14 września 2013

Rozdział 49



Drogę do samochodu przebyliśmy w zupełnej ciszy,mimo to czułam,że Zayn cały czas głupkowato się uśmiecha.Nie wiem czy dlatego,że poczuł się zwycięzcą; udało mu się mnie przechytrzyć? Czy z jakiegoś innego,na pewno durnego,powodu.Mnie nie było do śmiechu.W limuzynie wynajętej na czas balu czekały już Sam i Rose w towarzystwie Harry'ego i Nialla.
Nie było żadnych kuzynów,Sam uknuła cały ten...spisek.Nie powiem,cudownie było znowu ich zobaczyć,ale to nie zmienia faktu,że byłam okropnie wściekła za takie traktowanie.Rosalie jak się okazało też o niczym nie wiedziała,ale wyglądała tak cudownie w tej różowej sukience i przy boku Nialla była taka szczęśliwa,że nawet nie myślała o tym aby się gniewać!
Atmosfera w aucie była lekko napięta przez tą całą sytuację ze mną,Zaynem i artykułem,ale wszyscy udawali,że nic się nie stało.Na miejscu z samego początku przecięto wstęgę jako rozpoczęcie balu.Zaraz po tym wszyscy ruszyli do zabawy,wszyscy prócz mnie i Zayna.Byliśmy jedyną parą siedzącą przy stoliku.
-Dobra.-odezwał się w końcu,obrócił krzesło tak aby być przodem do mnie,wziął garść orzeszków i założył nogę na nogę.-Zanim pójdziemy w tany,wyrzuć z siebie wszystkie złości,które masz do mnie.Wyładuj się.
Uniosłam lekko brew i wzięłam głęboki wdech.
-No dalej.-zachęcił mnie gestem dłoni.Wtedy zacisnęłam zęby i wstałam kipiąc z wściekłości.
-Proszę bardzo.Jesteś okropnym chamem,Malik! Nie cierpię Cię! Wyjeżdżając,obiecałeś mi,że będziemy w stałym kontakcie,i co? Na początku trochę się odzywałeś,nie wiem...może z litości? Potem już to olałeś,a jak by inaczej...Ja jak głupia dzwoniłam,ty nie odbierałeś.-wzruszyłam ramionami.-Nic takiego.Poczekaj,jak to dokładnie było...''Za bardzo tęsknisz..Nie odbierasz telefonów bo się boisz,że jak mnie usłyszysz to kompletnie się załamiesz''-zrobiłam udawany cudzysłów w powietrzu.-Och,jakie to smutne.Tylko powiedz mi gdzie JA jestem w tej historii? Kiedy pomyślałeś co JA czuję?-spytałam ze łzami żalu i wściekłości w oczach,a on nadal wpatrywał się we mnie uważnie,lekkodusznie zajadając orzeszki.-Właśnie w tym tkwi twój problem.Nie pomyślałeś.A teraz zjawiasz się jak gdyby nigdy nic pod moim domem i oczekujesz,że rzucę Ci się na szyję? Nie jestem z tych dziewczyn i kto jak kto,ale ty powinieneś o tym wiedzieć.-usiadłam z powrotem aby na uspokojenie nerwów napić się lampki wina.
-Skończyłaś?-spytał nie zmieniając pozycji,a ja nie patrząc na niego kiwnęłam głową.-Świetnie.
-I?
-I?-powtórzył.
-Tylko tyle?
-No?-udał zdziwionego.-A,jeszcze..jesteś urocza kiedy się złościsz.-dodał szczerząc zęby,a ja wtedy wpadłam w taką furię,że o mało co nie rozbiłam kieliszka gołą ręką...Wzięłam głęboki,uspakajający wdech,podwinęłam suknię do góry i wstając ruszyłam w kierunku wyjścia.
-Ejejj,zaczekaj!-dogonił mnie.
-Wal się.-syknęłam mu prosto w twarz i próbowałam go minąć,ale zastąpił mi drogę.
-Przecież to twój bal,a nie mój!
-W takim razie co tu robisz?
-Jestem twoim partnerem.-odpowiedział z uśmiechem i poprawił krawat.
-Nie,nie jesteś.-wycedziłam,a para obok przyjrzała nam się ze zdziwieniem.Wtedy on złapał mnie za nadgarstki,przyciągnął do siebie i mimo moich oporów...czule mnie pocałował.A kiedy skończył,ja uderzyłam go w twarz z największym zamachem jaki byłam w stanie z siebie wydobyć.Minęła chwila ciszy w której wpatrywaliśmy się w siebie: ja z mieszanką furii i triumfu,a on z zaskoczeniem.
-Należało mi się.-westchnął i znowu się uśmiechnął,za co oberwał w drugi policzek.Skrzyżowałam ręce na piersi i czekałam na jego reakcję.Powoli uniósł dłoń,złapał się za obolały polik i...ponowny uśmiech!
-Ten też był słuszny.-wyjaśnił.
Ale kiedy spróbowałam szczęścia za trzecim razem,złapał moją rękę i uniemożliwił mi jakikolwiek ruch.
-Ej,chyba nie jestem aż taki okropny!
-Masz rację....-westchnęłam i odczekałam chwilę.-Jesteś gorszy!-nadepnęłam mu z całej siły obcasem w stopę.Uwolniona oparłam ręce na biodrach i obserwowałam jak skacze na jednej nodze,obejmując poszkodowaną stopę.
-Teraz mi wybaczysz?-podniósł głowę i wyprostował się powoli.Po raz pierwszy tego wieczoru patrzył na mnie poważnie.
-Będziesz mi się długo z tego odpłacał.


