| Mary |
Zbliżając się do domu,zauważyłam,że nasza ulica jest jeszcze dość cicha.Wiadomo,że nie była tak ruchliwa jak na przykład Oxford Street czy Kingsway,ale grobowej atmosfery też tu nie zarzucałam.
-Która godzina?-spytałam brata,ale zdawało się,że on mnie nie słuchał.Podążyłam za jego wzrokiem.Aha!
-Nie wlepiaj się w nią tak,to ohydne!-trzepnęłam go w tył głowy.-Nie zapominaj,że to wciąż moja przyjaciółka...
-Pamiętam.-jęknął i zaczął macać się po kieszeniach.-Nie mów,że nie mam kluczy...
-Ja mam.Gdzieś.Chyba.-zanurzyłam dłoń w kurtce a tymczasem on próbował włączyć swój telefon.
-Zmoczył się bidak w basenie.-wyjaśnił.Otworzyłam po cichu drzwi i w tym momencie rozległ się głośny huk.Jego telefon wylądował wprost na panele.
-Świetnie!-syknęłam.-Czubek.
-Przestań się w końcu na mnie gniewać!...-zamknął delikatnie drzwi.-Jest 7 rano.
-Jaki w ogóle mamy dzień tygodnia?-podrapałam się po głowie a on sprawdził w kalendarzu.
-Poniedziałek.Ojciec powinien być już w pra...
-Ale nie jest.-rozległo się się chrząknięcie i tuż przy końcu schodów stanął Simon Davies.Zanim zdążyliśmy choćby mrugnąć,on zszedł na dół.
-Do salonu.I to już.
Max głośno przełknął ślinę,a ja uderzyłam się dłonią w czoło.
-Chodźmy.-mruknął i ruszyliśmy za ojcem.Na kanapie,jedną ręką podpierając brodę,a drugą paląc papierosa siedziała mama.
-Mamo...przecież ty nie palisz!-byłam zdziwiona jej widokiem,ale ona zlekceważyła mnie.Odłożyła go i spojrzała na nas.
-Maxymillianie i Marino Davies...-zaczęła.'Jest kiepsko'-pomyślałam.Ostatnim razem powiedziała tak do mnie kiedy dowiedziała się,że w zeszłe wakacje jeździłam po mieście na deskorolce, w samym staniku i napisem wykonanym czerwoną szminką; Wesley is our king,na brzuchu.Jak na złość zauważyła mnie jedna z jej stałych klientek i odrazu jej wygadała.(Pani Davies jest kosmetyczką).-Czy wy macie choć blade pojęcie co my tutaj przeżywaliśmy?!-ryknęła wstając.Spuściliśmy wzrok,a ona zabrała papierosa i zaczęła chodzić po pokoju.Niedbale zawiązany szlafrok wił się tuż za nią.
-Gdzie byliście?-zapytał ojciec,ale my nie odpowiedzieliśmy.Po chwili podniósł głos.-Pytam gdzie byliście!
-Na...imprezie.-szepnęłam.Chrypka i gorycz w gardle nadal nie ustępowały.Miałam ochotę pobiec do kuchni,odkręcić wodę i wypić ją prosto z kranu.
-Podczas gdy wasza matka odchodziła od zmysłów,wy byliście na imprezie.-powtórzył.-Gdzie i u kogo?
Jak powiemy,że u 1D to i oni będą mieli przechlapane-pomyślałam i gdy Max otwierał usta,nadepnęłam mu z całej siły na stopę.
-Auuć!
-U Sam.Wróciła od rodziny i urządzała...
-Imprezę powrotną?-przerwał mi.
-Tak i...
-A czy był tam ktokolwiek z One Direction?
-Co? Nie niee.Podobno byli zapraszani,ale mieli inne plany,bo...
-Marino Davies,jak długo zamierzasz jeszcze nas okłamywać?!-zawołała mama,już kompletnie wytrącając się z równowagi.Dawno nie widziałam jej tak wściekłej.-Jedyne czego nie potrafię znieść do kłamstwo!
