24 stycznia 2013

Rozdział 23

W sobotę miasto traci swoją pracowitą twarz – w sobotę miasto
ma pijaną mordę.


| Marina |
'Życie jest za krótkie żeby się zamartwiać,Marino Davies'-usłyszałam w głowie i poczułam się odrazu...better.
-Masz rację.Życie mojego braciszka mnie nie obchodzi,niech robi sobie co zechce...-dodałam jakby w odpowiedzi na własne myśli i skierowałam się do kuchni gdyż zgłodniałam.
-Cześć Mary!-zawołał Niall na mój widok.Siedział w kuchni na blacie i zajadał kanapkę.
-No tak.Kogo ja się mogłam tutaj spodziewać jak nie Ciebie.
-Jak się bawisz?-spytał jakby omijając moją wcześniejszą wypowiedź.
-Zajesuperbombaogromniaście! Było kiepsko,ale promile robią swoje.-wydukałam i usiadłam obok niego.-Masz drugą kanapkę?
Bez słowa podał mi ją a ja zjadłam ją błyskawicznie czym pobudziłam tylko brzuch,który nie jadł dziś nic prócz porannych tostów.
-Słyszałam,że imprezka wyrwała wam się lekko spod kontroli?-parsknęłam.
-Tak wyszło.-wzruszył ramionami.-Przynajmniej można się w końcu wyluzować!-rozciągnął się.-Ale niektórzy ludzie może rzeczywiście przesadzają...Jeden gościu przed chwilą przytulał się do fikusa w salonie...Momentami zastanawiam się czemu pozwoliliśmy Zaynowi i Louisowi na kupienie alkoholu...
-Wiesz jak mówią..Dla niektórych osób trzeba uzbroić się w cierpliwość...wyrozumiałość...ewentualnie dobrą patelnię.
Powiedziałam,a on dostał napadu śmiechu,który zaraził też i mnie.Gdy się uspokoiliśmy podałam mu puszkę.
-No to zdrówko,Nialler.

Dzisiaj miałam okropną chrapkę na alkohol i nie do końca wiedziałam czy to dobrze czy źle.Spojrzałam na blondyna.Zaczął się dziwnie uśmiechać,a jego uszy całe poczerwieniały.
-Dawno nikt tak do mnie nie mówił!-zawołał uradowany i przybliżył się do mnie.-Jak to ślicznie brzmi w twoich ustach...-zamknął oczy i zaczął się nade mną pochylać więc szybko zeskoczyłam aż biedak stracił równowagę i miał bliski kontakt z podłogą.
-Wybacz mi,napaleńcu,ale musisz wytrzeźwieć.-powiedziałam spokojnie i popijając piwko z powrotem wyszłam na taras.Zabrałam poncz ze stołu i podałam go Rosalie,która była chyba zniecierpliwiona.
-No nareszcie sobie o mnie przypomniałaś!-zawołała na mój widok.-Już miałam sobie pójść i olać Cię tak jak ty mnie!
-Ale jestem.-usiadłam obok.-Ja i moja...coraz to słabsza głowa...
-Pij więcej,alkoholiku.-mruknęła.
-Ok.Twoje zdrowie....hik!
Rudowłosa pokręciła głową ale uśmiechnęła się pod nosem.Oparłam się na lewej ręce i przyjrzałam się jej.
-Co tak patrzysz?
-Wiesz...myślę,że powinnaś się trochę rozluźnić.
-Ależ ja jestem rozluźniona!-zapewniła mnie niezbyt przekonująco.Zmarszczyłam brew.
-Taa...ale,ekhm,powinnaś się zabawić.Ze mną.Chodźmy trochę potańczyć,co?
-O nie nie nie,wiesz przecież,że nie umiem tańczyć...-zaprotestowała od razu,ale ja wstałam i złapałam ją za ręce.
-Kiedy się nauczysz jak nie teraz? Ja też nie umiem...-pociągnęłam ją.
-Kpisz sobie ze mnie?-parsknęła śmiechem.-Mama zapisała Cię na lekcje tańca jak skończyłaś cztery latka!