| Rosalie |
-Czy ty to widzisz?-zatrzymałam Nialla i głową wskazałam mu co właśnie dzieje się koło naszego stolika.Blondyn podążył za moim wzrokiem i kiedy to dostrzegł,uśmiechnął się szeroko.
-Nareszcie,Zayn był już nie do zniesienia!
-A ja uważam,że ona źle robi.-zmrużyłam brwi.-On ją zostawił.Samą.Na rok.I praktycznie się nie odzywał,miał ją w dupie! Nie może być aż tak uległa,to kompletnie do niej nie podobne!
-Do Ciebie też.-Niall przyjrzał mi się.-Rosalie Fanning jaką znałem właśnie szukałaby po kieszeniach chusteczki.Spójrz,przecież to takie wzruszające.-przechylił głowę w bok.-To miłość.Przebaczyła mu,jak inaczej to nazwać jak nie miłością?-zaświergotał.-Kocha go.
-Niall,czy ty się,do cholery,dobrze czujesz?-spytałam prosto z mostu.-Bo wyglądasz jakbyś był pod wpływem eliksiru miłosnego,co najmniej.
-Oczywiście,że się dobrze czuję!-oburzył się.
-No nie wiem.Lepiej chodźmy się przewietrzyć.-zaproponowałam i zaprowadziłam go w kierunku wyjścia na taras.Jak tylko przekroczyliśmy próg,nasze twarze otulił powiew świeżego powietrza.Noc była dziś pięknie gwiaździsta i wiał słodki,letni wiaterek.Zeszliśmy po kamiennych schodach i zaczęliśmy się przechadzać po bujnym,zielonym ogrodzie.
-Ale tu faaaajnie!-zawołał i rozkładając ręce,zaczął biec do przodu w podskokach.Kiwałam z niedowierzaniem głową,ale mimo to się uśmiechałam.W tym ciągłym ich pośpiechu nie mają czasu nawet na to żeby odzianym w garnitur poskakać sobie po ogrodzie w gwieździstą noc.To co robią,to co TWORZĄ jest...jest wspaniałe,ale odbiera im mnóstwo wolności.-Chodź do mnie!
-Chyba nie w tych butach.-zachichotałam,a on stanął w miejscu i zaczekał aż do niego dołączę.
-Opowiadaj co się działo u Ciebie przez ten rok,oprócz..-tu urwał i spojrzał na mnie niepewnie.-..oprócz rozstania z Maxem.Straszna szkoda.
Wzruszyłam ramionami i skrzyżowałam ręce,wpatrując się przed siebie.
-Nie z mojej winy się rozstaliśmy.
-Wiem.-położył mi rękę na ramieniu.-Ale tego kwiata jest pół świata,znajdziesz sobie kogoś dużo lepszego!
-A jak nie?-spytałam i czułam jak głos mi się załamuje.Próbowałam zapomnieć o tym okropnym bólu,o złamanym sercu i chyba mi się to udało,owszem,ale tylko przez chwilę.
-A jak nie...-włożył ręce do kieszeni.-To wtedy ja się z tobą ożenię,już będę taki dobry i się poświęcę.-zawiesił mi rękę na szyi,a ja zaczęłam płakać,równocześnie się śmiejąc.
-Dzięki,ale już wolę zostać starą panną.-strzepnęłam jego rękę i otarłam łzy.
-Hej,nie jestem aż taki zły!
-Może i nie,ale za to bardzo dużo jesz.-zauważyłam.-I nie sprzątasz po sobie.I chrapiesz.I wolisz nogę od siatkówki.I puszczasz bąki!-zawołałam.-Tak,to najgorsze!
-Z takich pierdów można być dumnym!-wypiął pierś do przodu i obydwoje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.Skręciliśmy w lewo,aby przysiąść na jednej z kilku ławeczek wokół fontanny,kiedy dostrzegliśmy zarys jakichś dwóch postaci.Dokładniej; wysokiego chłopaka i blondwłosą dziewczynę,którzy dosłownie pochłaniali siebie swoimi ustami.
-Boże,co za glonojady.-szepnął Niall i zachichotał,ale ja uciszyłam go gestem dłoni,skupiając na nich swój wzrok.Skądś kojarzyłam tą sukienkę.I ten chłopak wydawał mi się taki znajomy,mimo tego,że było ciemno...
-Zaraz,czy to nie...-zmrużyłam brwi i gdy sobie to uświadomiłam,wybałuszyłam oczy.-O mój Boże!
-Co?
-Harry i Sam!-szepnęłam,a on odwrócił się w kierunku skąd przyszliśmy.
-Idą za nami?-zapytał i zaczął się rozglądać.Chwyciłam go za krawat i wskazałam palcem na całującą się parę.-Coo?-uniósł brew.-Niee...to nie możliwe...
-A jednak.Chodźmy stąd,zanim nas zobaczą!-popchałam go,a on wychylał ku nim swoją głowę,zanim nie zniknęli nam z oczu.


