jak mama zobaczyła mnie schodzącą po schodach,kazała mi wrócić do pokoju i się przebrać.No gdzie tu sprawiedliwość?! Ostatecznie włożyłam TE ubrania i nie robiłam już nic z włosami,bo nie starczyło mi na to czasu.Na miejscu znalazłam się po około 10 - 15 minutach,bo budynek mieścił się w samym centrum.Nałożyłam na nos czarne ray bany i odetchnęłam głęboko.
-Dasz radę,kotek.-tata puścił mi nieudolne oczko i wyciągnął rękę w celu przybicia piątki.Spojrzałam na niego z politowaniem.-To jest,cool,nie?
-To nie było cool.-szepnęłam przybijając mu ją.-Utknęło na granicy między żenadą a siarą.-odpięłam pas i wysiadłam z samochodu.-Ale to i tak słodkie,że się starasz.-dodałam,a on musnął palcem mój nos i odjechał.Odwróciłam się,westchnęłam i poprawiając okulary ruszyłam do szkoły.
Od razu skierowałam się do sali od włoskiego,gdzie miałam pierwszą lekcję.
-Bosko się zaczyna.-powiedziałam pogodnie sama do siebie.Uczniom nie trudno było rozpoznać,że jestem tu nowa,ale ja nie zwracałam na to najmniejszej uwagi,tylko ruszyłam z wysoko uniesioną głową.Zastałam otwartą salę więc weszłam do niej i już na wstępie spytałam jakiejś dziewczyny,które miejsce jest wolne.Ona wskazała mi ławkę pod oknem,w której podobno przesiaduje jakiś Nick,ale jeszcze go nie było,więc wyłożyłam się na krześle,wyciągnęłam stary zeszyt i włożyłam słuchawki do uszu.
Jak tylko zadzwonił dzwonek,do sali wszedł śniady mężczyzna średniego wzrostu,na oko dawałam mu 40stkę.
-Bongiorno.-przywitał się i usiadł przy biurku.Gdy napotkał w dzienniku kartkę z informacją o nowej uczennicy,rozejrzał się po klasie i jego wzrok spoczął na mnie.
-Och! Ciao,come ti chiami?-uśmiechnął się do mnie zachęcająco i wskazał abym wstała.Niechętnie podniosłam się z ławki i wszystkie pary oczu wlepiły się we mnie.
-Mi chiamo Marina.
-Piacere di conoscerti!
-Piacere.-westchnęłam lekko,ale mimo to odwzajemniłam uśmiech.Przez następne pięć minut musiałam w skrócie opowiedzieć coś o sobie i dlaczego się przeniosłam.Gościu był zachwycony moją płynnością i dopytywał czy aby i na pewno nie jestem spokrewniona z Włochami i mimo,że zapewniłam go o tym,że wcale nie,on ze śmiechem upierał się,że musiałam zostać podmieniona w szpitalu.Już go lubię.
Gdy do końca lekcji zostało jakieś 10 minut,do sali,cały zadyszany wbiegł wysoki blondyn z rumieńcami na twarzy.Pan Bernasconi (bo jak się okazało ta jego opalenizna nie była przypadkowa-sam był włochem) przerwał swój monolog i spojrzał na niego zawieszając ręce na biodrach.
-Na litość boską,Nicholas,kiedy w końcu przestaniesz się spóźniać na moje lekcje?
Chłopak przeprosił go trzy razy pod rząd,obiecując,że to nie prędko się powtórzy i zaczął błądzić wzrokiem po całej klasie,aż w końcu popatrzył na mnie.Uśmiechając się szeroko usiadł obok mnie,a Bernasconi kontynuował.
-Wszędzie Cię szukałem,Mary!-szepnął pochylając się ku mnie.Przecież to był ten Nick! Ten święty mikołaj,którego poturbowałam w święta,a potem dwukrotnie spotkałam w centrum! I to jemu zwierzyłam się o śmierci Jamiego.