-Ale ja nie...
-Skoro nie było tam nikogo z 1D,to co to są za zdjęcia?!-warknęła otwierając laptopa.Znajdowało się w nim zdjęcie na którym byłam ja i Harry,a z boku kawałek zalanego Zayna.Zostało zrobione gdy Lokowaty pochylał się nade mną i całował w usta.
-Shit.-syknęłam.
-Całowałaś się ze Stylesem?!-Max wybałuszył oczy.
-To nie tak!
-Co powiesz na te zdjęcia?-zaczęła przewijać po kolei.-Nadal twierdzisz,że nie było tam 1D?
| Harry |
Do dupy.Wszystko jest do dupy.Myślałem,że wczorajsza zabawa na imprezie i alkohol pomogą mi zapomnieć o problemach,ale jak głęboko się pomyliłem! Owszem,pomogło,na kilka godzin,ale dziś rano wraz z kacem gigantem powróciło z ogromną siłą.Sam zabawiała się wczoraj z podejrzanymi typkami,nie wiadomo kto to był i kiedy zdążyli ją wyprowadzić.Co jeśli coś jej zrobili? Jeśli ją zgwałcili tak jak Marinę...Co z tego,że jest silna,ta siła by jej tu nie pomogła.Mary też była silna,ale przez to wszystko się złamała.Apropos niej...Czemu ją pocałowałem?! Owszem,była świetną laską,ale,na miłość Boską,nasze zdjęcia krążyły po internecie i prasie z zawrotną szybkością! I wszystko przeze mnie...
-Cholera!-zacisnąłem pięść i walnąłem nią w drzwi lodówki,a ta nie wiedzieć czemu,otworzyła się.Na pierwszy rzut oka zauważyłem butelkę piwa.-Co mi szkodzi...-westchnąłem,otworzyłem ją i upiłem głęboki łyk.Wszystko jest do dupy.
muzyka
| Marina |
-Nie ma szans,Liam...jestem uziemiona.Nie mogę wychodzić z domu ze znajomymi przez miesiąc.Odebrali mi laptopa,którego dopiero co dostałam,ograniczyli oglądania telewizji,mogę oglądać tylko do 21,a akurat wtedy zaczynają się najlepsze programy! Cud,że zapomnieli o tablecie i notebooku.Schowałam je w pokoju gdyby czasem przypomnieli sobie,że mogę z tego czerpać przyjemność.
-Kurcze...to kiepsko.A jak trzyma się Max?-spytał,i nawet przez telefon wyczułam,że jest zmartwiony.
-Jemu się upiekło.Jakie to niesprawiedliwe! Ma zakaz na telewizor i internet,a wychodzić może pod warunkiem,że nie wróci później niż o 22 i że zgłosi im to wcześniej.-pożaliłam się.To na prawdę nie było fair.Ja tylko się upiłam,a on palił jointy.Jestem idiotką,że im tego nie powiedziałam.Mimo,że przepraszał mnie chyba sto razy,to nie mam zamiaru widzieć go przez najbliższe sto lat.
-To dlaczego tylko Ciebie tak surowo potraktowali?
-Po pierwsze nie spodobały im się te zdjęcia,które widzieli na necie.Ojciec był oburzony na wiadomość,że Harry Styles mnie pocałował,bo mimo,że was lubi,to nie chce żeby jego córka wiązała się z kimś sławnym.
-No wiesz,jakby nie patrzeć to troszczy się o Ciebie.
-Dzięki,ale sama umiem o siebie zadbać.Te zdjęcia to kompletna pomyłka,Hazzie odbiło,był pijany! Po drugie...Mama rozbeczała się,że ktoś znów mógłby mnie...wykorzystać dla swoich zachcianek...wiesz co mam na myśli.-westchnęłam.Nadal miałam przed oczami jej histeryczny płacz.Nie było mi fajnie drugi raz przez to przechodzić.-No i po trzecie uznali,że jestem zbyt młoda na taką dużą ilość alkoholu i dziewczyny nie powinny tyle pić.Chyba zapomnieli,że Max jest starszy jedynie o rok.A,no i oczywiście za to,że nie odbierałam telefonów.