Ale ja nie słuchałam jej tylko pociągnęłam do środka do tłumu bawiących się.Muzyka,którą zapodawał Malik była tak porywająca,że Rose szybko załapała bakcyla co bardzo mnie ucieszyło,bo wreszcie mogłam się zabawić nie mając jej na sumieniu.
-No widzisz!-próbowałam przekrzyczeć muzykę.-Z alkoholem też Cię jakoś przekonam!
-W życiu!-odkrzyknęła ze szczerym uśmiechem na co ja także zachichotałam.
Po dziesięciu minutach stwierdziłam,że chyba na chwile sobie beze mnie poradzi,bo i tak ledwo co zwracała uwagę na moją obecność.

Zostawiając ją w towarzystwie jakichś chłopaków próbowałam wyśliznąć się w kierunku łazienki,ale z początku nie było mi to dane.Oprócz kilku znajomych dopadła mnie Sam,która oznajmiła,że tak szybko jej nie ucieknę.
-Pokaż mi co potrafisz,bejbe!-zawołała i okręciła się więc nie dyskutowałam tylko przyłączyłam się do niej.

-Gdzie się podziewałaś przez ten czas?!-spytałam,a ona wzruszyła ramionami.
-Byłam wszędzie po trochu! Woooooo!-pisnęła kiedy jakiś chłopak,którego jedynie kojarzyłam z widzenia,podniósł ją i zaczął okręcać.Wykorzystując tą sytuację czmychnęłam w stronę przedpokoju i uciekłam na górę gdyż kolejka do łazienki na dole była zbyt długa.
Tak jak się spodziewałam,na drugim piętrze było o wiele spokojniej,pojedyncze osoby wracały z balkonu wyrzucając za barierkę papierosy,a jedynie jakaś dziewczyna siedziała na schodach.Nagle poczułam jak zakręca mi się w głowie i upadam na tyłek tuż obok niej.
-Hohoho,spokojnie.-zachichotała.-Za dużo się wypiło,hm?
-Prawdę mówiąc to dopiero zamierzałam się upić.-wyznałam.

-Jesteś Marina,tak?
-Eee...powinnam Cię znać?-palnęłam.-Jeśli coś Ci dzisiaj zrobiłam...-zaczęłam a ona wybuchnęła śmiechem.-...to szczerze przyznaję,że nie świadomie bo chybabym jeszcze spamiętała.
-Nie nie nie...to nie tak.-zaśmiała się.-Znam Cię z opowieści Liama.Jestem Danielle.-podała mi rękę.
-Och! To fajnie!-przybiłam jej piątkę i żółwika a ona rozpromieniła się jeszcze bardziej.-Jesteś jego dziewczyną?
-Tak.
-Ale super...Liam to świetny gość! To znaczy,nie żebym coś...po prostu..złoty chłopak,można z nim pogadać.Uratował mnie kiedyś z doła i...no...eee...dobra,zamknę się już.-westchnęłam.
-Spokojnie spokojnie,ufam mu i nie posądzałabym go o posiadanie kogoś na boku.A o tobie i o twoim byłym chłopaku opowiedział mi...ale nikomu nie powiedziałam! Mam nadzieję,że nie jesteś zła?
-Normalnie bym pewnie była,ale że lubię Liama i polubiłam Ciebie,to jakoś to przeżyję.
Uśmiechnęła się.Po chwili po schodach wspiął się jej ukochany książę.Brakowało mu jedynie białego rumaka.
-O,widzę,że już się poznałyście! Mary,co u Ciebie?
-Jeśli masz na myśli jak się bawię to...chyba pójdę się napić.-wstałam,a on spojrzał na Danielle a potem na mnie.
-Poczekaj...może wystarczy na dziś,co? Może chcesz się położyć w moim pokoju,albo...
-Jak oni na Ciebie mówią...Daddy? Ta,chyba tak.No to,Daddy dziękuję Ci za twoją troskę..-klepnęłam go po ramieniu.-Ale potrzebuję więcej alkoholu we krwi.Może mnie nie zrozumiecie,ale złamałam komuś dwukrotnie serce rozgrzebując wszystkie rany i teraz czuję się winna.Oprócz tego jestem cholernie wściekła na mojego brata za coś co robi,a moja rodzina,która powinna już dawno wrócić do siebie nadużywa naszej gościnności więc nigdzie nie mogę czuć się swobodnie.Mam wrażenie,że jestem totalnie beznadziejną osobą i nie mogę przeboleć siebie czy też tego co robię..Powiedziałam to wszystko niemalże na jednym tchu i bezbłędnie co mnie naprawdę martwi bo już dawno powinien plątać mi się język.Zatem,pozwolicie,że odejdę i wypiję sobie drinka?
Najwyraźniej moja przemowa zamurowała ich bo dali mi wolną rękę i skierowali się do pokoju.
-Tylko nie zrób niczego głupiego!-zawołał za mną Liam.