-Jak to szukałeś? W ogóle...nie miałam pojęcia,że chodzisz tu do szkoły.-powiedziałam szczerze zdziwiona.
-A no szukałem,bo nasz wychowawca,Anderson,kazał mi zająć się nową uczennicą,czyli tobą,ale nie miałem pojęcia że to ty dopóki nie dowiedziałem się jak się nazywasz i skąd się przenosisz.-rozpogodził się.-Trafiłaś do mojej klasy.
-To świetnie,ale...-nie dokończyłam bo tuż nad naszą głową rozległo się głośne chrząknięcie.
-Scuza.-przeprosiłam szybko i uśmiechnęłam się do nauczyciela przepraszająco.
-Teraz kierunek: biologia.-Nick klasnął w dłonie jak tylko wyszliśmy na korytarz.-Na niej zawsze są nudy.Potem mamy angielski...potem chyba ty masz chemię,ja matmę i na końcu informatyka wspólnie,dzisiaj mamy dość krótko..
-Zaraz zaraz,chyba musisz mi coś wyjaśnić.-złapałam go za łokieć i przygwoździłam do ściany.-Skąd wiesz jak się nazywam i o tym skąd się przeniosłam?
-Och,to proste.Z internetu.-wyswobodził się spod mojej ręki i zaczął szukać czegoś w plecaku.
-Jak to z internetu?-uniosłam wysoko brew.
-Widzę,że mało wiesz.-westchnął nie przerywając poszukiwań.-To,że często pojawiasz się u boku tego..One Direction,sprawiło,że można znaleźć kilka istotnych informacji na twój temat.O,jest!-wyciągnął mały kluczyk i pomachał mi nim przed nosem.-To klucz do twojej szafki,masz ją obok stołówki.
-Zabiję ich.-mruknęłam pod nosem.
-Chodź,pokażę Ci ją.-popchnął mnie w kierunku drzwi wyjściowych,bo niby tak mieliśmy tam dotrzeć jakimś jego skrótem.Po lekcjach (na każdej z osobna musiałam mówić coś o sobie!!!!) pożegnałam się z Nickiem i pobiegłam na parking,gdzie czekał już tata.
-''Wróciłeś z krainy umarłych.Nie wiesz,co to znaczy dla nas wszystkich,co znaczy dla mnie''-jak tylko Nala powiedziała to do Simby,łzy ciurkiem poleciały mi po policzkach.
-Hej hej!-ktoś zapukał mocno w drzwi i wszedł bez zaproszenia do salonu.Gdy Louis i Liam pojawili się w pokoju wybałuszyłam oczy i wytarłam łzy.Jeszcze tego brakuje żeby zobaczyli jaki ze mnie mięczak!
-Czemu beczysz?-Lou klapnął na kanapie obok mnie,a Liam na fotelu.Przeniósł wzrok na telewizor.-Aaa,wszystko jasne.
-Nie beczę,mam uczulenie.-odpowiedziałam szybko a on spojrzał na mnie unosząc brwi.Liam zachichotał pod nosem.-No co? Na pyłki.-wzruszyłam ramionami i przyciszyłam dialog lwów.
-Tsaa.-mruknął i oparł się wygodnie,nakładając nogę na nogę.Wibracja telefonu w mojej kieszeni mnie uratowała,spojrzałam szybko na wyświetlacz gdzie pojawił się numer Nicka,który wbił mi dzisiaj rano.
-Hej,mała,co powiesz dzisiaj na wypad do skateparku?
Nie słuchając rozmowy między Tomlinsonem i Paynem wystukałam:
-Hej duży,powiem że nawet mogę wywlec dupe z domu.
-Świetnie,spotkamy się na miejscu o 5?
-Do zobaczenia.
-...wcale nie dawałem jej do zrozumienia,że właśnie to chcę dostać,ale ona się uparła i jest święcie przekonana,że właśnie to robiłem.-powiedział z wyrzutem Louis,a Liam zza gazety pokręcił głową.