-Ale jaja...-westchnął Niall kiedy weszliśmy z powrotem do sali i skierowaliśmy się do naszego stolika.Chyba trwała właśnie przerwa,bo wszyscy siedzieli przy stolikach i po sali rozbrzmiewały gwary ludzi.Usiedliśmy na naszych miejscach i Niall od razu zabrał się do jedzenia.
-Gdzie byliście?-spytała Mary,opierając się o ramię Zayna.Podążyła za moim wzrokiem i kiwnęła głową.-Ta,wiem.Wybaczyłam temu debilowi,ale będzie mi długo za to płacił.
-Ta mała franca jest nieźle droga.-westchnął Malik i wywrócił oczami,za co oberwał od niej w głowę.-Ej,za co?!
-Ani słowa.-oznajmiła.-No,to gdzie byliście?
-A spaerze.-odpowiedział Niall zajadając szarlotkę.-Adnijcie ogo ijelyśmy!-zawołał z przejęciem,a ja kopnęłam go pod stolikiem.-Auu!
-Co ty seplenisz?-Mary skrzywiła się,próbując wyłapać o co mu chodzi.
-Nic.-machnęłam ręką.-Robię się głodna,kiedy podadzą jedzenie?
-Za chwilę,już roznoszą.-powiedział Zayn i w tym momencie do naszego stolika dołączyli Harry i Sam.-A wy co tacy uhahani?-uniósł brew,a oni usiedli na przeciwko nas.
-Och,Sam uczyła mnie gwiazdozbiorów,bo świetnie je dzisiaj widać.-odpowiedział Harry dysząc.-Fascynujące.
-Chyba bardzo was zmęczyła ta..hm,nauka.-odezwał się Niall,a ja parsknęłam śmiechem.
-Że niby Sam ma jakieś pojęcie o gwiazdozbiorach? Gdy w pierwszej klasie na wycieczce powiedziałam Ci: ''patrz,wielka niedźwiedzica!'' to ty z krzykiem zaczęłaś biegać po lesie,bojąc się rzekomego niedźwiedzia.O co tu chodzi?-Mary uniosła brew.
-Harry i Sam się całowali.-wyjaśnił blondyn,a ona i Zayn wybałuszyli oczy tak jak i sami sprawcy tego ''czynu''.-Widzieliśmy was przed chwilą przy fontannie.Nie wymigacie się,przykro mi.
Zaskoczeni spojrzeli po sobie,a Sam zaczynała płonąć rumieńcami.To niebywałe móc widzieć Samanthę McDoughty zażenowaną,wierzcie mi.
-No dobra.-przyznał Harry i oparł się dłońmi o oparcie krzesła.-I co? Nam nie wolno,hę?
-Lepiej jedzmy.-westchnęła Mary i podziękowała kelnerowi,który podał nam jedzenie,zostawiając przy tym Harry'ego i Sam bardzo zdezorientowanych.