| Rosalie |
Muszę przyznać,że Marina miała rację.Tańczenie w tłumie,te kolorowe,migające światełka,słodki zapach drinków i przede wszystkim muzyka...wszystkie te rzeczy były cudowne i momentalnie porywały.Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu gdy zauważyłam Loczka.
Jednak obiecałam sobie,że jak przyjaciółka za moment nie wróci to zacznę jej szukać,ale zauważyłam ją kątem oka jak siada na kanapie.W prawdzie mówiąc nie wiem...nie wiem dlaczego czułam,że muszę mieć ją na oku.Nie popierałam zbyt dużego picia alkoholu,szczególnie u niej bo wiem jak czasem na nią działał,ale z drugiej strony czułam jakby właśnie dzisiaj jej się należało.Wiedziałam przez co przechodzi po na nowo rozgrzebanej sprawie z Jamiem i muszę przyznać,że mimo iż go naprawdę lubiłam,byłam na niego zła.Jest świetnym chłopakiem i najlepszym jakiego Mary miała,ale ona już prawie się zregenerowała i...
...i nagle poczułam jak ktoś oblewa mnie czymś po nogach! Obróciłam się a za mną stał Max wybałuszając oczy.
-Rose! Strasznie Cię przepraszam! Ktoś mnie popchnął jak przechodziłem...Chodźmy do łazienki!-chwycił mnie za rękę a ja ostatni raz spojrzałam za Mariną.Usiadł koło niej Harry,nie ma się czym martwić.

| Harry |
-A ty co tak tutaj siedzisz sama?-spytałem brunetkę podając szklankę drinka,bo widziałem,że swojego już wypiła.Odwróciła ku mnie swoją głowę.
-Już nie sama.
-No tak,teraz możemy posiedzieć sobie razem,prawda?-uśmiechnąłem się do niej i poczułem jak robi mi się gorąco.Powinniśmy odpalić jakieś wiatraczki czy coś...
-Jak jesteś pijany to co najwyżej możemy się napić!
-O,dobry pomysł,dobry.-zgodziłem się.

Po chwili przyłączył się do nas Zayn i rozmawiając na kompletnie bezsensowne tematy,upijaliśmy się w trójkę przez dobrą godzinę.
-No ale wiesie...-zaczęła Marina.-..moi rodsise na przykład to mnie kom...komm...kompsletnie nie rosumieją!
-A so sie stało?-spytałem.
-Jak nie wiadomo o so chodsi to chodsi o nauke.-odpowiedział za nią Zayn a ona pokiwała głową.
-Ten obok dobsze gada,polej mu!-rozkazała i tak też się stało.


| Rosalie |
-I tak będzie trzeba je wyrzucić,ale przynajmniej jest sucho.-opuściłam łazienkę a Max spojrzał na mnie strapiony.-Hej,nie przejmuj się,to tylko rajtki!
-Odkupię Ci nowe!-zaproponował.-Albo dziabnę coś z szafy Mary...albo jakoś Ci to po prostu wynagrodzę,tylko powiedz jak!
-Zwykła kawa wystarczy.-szepnęłam lekko speszona.