-Strasznie mi przykro,Mary.To wszystko nasza wina,to my zorganizowaliśmy tą imprezę...Gdyby nie to,wszystko byłoby w porządku.
-Daj spokój,potrzebowałam takiej odskoczni.Za chwile znowu wracam do szkoły.-skrzywiłam się.-Ciekawe czy pozwolą mi chociaż wyjść na sylwestra,czy zamierzają zamknąć mnie w pokoju.
-Na pewno będzie wszystko dobrze.-powiedział.-Myślisz,że pogniewają się jak to my do Ciebie wpadniemy?
-Myślę,że gdyby byli w domu to zapewne tak,ale wychodzą.Ojciec ma jakieś spotkanie ze znajomymi i zabiera mamę ze sobą.
-To świetnie! O której możemy wbić?
-Wychodzą o 19,ale dla upewnienia się dam Ci znać jak samochód zniknie z podjazdu.
-Świetnie.To do zobaczenia.
Odłożyłam telefon i głęboko westchnęłam.Może nie będzie aż tak źle? Kilka dni przesiedzę w pokoju,przeglądając internet i oglądając telewizor,a później pójdę do szkoły i jakoś to przeleci.W końcu od dawna tęskniłam za przeleżeniem w dresie całego dnia,leniuchując jak tylko można.
MUZYKATak jak przewidywałam,zaczęło mi się to wszystko podobać.Gdy rodzice zbierali się już na wieczór,ja patrzyłam ze schodów jak mama goni tam i z powrotem w popłochu nie wiedząc,którą sukienkę wybrać.Zwykle zapukałaby do mnie i spytała,która lepiej leży,ale teraz by się nie odważyła.Wiedziała,że jestem na nich wściekła i była zbyt miękka żeby rozpocząć ze mną rozmowę tuż po awanturze.Tak więc uśmiechałam się cwaniacko pod nosem,bo obydwoje nie mieli pojęcia,że to wszystko zaczyna mi się podobać.Po kilku minutach wpatrywania się jak moja rodzicielka przymierza coraz to inne sukienki,udałam się do swojego królestwa i zamknęłam drzwi na klucz żeby nikt mi nie przeszkadzał.Kolorowe światełka wiszące na ścianie i zapachowe świeczki,były czymś co uwielbiałam i bez czego nie mogłabym przeżyć.Do głośniczków,które miałam w pokoju podłączyłam mojego iPhona i puściłam piosenkę Lovefool (ta sama,która jest pod linkiem),która zawsze wprawiała mnie w dobry nastrój.
Wiedząc,że mam jeszcze trochę czasu,wzięłam gorący prysznic,a następnie założyłam na siebie długie nadkolanówki i dużego rozmiaru sweter z motywem serca wyciętym na plecach.Wciąż podśpiewując pod nosem 'love me,love me,say that you love me' padłam na łóżko i dopadłam w swoje ręce tableta.Na twitterze wrzało od fotek z wczorajszej imprezy i w sumie,muszę przyznać,że to wszystko zaczęło mnie bardzo bawić.Na kilku portalach przeczytałam,że ja i Harry już od dawna ukrywaliśmy swój związek,a także,że Styles planuje mi się oświadczyć w najbliższej przyszłości.Nie wiedziałam jakim sposobem,ale ktoś znalazł moje konto i przybyło mi tysiące followersów,w tym większości pisało mi,że jestem suką i żebym odpierdzieliła się od Hazzy.
