3 marca 2013

Rozdział 27

muzyka

| Rosalie |

Nie wiem.Nie wiem czy to normalne wrócić do domu po cudownie spędzonym wieczorze, i mimo to czuć w sercu pewien żal.
Nie pocałował mnie.
Pewnie miałam nieświeży oddech.Albo obrzydziły go moje popękane od mrozu usta.A co jeśli zabrał mnie na spacer tak jak to zabiera się przyjaciółkę i wcale nie zamierzał całować? Może po prostu taktował to jako kumpelski wypad...Tak,to na pewno to.
Mimo to ciągle niepokoiło mnie to,z jakiego powodu,po jednym telefonie,tak szybko odprowadził mnie do domu.

| Harry |

Jak ona śmiała...ten szyderczy uśmieszek,ciągła gra...jak mogła sobie tak ze mnie zakpić! Dlaczego kolejny raz życie tak bardzo stara mi się pokazać jak okrutne potrafią być kobiety? I dlaczego to wszystko tak bardzo mnie obchodziło.
Kopnąłem kolejny kamień leżący na chodniku i zauważyłem,że ktoś się zbliża.Podniosłem głowę i ujrzałem Maxa.Szedł powoli i całkowicie bez życia,a jego twarz była okropnie blada.Wyciągnąłem ręce z kieszeni i przyspieszyłem kroku.
-Max..stary,co się stało?
-Kto..Ach,to ty Harry.Ja...-nie mógł wydobyć z siebie słowa.Zacisnął pięść a jego oczy napełniły się łzami.
-Muszę iść do domu.Powiedzieć Marinie...
-Co? Co musisz jej powiedzieć?-przestraszyłem się nie na żarty.
-Straciłem przyjaciela.

| Marina |

-Nie mam zielonego pojęcia o co tu poszło i szczerze mówiąc nawet nie wiem czy chcę wiedzieć.-przyznałam siadając koło Nialla,który nadal nie odrywał wzroku od tv.Sam siedziała naburmuszona na fotelu,Louis i Danielle rozgrywali partyjkę szachów,które Tommo skądś zwędził,a Liam zaczytał się w gazecie ''the sun'' która leżała na stole.
Usłyszałam jak otwierają się drzwi i wystraszona,że to rodzice,wstałam i zaczęłam dreptać w miejscu.
-Jakby co to nie powiedzieli mi,że nie mogę mieć gości.-powiedziałam.-Łapanie za słówka...tak,właśnie.
Ale to nie byli rodzice,ku mojemu zdziwieniu był to Max i Harry,który jeszcze chwilę temu trzasnął drzwiami.
-Uff,to wy...a już myślałam...-ale coś mi nie pasowało.Twarz obydwu spowijał smutek.
-Co jest?-spytałam,ale nie dostałam odpowiedzi.-Max,Co Ci się stało? Czy ja widzę...łzy?
-Mary,lepiej usiądź.-odezwał się zachrypnięty i spojrzał na mnie z troską.Danielle wyciszyła telewizor i oczy wszystkich skierowane były na naszą dwójkę.
-Do cholery,Max,to przestaje być zabawne.
-Mary,Jamie nie żyje.


Już nic więcej nie usłyszałam.Twarz zbladła,ręce rozluźniły uścisk a ciało bezwładnie opadło na kanapę.Nie dochodził do mnie cichy szloch Sam,ani pocieszenia Danielle.Nie zwracałam uwagi na to,że Max zalany łzami uciekł do swojego pokoju,a Louis zaczął uspokajać moją 'twardą' przyjaciółkę.Czułam jakby życie uleciało ze mnie niczym powietrze z przebitego balona.Czułam że...nic nie czułam.Nie spostrzegłam się nawet kiedy Harry przeniósł mnie do pokoju,a Danielle położyła się obok mnie na łóżku i bez słowa głaskała po włosach.Wiedziałam tylko,że gdy rodzice wrócili do domu,od razu dowiedzieli się,że...
Nie.Te myśli nawet nie chciały przemknąć przez moją głowę.