-Kawa z ciastkiem.Okej.Nie ma sprawy.Może...może jutro?
-Może być.-uśmiechnęłam się.-Idziemy potańczyć?
-Jestem co prawda kiepski...
-Na miłość Boską czy tylko ja wiem,że ty i twoja siostra chodziliście na lekcje tańca aż skończyliście 14 lat?-wypaliłam i przez chwilę zrobiło mi się głupio,ale Max zaczął się śmiać.
-No wiesz...jak skończyliśmy 12 to tylko udawaliśmy,że chodzimy.Tak naprawdę odkrywaliśmy nieznane części miasta na deskach więc jak wracaliśmy do domu cali zdyszani,mama myślała,że to po ciężkim treningu.
-No proszę,czego ja się tutaj dowiaduję.-oparłam ręce na biodrach.-Ale do tej 12stki chyba coś tam tańcowaliście,hm? Przecież widziałam was nie raz,jesteście świetnymi tancerzami! Z resztą tak jak wasi rodzice,macie to we krwi.
-Eee tam.Trochę,to nic wielkiego...Mógłbym Cię pouczyć! Eee...oczywiście jakbyś chciała.
Zawahałam się przez chwilę patrząc na niego.Patrzył na mnie z dziwną nadzieją w spojrzeniu.Oni naprawdę świetnie tańczyli,a ja nigdy nie miałam styczności z tańcem,co jeśli się tylko zbłaźnię?
-Z chęcią.-odpowiedziałam a on się uradował.
-To jeszcze się umówimy na lekcje,a teraz chodźmy!-złapał mnie za rękę i pociągnął a ja wybałuszyłam oczy.Myślałam,że ma na myśli pokazanie mi jakichś kroków właśnie dzisiaj,tutaj.W tłumie i ciemności może nie zauważyłby moich błędów i kulfonowatych kroków..Ale co tam,będę martwić się tym później!

| Harry |
Nasza pozycja nie zmieniła się od kolejnej godziny,nadal siedzieliśmy na kanapie coraz więcej pijąc.To niesamowite,że Marina nawet z opadającymi powiekami,poplątanym językiem i czerwonymi policzkami wyglądała...pięknie.Nie miałem pojęcia dlaczego,ale zacząłem wpatrywać się w jej usta kiedy mówiła coś,czego w tej chwili nie dosłyszałem.
-Chyba szeba polaś Hazzie bo soś przysichł chłopak...hik!-mruknął Zayn czkając i podniósł się aby nalać mi do kieliszka.Wykorzystując moment kiedy zwolnił obok niej miejsce,gdy była w pół zdania pochyliłem się nad nią i nie myśląc nad tym co robię pocałowałem ją.Miałem wrażenie,że ten pocałunek trwał bardzo długo,a jej usta całe rozpalone i wilgotne coraz bardziej mnie przyciągały.
Nagle poczułem ostry ból w okolicy czaszki i odskoczyłem łapiąc się za bolesne miejsce.
-PRZESTAŃCIE MNIE WRESZCIE WSZYSCY CAŁOWAĆ!-krzyknęła oburzona.Podziałało to na nią i na mnie,a także na osłupiałego Zayna jak nie jedno wiadro wody.
-Kto Się jeszsze sałował,Mary?-wstałem odruchowo.-Saras mu dokopie..
-Pogięło Cię do reszszty?!
-Wybaszysz mi ten niesręszny insydent?-złapałem ją za ręce.
-Nie! Jak..jak śmiesz...
-Sayn,powieds jej soś...-spojrzałem na mulata a ten pokazał,że umywa od tego ręce i lekko rozdrażniony usiadł z butelką w dłoni.-A myślałem sze jesseś moim pszyjasielem...