Usłyszałam jak rodzice wołają z dołu,że wrócą późno i że jak zrobimy coś niedozwolonego to oni i tak się dowiedzą.Taaa,z pewnością.
muzyka
Jak tylko trzasnęły drzwi i upewniłam się,że samochód zniknął z podjazdu,wychyliłam głowę zza drzwi.Max nie czekając ani minuty dłużej,przelotem wyperfumował się i jak torpeda wyleciał z domu,mówiąc żebym na niego nie czekała.
-Nawet nie miałam zamiaru!-zawołałam za nim i uśmiechnęłam się.-Życie jednak jest piękne,Mary.
Złapałam telefon do ręki i napisałam do Liama.
'droga wolna,bitches' na co on: 'przyjąłem,xx'.Pięć minut później usłyszałam dzwonek do drzwi.Zjechałam na poręczy i otworzyłam drzwi z wielkim uśmiechem na twarzy.Zdziwiłam się widząc w nich mamę Rosalie.
-Ale masz minę!-zaśmiała się.-Sprawdzam czy wszystko okej i czy niczego nie zdążyłaś naskrobać.
-Jestem wzorowym dzieckiem,Pani Fanning.-stanęłam na baczność i zasalutowałam.A więc to był ich sposób na pilnowanie nas.Ale są naiwni!-pomyślałam.
-Tak też myślałam.Mam nadzieję,że twój brat wróci prędzej niż twoi rodzice,bo inaczej będę miała po części przechlapane.Miałam się nie zapowiadać,ale wpadnę jeszcze potem zobaczyć czy żyjesz.-puściła mi oczko i zaczęła się cofać.-Aa i jeszcze jedno...Nie wiesz przypadkiem gdzie Max zabrał Rose?
Czy ja dobrze usłyszałam? Mój nikczemny brat zabrał gdzieś moją najlepszą przyjaciółkę?
-Nie,przykro mi.-Może poszli na jakiegoś małego jointa,lub coś w tym stylu.Teraz wszystkiego mogłam spodziewać się po moim braciszku.-Ale pewnie będą się dobrze bawić.-zapewniłam ją,a ona kiwnęła głową,pomachała mi i skierowała się do siebie.Nie minęła minuta jak pod moim domem,z piskiem zahamował czarny Range Rover.Jak się okazało kierował nie właściciel auta,tylko Louis.Za nim wysiedli Niall,Harry i Liam z Danielle.
-Mamy prowiant!-Dziewczyna podniosła do góry pudełko w którym zapakowane były cudeńka ze Starbucks'a i podleciała do mnie całując mnie na powitanie.
-W takim razie mogę was wpuścić.-uśmiechnęłam się szeroko i przepuściłam wszystkich w drzwiach.
Wiedząc,że mam jeszcze trochę czasu,wzięłam gorący prysznic,a następnie założyłam na siebie długie nadkolanówki i dużego rozmiaru sweter z motywem serca wyciętym na plecach.Wciąż podśpiewując pod nosem 'love me,love me,say that you love me' padłam na łóżko i dopadłam w swoje ręce tableta.Na twitterze wrzało od fotek z wczorajszej imprezy i w sumie,muszę przyznać,że to wszystko zaczęło mnie bardzo bawić.Na kilku portalach przeczytałam,że ja i Harry już od dawna ukrywaliśmy swój związek,a także,że Styles planuje mi się oświadczyć w najbliższej przyszłości.Nie wiedziałam jakim sposobem,ale ktoś znalazł moje konto i przybyło mi tysiące followersów,w tym większości pisało mi,że jestem suką i żebym odpierdzieliła się od Hazzy.
Usłyszałam jak rodzice wołają z dołu,że wrócą późno i że jak zrobimy coś niedozwolonego to oni i tak się dowiedzą.Taaa,z pewnością.
muzyka
Jak tylko trzasnęły drzwi i upewniłam się,że samochód zniknął z podjazdu,wychyliłam głowę zza drzwi.Max nie czekając ani minuty dłużej,przelotem wyperfumował się i jak torpeda wyleciał z domu,mówiąc żebym na niego nie czekała.
