-Co się stało?-Olivia odłożyła książkę i przykucnęła przy niej.
-Oprócz tego,że ONA podłożyła mi nogę..-mała wskazała na mnie palcem,a ja jej odmachałam.-..to chodź,pokażę Ci co znalazłam!-chwyciła swoją mamę za rękę i pociągnęła ją w kierunku domku na drzewie.Westchnęłam i udałam się na taras,gdzie cała reszta właśnie zabierała się za jedzenie kiełbasek z grilla.
-Mary,z łaski swojej,nigdy więcej nie pozwalaj twojemu narzeczonemu zbliżać się do grilla.-Niall uniósł czarną jak węgiel kiełbasę i zniesmaczony ugryzł połowę za jednym zamachem.Zayn,stojący przy grillu odwrócił się i wzruszył ramionami.
-To jest Badboy z Bradford,musi wyżywać się chociażby na kiełbasach.-usiadłam obok rodziców i Maxa.-Twoja córka mnie nienawidzi.-szepnęłam mu do ucha,a on podniósł wzrok znad swojego talerza.
-Dziwisz jej się?-zachichotał i zaczął się bić z Louisem o ketchup.
-Jak Ci idą projekty,córciu?-spytała mama,zabierając małą Suzie na kolana,która przydreptała do stołu tuż za Olivią.
-Nie najgorzej,ale pogubiłam się przy jednej sukience.Nie mam pojęcia ją zakończyć,jak tylko o tym myślę,to mam pustkę w głowie.-wyjaśniłam i przesiadłam się na miejsce obok Sam i Harry'ego,puszczając przy tym Olivię do swojego męża.
-To musisz się sprężyć,bo do poniedziałku musisz oddać wszystkie projekty do szycia.-przypomniała mi Rosalie,a ja wybałuszyłam oczy.
-To już w poniedziałek?!
-No dzień dobry.-parsknęła.Patrzyłam na nią zamyślona,jak rozmawia z Niallem o planach na przyszły tydzień i doszłam do wniosku,że jak szybko czegoś nie wymyślę,to całą sukienkę trafi szlag.-W środę dzieciaki mają u mnie lekcje pianina,ale możemy się spotkać w czwartek,przyjadę do was pod studio.-powiedziała do niego,a ja uśmiechnęłam się pod nosem.Nareszcie coś ich ku sobie popchało! Od straty Maxa,Rosalie zaczęła kręcić z Michaelem,ale on delikatnie dał jej do zrozumienia,że na razie nie szuka poważnego związku.I wtedy wydawałoby się,że załamie się tak jak za pierwszym razem,ale stało się coś zupełnie odwrotnego: zrobiła się pewniejsza siebie i zaczęła flirtować z różnymi facetami.Miała na koncie kilka przelotnych związków,ale to dalej ją nie satysfakcjonowało.Dopiero gdy jeden z jej ''chłopaków'' umawiał się równocześnie z nią i z jej koleżanką ze studiów,dala sobie spokój z szukaniem kogoś na siłę.I wtedy,jak po wymówieniu magicznego zaklęcia,na białym rumaku,pod jej domem zjawił się Niall...No,może przesadzam,bo zjawił się białym porsche i to po to żeby odebrać od niej swoje szczęśliwe skarpetki,które u niej zostawił,ale dobre i to,prawda?
-Liam,musimy jechać.-głos Danielle,stojącej tuż nad moją głową,wyrwał mnie z zamyśleń.Payne zrobił smutną minę i odłożył szklankę soku.-No dalej,nie ociągaj się,twoja mama nie będzie długo czekać.-uśmiechnęła się,a on wstał i zaczął ściskać każdego po kolei.
-Zobaczymy się na urodzinach Liama,mam nadzieję?-uniosłam ku niej głowę,a ona położyła mi ręce na ramionach.
-Zjawię się tam nawet jeśli będę musiała przez to stracić posadę.-cmoknęła mnie w policzek.-Pewnie przed imprezą będziesz chciała iść na cmentarz.Pamiętaj,że możesz na mnie liczyć.-szepnęła mi do ucha,a ja pokiwałam głową.Jamie,ten mój Jamie,obchodził urodziny 29go sierpnia,czyli dokładnie tego samego dnia co Liam.Od jego śmierci przychodziłam na jego grób właśnie w ten dzień,i co roku nie towarzyszył mi ani Zayn,ani Rosalie,tylko Danielle.
-A ja też mogę przyjść na te urodziny?-zapytał Nick,zjawiając się przy nas nie wiadomo skąd.Jeszcze przed chwilą widziałam jak próbował znaleźć kontakt do podłączenia laptopa,bo znowu wciągnął się w jakiś serial.
-Możesz,o ile nie nawalisz się tak jak ostatnio.-zachichotała Danielle,a on uniósł oba kciuki do góry.
