Bolesne jest tracić wszystko,w co się wierzyło...
-Aaa weźmy się nie cackajmy.-pociągnęłam za klamkę.W środku był jeden,wielki chaos.Wszędzie walały się pudła,grała głośna muzyka,poprzestawiano meble,a chłopaki gonili to na górę to na dół kompletnie nas nie zauważając.
-Dziwisz się,że nie otwierali?
Weszłam wgłąb domu,konkretniej do salonu gdzie Liam majstrował coś przy kablach,Styles zawieszał balony,a Malik bawił się przy sprzęcie muzycznym.Nikt nie zwrócił uwagi na naszą obecność dopóki nie zagwizdałam na palcach.
-Jak ty to robisz...-jęknęła rudowłosa zatykając uszy.
-Ooo! Kogo my tu mamy!-zawołał Harold podbiegając do nas.
-No właśnie,co wy..już wróciliście?-zapytałam zaskoczona.
-Wiedziałem,że kto jak kto,ale ty ucieszysz się na nasz widok!-złapał nas obydwie w ramiona.
-Taa.-szybko się wyśliznęłam i podeszłam do Liama.
-Co tu się będzie działo?
-Imprezka.-uśmiechnął się szeroko.
-Mmm,na którą oczywiście jesteśmy zaproszone?
-Nazywaj to sobie jak chcesz,ale ty też zabieraj się do pomocy.-odezwał się Louis,który wszedł właśnie z wielką kulą dyskotekową w rękach.
-Jeszcze czego.-pokazałam mu język.
-A ja myślałam,że się wyprowadzacie.-powiedziała Rose.
Gdy Śniady powrócił do dj'owania złapałam garstkę balonów i wykładając się na kanapie zabrałam się za dmuchanie ich.Podczas tego Rose i Lou poszli na zakupy,Liam przykręcał kulę ze światełkami na środku sufitu,Zayn nadal robił to co robił,a Harry i Niall przesuwali meble.
-Musimy przenieść tą sofę.-oznajmił blondyn i razem z lokowatym podnieśli ją ze mną na samej górze.
-Czad.Możecie mnie tak podrzucić do domu.
| Rosalie |
-Siemanko.-przywitał się 'Marinowy' brat podchodząc do nas.
-Po co wam tyle żarcia?-zachichotał.-Wyjeżdżacie gdzieś?
-Taka tam mała imprezka.
-Zwykle określenie 'mała imprezka' nie kończą się zbyt dobrze.-zauważyłam.
-A tam,przesadzasz.Max,mam nadzieję,że wpadniesz? Twoja siostra też będzie,ktoś musi ją przypilnować,więc kto zrobi to lepiej jak nie starszy braciszek,hm?-poruszał zabawnie brwiami.
-Ty też się wybierasz,Rose?-spojrzał na mnie z nutką nadziei w głosi.
-Eee no chyba tak.-mruknęłam.
-To wpadnę.-odpowiedział od razu i uradowany pobiegł do sklepu.
-Uuuhuhuu..
-Co?
-Nie,nic.Chodźmy,chodźmy.
Po powrocie zastaliśmy już dużo kolorowszy dom.Zastanawiałam się dlaczego Harry wieszał balony skoro to nie były żadne urodziny,ale stwierdziłam,że nie będę się wtrącać-każdy ma inną wizje tego co robi.
-Co to za pudło,Liam?-zapytała Mary.
-Aaa jest tam dość fajna kula,ale za mała na to pomieszczenie więc idzie na śmietnik.
-Mogłabym ją wziąć?
-Jasne,bierz.
Szczęśliwa złapała pudełko i zaczęła się ubierać.
-A ty gdzie?!-zawołał Lou.-Jeszcze dużo roboty!
-No to dawaj,dawaj.Ja muszę pozałatwiać kilka spraw.Jeśli się uda to wpadnę...kiedyś tam.-machnęła ręką i wyszła,a wszyscy spojrzeli na mnie.
-Ona chyba...To znaczy...Jamie.
-Co Jamie?-Payne uniósł brew.
-Podejrzewam,że wciąż coś do niej czuje.
| Marina |
-Nie mogłaś tego lepiej wymyślić,siostra!-Max uściskał mnie kiedy zaproponowałam zorganizowanie w domu własnej imprezy,tyle że dla rodziny.Tata jako pracownik najpopularniejszej wytwórni zajął się nagłośnieniem i muzyką,mama i ciotki jedzeniem,babcie udekorowaniem a wujkowie oświetleniem.-Teraz spokojnie będziemy mogli zmyć się na imprezkę!
-Czy ja wiem..grunt,że nie zauważą naszej nieobecności.-wzruszyłam ramionami i spojrzałam na zegarek.-Idę się przebrać,do zobaczenia na miejscu.
Ostatecznie wyglądałam tak:
Zależało mi tylko na tym żebym czuła się wygodnie.Równo o 21 wyszłam z domu niezauważona,wymykając się przez pnącza balkonowe,choć muszę przyznać,że w zimie schodzi się po nich o wiele gorzej.
James czekał już na rampie; w miejscu gdzie nasze uczucie rozkwitało i...przekwitło.
-Myślałem,że już nie przyjdziesz.-uśmiechnął się.
-Ale jestem.-westchnęłam.-Chociaż,nie powie,to wszystko jest dla mnie trudne.
-Wiem..dla mnie też.Mary,ja...
-Dlaczego chciałeś się spotkać?-przerwałam mu.