-Wybasz mi kobieto,bo dłuszej tego nie zniose...-złapałem się za loki,a ona wzięła zamach i strzeliła mi z liścia w policzek.
-AAUUAA! Za so to?!-wrzasnąłem a ona uśmiechnęła się cwaniacko.
-Teras Si wybaszam,ale miej się na baszności,Styles.-pogroziła mi palcem i usiadła z drugiej strony Zayna wyrywając mu butelkę z ręki.-Nie wiem szemu tu s wami siedse...-westchnęła i upiła spory łyk po czym oddała mu ją.

Hello! Nie zabijecie mnie za taki długi,co? Ale nie wiedziałam w którym momencie go skończyć.Ale chyba chcieliście długi :D Mam nadzieję,że wam się spodoba.I nie ma co,ale słowa Zayna w kończącym gifie są chyba odpowiednie do tego rozdziału xDD

10 komentarzy:

  1. Dobrze ze taki długi. Ja się nie gniewam.
    Super ta impreza. Wszyscy szaleją za Mariną! <3
    I tak nie będą pamiętać co się działo.
    Max pewnie też nie. No właśnie.. czy będzie pamiętał że się umówił z Rose? Czy zapomni i nie pzyjdzie. Przekonamy się! Pisz, pisz. Weny!
    /Sabina

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział! :D Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy :) Pisz dalej, a ja zapraszam do siebie ;) Może skomentujesz? Będzie mi miło :>

    http://fate-is-always-connected.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. długie są fajne! (if you know what I mean) xD nikt Cię nie zabije bo wtedy straciłby takie cudowne opowiadanie! <3 PARTY HARD z pięcioma idiotami! <3 Love It! :3 z niecierpliwością czekam na następny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny.Dobrze,że taki długi ! :)
    Och uwielbiam ludzi,którzy gadają po pijaku. Biedna Mary,szkoda,że cierpi,no ale nie wszystko musi być kolorowe.Harry ja pocałował,no cóż,tego się nie spodziewałam,raczej jeśli na jego miejscu był Zayn to prędzej.Nie wiem czemu,ale w mojej głowie cały czas siedzi jedna myśl : "Malik i Marina muszą być razem " A na to się na razie nie zapowiada,ale może.....Oby :)
    Nareszcie coś się wydarzyło między MAxem i Rose.Tak ! Tak!
    Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, leje z dialogów XD
    Teraz to sobie koleżanko nagrabiłaś! Jak już nam udowodniłaś, ze umiesz pisać takie długie, to teraz czekamy tylko na takie :D
    Ah, nie mogę doczekac się nn! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham kocham kocham i jeszcze raz kocham ! oby więcej takich długich rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. aaaaaaa jest świetny i wcale nie długi! ;) czekam na jakąś akcje Zayna i Mary ^^ x POLA

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczyłaś mnie zupełnie w związku z tym adorowaniem, ale wyszło ci pysznie! xd Pijani ludzie zawsze spoko. Rozdział długi, więc wieczór z Martą spędziłam bardzo zadowalająco;* M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, no! Zajebisty jest! Uwielbiam!♥
    Czekam na następny!
    Gajane.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aj. aj.
    Po pierwsze Kochanie przepraszam, że na tak długi czas Cię opuściłam! Strasznie mi z tego powodu głupio, ale już jestem. Już dodam Ci wreszcie do obserwowanych i nie spuszczę z oka tego opowiadania dopóki nie dobiegnie do końca !
    Rozdział jest cudowny, no i jak można się gniewać za dłuższe rozdziały, co?! Ja takie kocham, a już zwłaszcza w Twoim wykonaniu !
    Jesteś cudowna i czekam na kolejną część opowiadania :D Dodawaj szybko ! :P

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:


    http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com/


    OdpowiedzUsuń