-No to lecimy.Nie zapomnij o tych filmach,które Ci pożyczyłem,Mary!-zawołał Payne.
-Nie zapomnę.-odpowiedziałam beznamiętnie,nie odwracając się.-To,że je zgubiłam już od dawna siedzi mi w głowie.-dodałam już ciszej,a Harry uniósł brew.
-To samo było z moimi słuchawkami.-zauważył.-Już Ci nigdy nic nie pożyczę.
-A ty dalej musisz mi to wypominać?-nałożyłam sobie na talerz nieprzypieczoną kiełbaskę,bo Louis wziął się za pomoc Zaynowi.Podniosłam się i sięgnęłam jeszcze po owocowe piwo.
-Jesteś pewna,że nie jesteś w ciąży? Bo wiesz,alkohol jest niewskazany,a z tobą to nigdy nie wiadomo.-odgryzł się,a ja zgromiłam go wzrokiem.
-Nie,nie jestem w ciąży i nigdy nie byłam.-odparłam,biorąc spory łyk.Trzykrotnie pośpieszyłam się z postawianiem wniosku o mojej rzekomej ciąży,i trzykrotnie moja mama dostawała zawału,kiedy informowałam,że spodziewam się dziecka,a potem to odwoływałam.-Każdemu może się pomylić.
-No nie wiem,ja bym się upewnił,w końcu mowa tu o Marinie Davies.-pokazał mi język.
-Bardzo proszę o niedrażnienie mojej dziewczyny,bo źle się to dla Ciebie skończy,zrozumiałeś,Styles?-Zayn odezwał się znad grilla,a ja uśmiechnęłam się tryumfalnie.
-Ja się tylko o nią martwię,bo jeśli po tej waszej wczorajszej,upojnej nocce coś z tego wynikło,to...
-Chciałabym zauważyć,że rozmawianie o takich sprawach w towarzystwie rodziców jest trochę nie na miejscu,Harry.-Mama skrzywiła się.-Wolę uniknąć tych szczegółów.
-Okej,jasne.-uśmiechnął się do niej szarmancko,a Sam zdzieliła go w brzuch.
-Ej,do mnie się już dawno tak nie uśmiechałeś!
-Bo dla Ciebie mam przyszykowany inny zestaw.-odpowiedział z powagą,po czym wyszczerzył zęby i zatrzepotał rzęsami.-Ten nazywa się...uśmiech figlarny.Przekazuje komunikaty: ''Poflirtujmy''..''pobawmy się''...''jestem w nastroju do zabawy'' i...''nie odpuszczę Ci tak łatwo''...
Sam spojrzała z przerażeniem na to jak on się wczuwa,podczas gdy Olivia i Max dławili się śmiechem.
-Jesteście cholernie dziwni.-przyznałam i rozejrzałam się w około.Zayn i Louis ciągle zajmowali się grillem kłócąc się przy tym niemiłosiernie,który to z nich nie przypilnował ognia przez co wszystkie kiełbasy spaliły się od jednej strony.Eleanor kredką do oczu przemalowywała twarz Suzie w kotka,rodzice oglądali jakieś filmiki na youtube,Nick wylał na obrus cały dzban soku i teraz biedak klnąc pod nosem musiał to szybko sprzątać.Niall pokazywał Rosalie kilka chwytów gitarowych,Max i Olivia wciąż się śmiali,Sam zaczęła pstrykać zdjęcia uśmiechom Harry'ego,które udostępniała na instagramie,a ja kiwając głową bujałam się na krześle i wszystkiemu się przyglądałam.-Ale za to was kocham.
taak,to koniec,wohooo!
Oprócz tego jestem na STO PROCENT pewna,że w najbliższej przyszłości rozpocznę jakieś kolejne opowiadanie,bo pisanie stało się częścią mnie i pozwala mi oderwać się od rzeczywistości,więc na pewno tego nie porzucę :3
Osoby,którym ślę szczególne podziękowanie to: Sabina,Martyna,Gayane,Sykaa Bieber,Iwona,Wiktoria Nowakowska,Happy,All,Kiss Me,Camille,Ann Toran,Ola Horan oraz wszystkie Anonimy - byliście ze mną do końca i to wiele dla mnie znaczy.
Wiem,że było was dużo więcej,ale nie jestem w stanie wymienić tu wszystkich,mam nadzieję,że nikt nie poczuje się urażony,bo naprawdę was kocham! <3 Jeśli nie odwiedziłam waszych blogów,bądź nie skomentowałam to tylko dlatego,że mam okropnie mało czasu,ale wiem,że na sporej części z nich czasem się zjawiłam,chociaż nie pozostawiałam po sobie śladu :c
Jeśli ktoś z was chciałby utrzymywać ze mną kontakt,zapytać o coś,poprosić o coś,bądź po prostu porozmawiać,odsyłam was na samą górę strony,gdzie znajduje się zakładka ''Kontakt''.