-Nawet nie miałam zamiaru!-zawołałam za nim i uśmiechnęłam się.-Życie jednak jest piękne,Mary.
Złapałam telefon do ręki i napisałam do Liama.
'droga wolna,bitches' na co on: 'przyjąłem,xx'.Pięć minut później usłyszałam dzwonek do drzwi.Zjechałam na poręczy i otworzyłam drzwi z wielkim uśmiechem na twarzy.Zdziwiłam się widząc w nich mamę Rosalie.
-Ale masz minę!-zaśmiała się.-Sprawdzam czy wszystko okej i czy niczego nie zdążyłaś naskrobać.
-Jestem wzorowym dzieckiem,Pani Fanning.-stanęłam na baczność i zasalutowałam.A więc to był ich sposób na pilnowanie nas.Ale są naiwni!-pomyślałam.
-Tak też myślałam.Mam nadzieję,że twój brat wróci prędzej niż twoi rodzice,bo inaczej będę miała po części przechlapane.Miałam się nie zapowiadać,ale wpadnę jeszcze potem zobaczyć czy żyjesz.-puściła mi oczko i zaczęła się cofać.-Aa i jeszcze jedno...Nie wiesz przypadkiem gdzie Max zabrał Rose?
Czy ja dobrze usłyszałam? Mój nikczemny brat zabrał gdzieś moją najlepszą przyjaciółkę?
-Nie,przykro mi.-Może poszli na jakiegoś małego jointa,lub coś w tym stylu.Teraz wszystkiego mogłam spodziewać się po moim braciszku.-Ale pewnie będą się dobrze bawić.-zapewniłam ją,a ona kiwnęła głową,pomachała mi i skierowała się do siebie.Nie minęła minuta jak pod moim domem,z piskiem zahamował czarny Range Rover.Jak się okazało kierował nie właściciel auta,tylko Louis.Za nim wysiedli Niall,Harry i Liam z Danielle.
-Mamy prowiant!-Dziewczyna podniosła do góry pudełko w którym zapakowane były cudeńka ze Starbucks'a i podleciała do mnie całując mnie na powitanie.
-W takim razie mogę was wpuścić.-uśmiechnęłam się szeroko i przepuściłam wszystkich w drzwiach.
Czołem zakochańce! Dzisiaj mamy niby tak wspaniałe,miłosne święto,ale ja go nie obchodzę,bo zwyczajnie...nie mam z kim,tak więc życzę wam WESOŁEGO DNIA CHORYCH PSYCHICZNIE.
Przyjmijcie ode mnie te życzonka,są naprawdę szczere i od serca :) huehue.
Pozwolę sobie zgarnąć filmik od Sabiny i udostępnić to cudeńko.Tylko ONI,nasi kochani mężowie,o mnie pamiętali!
It's nice,is it?
Przyjmijcie ode mnie te życzonka,są naprawdę szczere i od serca :) huehue.
Pozwolę sobie zgarnąć filmik od Sabiny i udostępnić to cudeńko.Tylko ONI,nasi kochani mężowie,o mnie pamiętali!
It's nice,is it?
Jestem mega happy bo już jutro PIĄTEK co oznacza WOLNOŚĆ od SZKOŁY na 3 dni (to i tak mało),ale też dlatego,że otrzymałam moją ukochaną rolę babci w przedstawieniu mojego kółka teatralnego do którego należę pierwszy raz w życiu ^^ Życzcie mi powodzenia,pod koniec kwietnia jedziemy do Krakowa na FAM,może ktoś z was jedzie i się spotkamy? :D
MASSIVE THANK YOU za wasze życzenia! xD A no,miałam urodzinki.Kobiety się o wiek nie pyta no ale dobra...17-ste.TAK,WIEM,STARUCH ZE MNIE :c
Na koniec mała historyjka i spadam.