2 dni później:
-Chodźmy Mary.Przeziębisz się.-Danielle pociągnęła mnie za rękę,ale ja nie ruszyłam się z miejsca.Wciąż czytałam ten napis.
Niech spoczywa w pokoju.
Lało jak z cebra.
-Nasi rodzice już dawno poszli.-odezwała się Rosalie obejmując mnie z drugiej strony.
-Idźcie,ja z nią zostanę.-jednym uchem usłyszałam męski głos.
-Jesteś pewien?
-Tak,zobaczymy się na miejscu.
Poczułam słodką woń męskich perfum.Obok mnie stanął Zayn.
-Jak się czujesz?-padło pytanie,które przez ostatnie dwa dni słyszałam notorycznie.
-Dlaczego oni wszyscy tak po prostu sobie idą?-odezwałam się po raz pierwszy od kilkudziesięciu godzin.
-Zaraz rozpocznie się stypa.-odpowiedział i znowu staliśmy w ciszy.Zapłakana Pani Macaulay kucała przy świeżym grobie nie przejmując się błotem i ulewą.
-Ale przecież on leży tutaj.
Znowu cisza.Pan Macaulay chwycił ją i podnosząc postawił do pionu.Zalana łzami wtuliła się w ramię męża i ruszyli w kierunku parkingu.


muzyka

-Zaledwie parę tygodni temu pożegnałem mojego wujka.-wyznał Malik i przytrzymał nade mną czarny parasol.Wszystko dzisiaj było czarne.Zabawne,nawet ja miałam na sobie czarną sukienkę.To pewnie sprawka Danielle i mamy,bo ja prawie w ogóle nie noszę sukienek.
Poruszyłam zdrętwiałą dłonią i poczułam,że coś się w niej znajduje.Rozluźniłam uścisk i ujrzałam bransoletkę.
- bransoletkę James podarował mi gdy wróciliśmy z obozu wakacyjnego*.Mieliśmy z 14 lat.Miała symbolizować naszą miłość,ale ja miesiąc przed naszym rozstaniem zgubiłam ją.Zastanawiam się czy to nie był jakiś znak? Po kilku miesiącach znalazł ją i podarował mi ją drugi raz,chciał żebym wróciła.
Deszcz padał coraz mocniej i na cmentarzu zostaliśmy już tylko my.
-W dzień imprezy powiedziałam mu,że nie możemy być razem.Pocałował mnie,a ja włożyłam mu ją w dłoń i odeszłam.-spojrzałam na bransoletkę bawiąc się nią.-Odeszłam,to był nasz ostatni pocałunek.Gdy ten samochód go potrącił,on ciągle miał ją w ręce.Umarł trzymając ją mocno...
Zayn stał bez słowa,wsłuchując się w to co mówię.Nie próbował mnie pocieszać,po prostu słuchał.
-Jego mama oddała mi ją dzisiaj rano.Podziękowała mi za wszystko.
Minęło dobre kilka minut zanim znowu się odezwałam.Kolejne,głuche słowa wypowiadane z moich ust.
-Dlaczego mi podziękowała? Przecież ja go zostawiłam.
-Byłaś dla niego najważniejszą osobą.Na pewno to Ciebie miał w ostatniej myśli gdy umierał.Bardzo Cię kochał.-odezwał się w końcu.
-Ja też go kocham.-odpowiedziałam łagodnie.
Po dziesięciu minutach stania Zayn ściągnął swój czarny płaszcz i okrył mnie nim.Znowu poczułam słodki zapach perfum.
-Chodź,podwiozę Cię na przyjęcie.-powiedział,a ja posłusznie ruszyłam za nim,ostatni raz zerkając na tabliczkę:
Ś.P James Macaulay
przeżył lat 19
Pokój jego duszy.