Rozstawanie się z tym blogiem jest dla mnie dla mnie bardzo emocjonujące,bo cholernie przywiązuję się do wszystkiego,a już na pewno do czegoś,co sama stworzyłam w swojej głowie,więc..wybaczcie mi,ale idę się wypłakać...
to niesamowite,że po stworzeniu prologu,zaczęłam pisać historię Mariny Davies,nad
którą ciążyło jakieś fatum,bo pakowała się w same kłopoty.dzięki niej poznałam was i
wciągnęłam się w pisanie na Maxa! :D
którą ciążyło jakieś fatum,bo pakowała się w same kłopoty.dzięki niej poznałam was i
wciągnęłam się w pisanie na Maxa! :D
to z wami się śmiałam:
z wami płakałam:
przez was nie spałam w nocy i cierpiałam na brak weny:
i potem w szkole nie byłam sobą:
TO WSZYSTKO PRZEZ WAS:
ale i tak was kocham!
Teraz,kiedy już skończyłam to opowiadanie,mogę pokazać wam moją prawdziwą twarz.Odważnych odsyłam do zobaczenia mojego zdjęcia: KLIK - to ja w trakcie tworzenia rozdziałów :3
Piękne <3 Boskie <3 Wyjątkowe <3 Jedyne w swoim rodzaju <3
OdpowiedzUsuńNigdy nie zapomnę tego opowiadania, tak jak steal.
Liczę na kolejne opowiadanie. I nie musisz mi dziękować bo czytanie to sama przyjemność. JEszcze takiego cuda.
PS. Dalej jaram się Story Of My Life.
Harrym w The Hits Radio, śmiałam się jak sobie kichnął. To było takie słodkie, i jak się śmiał!
/JustNiall, Sabina
Zgadzam się z Tobą w 100%! STEAL było... no po prostu boskie <3
UsuńJejku!Niemożliwe że to już koniec.. :C
OdpowiedzUsuńKochałam to opowiadanie bardzo i szkoda że już dobiegło ku końcowi. ;__;
Mam nadzieję,że kiedyś napiszesz równie wspaniałe opowiadanie,jak to! :D
PS Rozdział czytałam przy 'Story of my life' i trochę łez pociekło. ;(
Jaaacie nie wierze, ze to koniec :c wyobrazilam sobie wszystko dokladnie i rozdzial zakonczyl sie w cieplej atmosferze w gronie rodzinnym wszyscy sa i taka sielnka kocham to <3 fajnie to wszystko opisalas i mam nadziej, ze jeszcze kiedys dane mi bedzie przeczytac opowiadanie Twojego autorstwa byloby cudownie :* bardzo dziekuje za podziekowania , ale to ja powinnam Tobie dziekowac za to, ze napisalas to opowiadanie (tsa za duzo slowa dziekuje, sory (no widzisz) ale ostatnio naduzywam tego slowa xdpozdrawiam i przesylam calusy ! <3
OdpowiedzUsuńhttp://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/?m=1
No wiesz, tak mnie zrobić z Twoim zdjęciem, poważnie myślałam, że umieścisz swoją słodką focię! ;* Trochę to dla mnie trudne, nie mogę uwierzyć, że już skończyłaś ten rozdział..Chyba zostanie już to ze mną, że była to najlepsza historia jaką kiedykolwiek słyszałam. Na dodatek moje serduszko bije mocniej, że dostąpiłam zaszczytu i znam jej autorkę! Dziękuję Ci za te wszystkie miłe chwile, wybuchy nienormalnego śmiechu a też momenty wzruszenia. Zawarłaś w tym blogu to, co najpiękniejsze i mam nadzieję, że dalej będziesz wzbogacać uczucia czytelników! M. <3
OdpowiedzUsuńejjjjjjj ja nie chcę żeby to opowiadanie się skończyło :c Jeśli wspomniałaś o Modzie na Sukces (nie oglądam xd) ale Twoje opowiadanie na pewno bym czytała! hehe :D
OdpowiedzUsuńKuuuuurde ty wiesz co? Na początku myślałam, że Suzie to córka Mary i Zayna i że akcja dzieje się kilka lat później xd ja to mam wyobraźnię, nie ma co ;)
Twoje opowiadanie jest cudowne, boskie, zajebiste, tragiczne (wpadki Mariny) i przepiękne. :')
Co prawda nie czytałam Twojego opowiadania od początku, ale przeczytałam rozdziały sumiennie, od deski do deski :)
Szkoda, że To już koniec przygody Zayna i Mary... :/ Na swój sposób strasznie się do nich przywiązałam :'(
Pamiętam te rozdziały podczas śmierci Jamiego... i te po... płakałam... po prostu w świecie płakałam! i nie wstydzę się tego <3 Były chwile wzruszenia, strachu ale i szczęścia, radości i miłości, przyjaźni wszystko co jest w prawdziwym życiu <3
Nie zawsze jest takie jakie chcemy...