-Właśnie chciałem o tym porozmawiać.O nas...-złapał mnie za rękę.Drugą objął w pasie i delikatnie przyciągając do siebie pocałował.Normalnie nie pozwoliłabym na to,ale w tym wypadku musiałam...musiałam sprawdzić.Jednak gdy było po wszystkim; nic nie czułam.Nic się nie działo,nie zauważyłam już tych samych iskierek,nie poczułam mnóstwa motylów w brzuchu.
Oderwał się ode mnie a na jego usta wpełzł jeszcze szerszy uśmiech.
-Nie ma już nas.-wypowiedziałam te słowa z największym bólem.Nie chciałam go ranić,ale co miałam zrobić? To chyba lepsze niż jakiekolwiek inne kłamstwo.
-Ja właśnie...
-Przepraszam Cię,Jamie..Ja tak nie mogę.Nie mogę na siłę przywrócić uczucie,które już minęło.Musisz...-tu urwałam widząc jego przybitą minę.-Musisz ruszyć dalej bo jesteś świetnym facetem.
-Gdybym był świetnym facetem nie przestałabyś mnie kochać.
-Nadal Cię kocham.Ale nie poradzę na to,że..w nieco inny sposób.I nie wolno Ci siebie obwiniać.To ze mną jest coś nie tak skoro wypuszczam z rąk kogoś takiego jak ty,i to ze mną jest coś nie tak,że tylko ty mnie rozgryzłeś.To po mnie chodzą same problemy,jeden po drugim i dlatego musisz ruszyć dalej,zapomnieć o mnie,znaleźć kogoś innego! Kogoś...lepszego niż ja.
-Nigdy nie znajdę kogoś lepszego niż ty.Zawsze będziesz moją pierwszą miłością.Zastanów się jeszcze...Nie rób mi tego,Mary.-oparł czołem o moją głowę i przymknął powieki.
-Musze Jamie.-z każdym słowem nienawidziłam siebie coraz bardziej.-Bądź silny,wiem że dasz radę.Kocham Cię.Zawsze będę.-zamykając w jego dłoni bransoletkę odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.Światło księżyca odnalazło moje skrywane pod rzęsami łzy.Przed nim nic się nie ukryje.
Krocząc wzdłuż ciemnej ulicy uświadomiłam sobie pewną rzecz.Samotność to cena,którą płacimy za szczerość,bezkompromisowość i paskudny charakter.A przed oczami wciąż migały mi słowa: 'to ze mną jest coś nie tak.'
Końcówka lekko przygnębiająca,ale cóż,przynajmniej mniej więcej określa mój humor.Mimo to mam nadzieję,że choć trochę wam się spodoba.Dziękuję za głosy w ankiecie,na pewno wezmę je pod uwagę.A już teraz zapraszam do głosowania w kolejnej ankiecie.W zakładce 'bohaterowie' wstawiłam nowe zdjęcie Mariny,więc zapraszam do obejrzenia i lepszego wyobrażenia jej twarzyczki :) Buziaki.
Ps.Jeśli nie chcecie żebym się skompromitowała w poniedziałek to trzymajcie za mnie kciuki, xx.
Świetnie jest, wszystko pasuje do siebie idealnie. Maszwiele pomysłów. Życzę dalszej weny.
OdpowiedzUsuńCiekawe co się będzie działo na imprece
Jakoś impreza rozkręci temat bo za smutno to się na razie skończyło? ;] Pewnie że sobie poradzisz! M.
OdpowiedzUsuńawwwwww. świetny rozdział! ;3 na bloga wchodzę codziennie i sprawdzam czy jest nowy rozdział! ;* Pozdrawiam i czekam na kolejny ~POLA
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Nie mogę się doczekać,aż pojawi się jakaś "głębsza " scenka między Maxem i Rose ( mam nadzieję,że wiesz o co mi chodzi ) Może na tej imprezie coś się rozkręci.Oby .
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobała mi się przygnębiająca część.Niech ktoś ją pocieszy,no !Nie może się tak dołować bidulka.Zayn najbardziej się do tego nadaję !!!Ja chce już Zarinę ( Mary+Zayn)
Z niecierpliwością czekam na nexta.(Moje komentarze są nieco dziwne,ale ok)xx
nie nie,kocham twoje komentarze! :D jak wszystkie zresztą <3 :)
Usuńcudowny rozdział! <3 ta część przygnębiająca była... cóż... przygnębiająca :P ciekawe co będzie się działo na imprezie hmmmm... ;) nie mogę się doczekać następnego ^^ życzę weny :***
OdpowiedzUsuńMiód, malina, butla wina i wieeele inyych :D Tak mogę określić rozdział!!! <3 ;***
OdpowiedzUsuńUwielbiam, kocham, ubóstwiam! Czekam na następny!!!
Gajane.
Innych*
OdpowiedzUsuńTe literówki:D
Jakim rymem pojechałam:D hahah:D
Fantastic gооds frоm уou, mаn.
OdpowiedzUsuńI have unԁerstаnd your stuff pгevious to anԁ
уou are just extremеly excellent. I actually like what yоu have acquirеd hеre, сertаіnly like
what yοu're stating and the way in which you say it. You make it enjoyable and you still care for to keep it wise. I can not wait to read much more from you. This is actually a tremendous web site.
Look into my blog post ; http://www.prweb.com/releases/silkn/sensepilreview/prweb10193901.htm