Walentynki w szkole.Jako jedyna ich nie czuję i wchodzę do szkoły:
Idąc korytarzem natykam się na ładnego chłopaka zmierzającego w moją stronę.Przyglądam się mu:
Moja mina,gdy ten mnie omija i podchodzi to innej laski:
Moja mina,gdy ten mnie omija i podchodzi to innej laski:
Kiedy jakiś brzydal zaczął przystawiać się do mnie:
Wybiegam ze szkoły i uciekam gdzie pieprz rośnie:
Wybiegam ze szkoły i uciekam gdzie pieprz rośnie:
Zarąbisty rozdział. I love you!
OdpowiedzUsuńMarina to zawsze coś wykombinuje.
Ciekawe gdzie poszli Max i Rose. Liczę na jakieś rozwinięcie ich wieczoru. :D
Ja też nie obchodzę walentynek.
Wale Tynki haha dzisiaj to pokazano mi na fb.
Ciąg dalszy schadzki poproszę! Rozdział bardzo sympatyczny, i zaszalałaś z tą muzyką, ale dzięki temu odświeżyłam sobie parę melodii. A co do historyjki końcowej - <3!! M.
OdpowiedzUsuńOoooo. Dziękuję za wyróżnienie ;D
OdpowiedzUsuńRozdzial cudowny oczywiście jak.zwykle.
Czekam na kolejne rozdziały.
Powodzenia w przedstawieniach ^.^
Pozdrawiam:
i-can-be-your-shelter.blogspot.com
Rozdział świetny i taki długi *_* To mi się podoba! Szkoda mi było mamy Mariny,biedaczka tak się martwiła.Jestem ciekawa co będzie z Sam i Harrym przecież ona gdzieś polazła z jakimiś typkami, a on całował się z Mary,wątpię by po czymś takim będą kochająca się parką,ale kto wie.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na przedstawieniu +Super komiks:D
Do następnego xx
No moja droga, ja też w tym roku 17, jednak mam czas do października, nie jak ty stara dupa!
OdpowiedzUsuńJak zawsze klikam w link sprawdzam tytuł, zamykam kartę i włączam na ipodzie w stacji, ale tym razem tylko 2 pierwsze udało mi się ustrzelić :c pozostałe znam, ale nie mam wgranych ;d
UPRAGNIONA ROLA BABCI OKEJ xd no, tak w końcu już nie sweet 16 jak ja :D
Walentynki jak co roku- biła się o mnie lodówka z telewizorem, ostatecznie wygrał laptop z jutube w roli głównej. I dobrze ♥.
Harrego wzrok *Idąc korytarzem natykam się na ładnego chłopaka zmierzającego w moją stronę.Przyglądam się mu:* BOŻE TO JA NA PRZERWIE DWUDZIESTOMINUTÓWCE MIERZĄC MOJE OBIEKTY! XD #sick
Także ten, jak zawsze super blablablabalbalbalbabla i nie będę ci mówić jaka jesteś wspaniała, bo to juz chyba wiesz, poza tym co za duzo to nie zdrowo, więc tyle Ci starczy na dziś z mojej strony xd
LOVKI ♥♥♥
Kurczałke, ale długi wyszedł ;o
Usuńoooo cudny! czekam na kolejny! xx
OdpowiedzUsuńTroszkę niecenzuralnie tym razem!:D
OdpowiedzUsuńZajebisty jest! Jak zawsze z niecierpliwością czekam na następny!♥
Walentynki...bez faceta, to dzień jak co dzień, czyli-chujowy!:D
W tym szczególnym dniu, moim prezentem walentynkowym było rozdawanie walentynek osobom (które oczywiście takowe otrzymały) w mojej klasie:D
Kiss;*
Gayane.
Beta sitosterol has nο known ѕіdе effects
OdpowiedzUsuńand is ԁisсovеreԁ in all-natural meаls souгces such as pecans, saw
ρalmetto berries, avocadоs, cаѕhew
fruіt, wheat geгm, corn oіls, soуbeans anԁ pumρkin sеeds.
Feel frеe to vіѕit my web sіte
:: super beta prostate reviews