*więcej o tym jest w rozdziale 20


przepraszam,że dość długo nie było nowego,ale szkoła :/ czy wy też tak bardzo pragniecie wakacji,tak jak ja? jestem już po prostu zmęczona...
co powiecie na rozdział? następny dodam od razu wtedy gdy pojawi się 10 komentarzy,tak trochę was zmobilizuję,a wiem,że potraficie! :D dziękuję za waszą obecność,41 czytelników to dla mnie naprawdę sukces.kocham was x

jeśli chcecie to follow me on twitter: @always_potato oczywiście follow back x
(musze sie rozkręcić bo straciłam konto,więc zaczynam od nowa)

mogę tez informować o nn na twitterze!
wystarczy podać nick lub napisać mi bezpośrednio tam.


10 komentarzy:

  1. Cudowny jak zawsze.
    Czekam na kolejne *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie spodziewałabym się w ogóle. Ciekawy rozdział, ciekawe co to będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba muszę wpadać tu częściej zapraszam do siebie http://xbelieve-in-lovex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest świetny.Siedzę i ryczę jak głupia.Nie spodziewałam się tego,że on umrze.To był cios,nawet dla mnie,chociaż to dziwne.Po prostu za bardzo przywiązuję się do bohaterów i utożsamiam z nimi.Współczuję Mary,nie wyobrażam sobie co teraz ona czuję,przecież go kochała,on ją też,a teraz nie żyję.Szkoda,że nie skończyło się to Happy Endem,ale cóż takie jest życie.Dobrze,że Marina ma przy sobie kochających przyjaciół,no i Zayna.Czuję,że przez to wszystko zbliżą się do siebie.Ten rozdział bardzo mi się spodobał.Jest taki smutnym,ale piękny.Dużo się dzieję i gratuluję świetnego pomysłu z uśmierceniem Jamesa.Dzięki temu jest bardzo,ale to bardzo ciekawie,a ja już snuję domysły i zastanawiam się co może się dalej wydarzyć.
    W S P A N I A Ł Y naprawdę jestem pod wrażeniem :D
    Wszystkie komórki mojego organizmu panicznie pragną wakacji,ale niestety końca szkolnej harówki nie widać ;c
    Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Przecież nie musiałaś go uśmiercać. Smutny ten rozdział, strasznie smutny..

    OdpowiedzUsuń
  6. Super bardo mi się podoba twój blog.
    Kiedy będziesz miała czas zapraszam do mnie
    http://to-love-is-not-to-lose.blogspot.com/ (nowy)

    KreMoWa WoWa

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaskoczyłaś mnie. Nie lubię jak bohaterowie umierają, zwłaszcza ci dobrzy. ;( Ale skoro tak zrobiłaś, to musiałaś mieć jakiś powód. Ufam ci, a przecież życie ludzkie nie składa się z samych imprez. Czekam. M

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest świetny! Bardzo smutny tym razem...Jak czytałam o śmierci James'a, to aż mnie w sercu ścisnęło. Niby opowiadanie, a potrafi zagrać na emocjach. Jesteś cudowna!;*
    Gayane.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z góry przepraszam za spam!

    ''Jestem inna niż oni,choć często zachowuję się tak samo podle. Spytacie, czemu inna? Wcale nie jestem bogata, nie mieszkam w willi z 30 sypialniami i basenem. Można powiedzieć, że jestem raczej biedna, mieszkam z mamą w wielkim, starym wieżowcu na obrzeżach miasta. Dobrze się uczę, choć innym wmawiam zupełnie co innego. Nie noszę ciuchów za 1 000 funtów. Faktycznie mam firmowe ciuchy. Skąd? Odpowiedź jest prosta. Lumpeksy.
    Pewnie teraz zastanawiasz się dlaczego mnie lubią? Za mój charakter? NIE. Za wygląd? BŁĄD. Po prostu nic o mnie nie wiedzą, taka jest prawda.''

    Zapraszam na http://let-me-see-beneath-your-beautiful.blogspot.com/ xx

    OdpowiedzUsuń