-To jest dziewczyna,Lou,na dodatek twoja,więc chcąc nie chcąc musisz jej czasem przytakiwać,a już na pewno w kwestiach prezentu.-poradził mu,a ja poszłam do kuchni po truskawki i gdy wróciłam skończyli rozmowę i zapatrzyli się w Króla Lwa.
-Tak w ogóle,to co wy tu robicie?-spytałam siadając na starym miejscu i wciskając truskawkę do ust.
-Przyszliśmy zaprosić Cię na ognisko,które dzisiaj organizujemy.W prawdzie to...-Payne spojrzał na zegarek.-...za trzy godziny.Tylko nasza paczka,rozumiesz,my,ty,Rose,Max,Sam i Danielle z Eleanor.Nie widzieliśmy się ponad miesiąc czasu,trzeba to nadrobić.
-W zasadzie to już się umówiłam...-skrzywiłam się.Rzeczywiście fajnie byłoby się znowu zobaczyć.Do tej pory widywałam tylko Maxa,który wciąż trochę nadąsany,mieszkał ze mną pod jednym dachem,no i z Rose,która była tuż obok.
-Ty? Ty...um..umówiłaś się?-Lou zakrztusił się trzema truskawkami,które wepchał sobie na raz do pyska.
-Boże,z kolegą!-poklepałam go po plecach,a on zrobił się cały czerwony po twarzy.Brakowało mu tylko zielonej czupryny,mnóstwa piegów i byłby wykapaną truskaweczką!
-No to weź go ze sobą i będzie git.-Liam uśmiechnął się i wstał.-Musimy już iść.Nie wiem czy dobrym pomysłem było zostawić ich samych z tym prowiantem.Znając życie Niall zeżarł już wszystkie kiełbaski,a Harry i Zayn kupili alko,którego kategorycznie im zabraniałem.-westchnął.Lou,którego twarz przybrała już naturalny kolor,zabrał kilka truskawek do ręki i podążył za nim do drzwi.
-Postaram się przyjść.-odprowadziłam ich i oparłam się o framugę.-Tak w ogóle,Sam przyjdzie? Ostatnio podobno jest bardzo ''zabiegana''.
-Udało nam się ją namówić.-odwrócił się Lou poruszając brwiami.-Osobisty urok,czaisz?
-Czaję.-zachichotałam i pomachałam im na pożegnanie.Postanowiłam,że na godzinkę wyskoczę do skateparku,a potem zabiorę Nicka na ognisko,na co on sam się zgodził.
-Hej,dobra jesteś!-zawołał zdumiony,kiedy już mu ją oddałam.Zaśmiałam się i dumnie i skłoniłam głowę.-Czemu nigdy Cię tu nie widziałem?
-Już nie jeżdżę.-wyjaśniłam,chowając ręce do kieszeni.-Nie mam kiedy,moje życie trochę...trochę się poprzewracało.Ale tęsknię za tym.-westchnęłam.
-To widać.-przyznał przyglądając mi się.-Czy ty nie jesteś przypadkiem tą nową w naszej szkole?-spytał,a ja kiwnęłam głową.Wystukał swój numer w moim telefonie,który dałam mu do potrzymania i podał mi go.-Gdybyś chciała kiedyś jeszcze pojeździć,to dzwoń.-uśmiechnął się i zjechał po rampie.
-Okej...Jacob.-odczytałam imię z numeru i rozglądnęłam się za Nickiem.Siedział na barierce i z utęsknieniem spoglądał na ławkę kilka metrów dalej,na której siedziała trójka dziewczyn.Podeszłam do niego powoli i oparłam się o barierkę.-A więc..która to?
Moje pytanie kompletnie wybiło go z pantałyku.
-Co?-wydukał,ale dobrze wiedział co,bo zrobił się cały czerwony.
-No ta dziewczyna w którą gapisz się jak zakochany kundel z wywalonym jęzorem!