Mam nadzieję, że nas nie zawiedziesz, i zaczniesz pisać kolejne opowiadanie!
Jeśli tak to mam jedną prośbę...
Poinformowałabyś mnie na twitterze? Pięknie proszę! @LoveKidrauhl66 <3 Pliiiiiiisssssssss <3 ;***
DZIĘKUJEMY!!! <3 <3 <3 <3 <3 ;***
Muszę Ci powiedzieć, że to opowiadanie, to kawał dobrej roboty. Naprawdę już tak dawno nie wciągnęłam się w żadną historię jak w Twoją. Kocham Cię całym serduszkiem i teraz, kiedy już skończyłaś tą przygodę z opowiadaniem, mogę zajrzeć na drugą historię. Kocham i ściskam <3
OdpowiedzUsuńPs. Nie ma za co dziękować, to ja dziękuję. ZA WSZYSTKO <3
No i pojawiła się kolejna pustka w moim sercu... Na szczęście, za co Tobie bardzo dziękuję, jest ciągnięcie tego bloga w sposób nie możliwy do odgadnięcia, co będzie w kolejnym rozdziale :) to pytanie zawsze mi wierciło dziurę w brzuchu, jeszcze nigdy nie trafiłam, za każdym razem potrafiłaś wprowadzić ten element zaskoczenia <3
OdpowiedzUsuńI wgl wspaniały jest Twój styl pisania opowiadań nie tylko na tym blogu :^
Tak więc podsumowując xD dziękuje, że mogłam czytać to opowiadanie i że dzieliłaś się z nami swoją wyobraźnią, a niewiele osób potrafi "ubrać" ją w słowa ")
A końcówka... przewspaniała, ścisnęło mnie w gardle, kiedy przeczytałam pierwsze słowo "Epilog", chyba dopiero wtedy dotarło do mnie, że to koniec... ale na szczęście zakończyłaś tak, że można sobie samemu pofantazjować o Marinie Davies ">
Jeszcze raz dziękuję i życzę 'all the best' kochana :* <3
P.S. Dziękuję za ujęcie mnie w podziękowaniach :)
D Z I Ę K U J E M Y <3 <3 <3 <3 ^^ ^^ ^^ :* :* :* ^_^ ^_^
Jezu przepraszam, nie wiedziałam, że już dodałaś epilog! Jeszcze musiałam przeczytać ostatni rozdział, ale w końcu jestem! Przepraszam, że coraz rzadziej komentuję, ale nie mam w ogóle czasu i od ostatniego komentarza nie dotarłam nawet na 'always', co postaram się niedługo zmienić! Ok dośc pieprzenia o mnie xd
OdpowiedzUsuńTak więc czytam to opowiadanie nie od dziś jak wiesz i wniosek jaki z niego wyciągnełam jest taki, ze jesteś zdrowo rąbnięta w środek głowy. Dziękuję, że mogłam się czasami oderwać od wszyskeigo i poczytać co żeś tym razem wymyśliła :) Jeżeli Marina była inspirowana Tobą, to ten, jesteś trochę przerażająca XD
Nie wiem co się pisze w takich chwilach, ale wiedz, ze jesli zalożysz nowgo bloga to masz na nim juz 1 obserwatora jak w banku xd
Do zobaczenia na always, kiedyś tam trafię, promise x
Zajebisty koniec! <3 i tak miało być! jeszcze LWWY <3 daje uroku temu wszystkiemu :D hmm... coś mi się wydaje, że chyba tu jeszcze bd zaglądać - z przyzwyczajenia xD wiedz, że twoje blogi mam w zakładkach na komórce i jestem przyzwyczajona, że są w takim rządku i po koli wchodzę chociaż wiem, że raczej niczego nowego nie ma, a jak jest to jest powód do świętowania! :D odwala mi przez tą piosenkę :D właśnie mi przyszedł pomysł jak ją wykorzystać (piosenkę :D) no to ja tylko na tyle dzisiaj...
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszej weny i wg czego tylko sb zapragniesz!
Kocham Ten Blog! No cóż. wszystko ma swój koniec. A teraz sorry ale idę się wypłakać.... <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńI skończyło się... :( Ale dziękuję Ci za WSZYSTKO! Za Twój czas, za poprawianie mi humoru, za miłe spędzanie weekendu na Twoich blogach. :* Cóż tu jeszcze dodać...Rozczarowałam się :P Myślałam, że Mary jest w ciąży, a tu LIPA :D
OdpowiedzUsuńEpilog świetny! Uwielbiam ! <3
Gayane.