-Wcale nie gapię się jak kundel!-zaperzył się.-I nie mam wywalonego jęzora.
-No w ogóle.-dźgnęłam go łokciem w brzuch i poruszałam zabawnie brwiami.-To która to?
-Ta środkowa.-westchnął i podparł brodę dłonią.-Jessica.Chodzi do naszej szkoły.
Spojrzałam na roześmianą brunetkę,której włosy sięgały niewiele za ramiona.Miała przyjemny wyraz twarzy i wyglądała zwyczajnie,w przeciwieństwie do jej koleżanek siedzących po jej obu stronach.Tamte wyglądały jak typowe pustaki.
-Nie dziwi mnie,że Ci się podoba.Jest bardzo ładna.-skrzyżowałam ręce na piersi i zerknęłam na niego.-Ale chyba towarzystwo ma źle dobrane.
-Taa,wiem.Cloe i Megan to straszne lansiary,nie wiem czemu ona się z nimi kumpluje.
-Jak chcesz to ją zawołam i posiedzi z nami.-zaproponowałam,a on wybałuszył oczy.Wyglądał jakby moje słowa brzmiały mniej-więcej jak: na obiad zjadłam dwa ślimaki bez skorupy,chcesz pójść do mnie skosztować?
-Zwariowałaś? Ja jestem dla niej nikim,a Ciebie w ogóle nie zna.
-No to co,właśnie o to chodzi żeby mnie poznać,nie?-powiedziałam,ale on pokiwał przeczącą głową i złapał mnie za rękę,ciągnąc w dół po rampie.-Już kumam dlaczego chciałeś spotkać się akurat tutaj.
-Lepiej już chodźmy na to twoje ognisko.
-Och,Nick!-zawołałam zdumiona i uśmiechnięta,a on poprowadził nas do wyjścia z parku.
-Co?
-Ty jesteś strasznie nieśmiały!-zaśmiałam się,a on zmierzył mnie wzrokiem i nic nie odpowiedział.
Jeszcze raz serdeczne Bóg Zapłać za te komentarze i wyświetlenia! Teraz już jestem w domu,więc następny rozdział wystartuje jak znów będzie 10tka :) Całuję! xx
Cudnie. Strasznie jestem ciekawa co też takiego wydarzy się na tym ognisku ;D Może mały dreszczyk zazdrości ze strony Zayna? Byłoby bardzo miło :) Już nie mogę doczekać się kolejnej część </3
OdpowiedzUsuńMyślałam że Nick będzie leciał na Marinę a tu proszę..niespodzianka!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem akcji na ognisku, na pewno wymyślisz coś bombowego :*
/Sabina
Suuuper. ;D
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak będzie na tym ognisku ;D
OdpowiedzUsuńdawaj szybciutko następny ;**
Jest meega jak zwykle zresztą ;)
OdpowiedzUsuńFajnie jakby na tym ognisku wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego i zaskakującego ;)
/Karolina
nbhgvcfrghyujkjnbhgvcfdxghjikjnbhgvcf *.* już nowy lallalalalalallove!
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak będzie pomiędzy Mariną a Zaynem na ognisku, spina!
Czekam na kolejny :))
Rozdział super ! :D
OdpowiedzUsuńLiczę w następnym na akcję Marina+Zayn. :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny :D
AAAaaa, genialny rozdział, dziękuję ci, że to ciągle piszesz! Ten Nick od razu zdobył moją sympatię, mam nadzieję, że jakoś to się fajnie rozwinie. Kibicuję! M.;*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,że już w następnym będzie coś z Zaynem i Mariną ^^
OdpowiedzUsuńCzekam zniecierpliwiona.
Jak zwykle świetny rozdział! < 3
OdpowiedzUsuńAhhhh a myślałam ,że Nick będzie nowym adoratorem Mariny a tu takie coś ;3 No nic czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńCuudooowny! ♥
OdpowiedzUsuńGayane.