| Mary |
-Aaaaand Iiiiiiii......-głos Zayn rozbrzmiał zaraz po wyjściu z samochodu.-Wiiiil aaaaaaalwayyyys LOOOOOVEEEE YOUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!-zaśpiewał,kiedy ja szukałam klucza w torebce i zaraz po tym zachichotał z samego siebie,bo był nieźle wstawiony.
-Cicho bądź,bo rodzice się obudzą.-skarciłam go i przekręciłam zamek,wpuszczając go potem do środka.Przycupnął na schodkach i pociągnął mnie ku sobie z taką siłą,że wylądowałam na nim całym swoim cielskiem.Mimo doskwierającej nam ciemności,w jego oczach dostrzegłam niebezpieczne iskierki i jego ręka zjechała na mój pośladek.
-Nie,Zayn,puszczaj mnie.-szepnęłam i próbowałam się mu wyrwać,ale ten trzymał mnie kurczowo.Nagle zaświeciło się światło i na szczycie schodów stanął tata.Wystraszona uniosłam głowę i zobaczyłam jego rozespaną,posępną minę.Przynajmniej Zayn wtedy mnie wypuścił i stanęliśmy na równe nogi,chociaż jemu zakręciło się w głowie i o mało co nie upadł.Podparł się ręką bezpieczników i wyłączył prąd w całym mieszkaniu.
-O kurwa.-syknął i zaczął macać ręką po ścianie.Westchnęłam i włączyłam je z powrotem,a tata zszedł kilka schodów niżej.Jego mina nie zwiastowała nic dobrego.-Sorry,Simon.-zachichotał Malik,a ja dźgnęłam go łokciem,chociaż sama też miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Idźcie już spać.-odezwał się zmęczonym głosem,a my kiwnęliśmy głowami i zaczęliśmy wspinać się po schodach.-Nie,ty śpisz w pokoju gościnnym Zayn,pierwsze drzwi koło salonu.-nakazał,a Malik spojrzał na mnie tęsknym wzrokiem.Niesamowite,że po alkoholu potrafił zachowywać się jak napaleniec i jednocześnie jak mały szczeniaczek.
-Ale tato...-zaczęłam i nie było mi dane dokończyć,bo uniósł rękę co miało oznaczać zero sprzeciwów.-Jestem już dorosła.-syknęłam lekko poirytowana,ale on uniósł brew.
-I właśnie dlatego jako dorosły człowiek zrozumiesz,że to ja decyduję w tym domu.Uciekaj na górę.-kiwnął głową,a ja fuknęłam.Zayn pocałował mnie namiętnie,co zdziwiło tatę,bo normalnie nigdy by się tak przy nim nie zachował,znali się o wiele dłużej.Posłałam tacie obrażone spojrzenie i wślizgnęłam się do swojego pokoju.Wreszcie mogłam ściągnąć z obolałych nóg szpilki,zdjęłam płaszczyk po czym rzuciłam się na łóżko,głośno wzdychając.
Być może do mojego życia znów wtargnie słońce?


No właśnie,jakże bardzo ten ostatni obrazek podsumowuje nam rozdział xD Oczywiście ma to też drugie znaczenie,a mianowicie,jak pewnie wszyscy już wiedzą,nową płytę One Direction,która wychodzi w listopadzie.Już nie mogę się doczekać,listopad to będzie wspaniały miesiąc.Wychodzi nowa pływa,urodzi się mój siostrzeniec bądź siostrzenica i zaczną się zajęcia mojego kółka teatralnego :)
Jestem taka podekscytowana...będą nowe piosenki do śpiewania dla dzidziusia! :D
W ogóle,nie miałam pojęcia,że nie dodałam tego rozdziału,myślałam,że już dawno go opublikowałam! To pewnie przez tą szkołę,bo w porównaniu z wakacjami to mało siedzę na laptopie.
Wczoraj Niall skończył swoje 20ste urodziny...kolejny członek 1D,który pożegnał nastoletnie życie.Teraz został nam tylko Harry,który ma swoje urodziny 2 dni przed moimi,huehue,kiedy on skończy 20 ja będę miała 18stkę ^^ Nie wiem czy się cieszyć czy płakać,ale chyba to pierwsze.
By the way,dla mnie zawsze pozostaną oni FOREVER YOUNG,amen! xxx

zapraszam na moje drugie opowiadanie:http://www.alwaysgleamofhope.blogspot.com/

13 komentarzy:

  1. Myslalam ze padne ze smiechu przez ten caly rozdzial. Jak Mary walnela Malika, jak Niall skakal po ogrodzie. A moment ze Niall powiedzial Rose ze najwyzej on sie z nia ozeni kojarzy mi sie z Kuch kuch hota hai czyz nie?
    ''patrz,wielka niedźwiedzica!'' to ty z krzykiem zaczęłaś biegać po lesie,bojąc się rzekomego niedźwiedzia. Sam i Harry nareszcie razem.
    Nie chce zebys konczyla to opowiadanie, tak bardzo nie chce. Mozesz je pisac tak dlugo zeby bylo wiecej niz odcinkow mody na sukces.
    Rozwaz to. Koncze ta rozprawke. Pisz dalej!
    /JustNiall

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się uśmiałam xD a propos mody na sukces... ona jeszcze nie pobiła rekordu... według wikipedii: Liczba odcinków: 6655(stan na 11 września 2013) xD serial który ma ten rekord to już go nie puszczają i ma on 12 tys odcinków :D skąd to wiem? babcia dawniej ogl Modę i tata mi mówił xD

      Usuń
  2. Zajebiaszczy rozdział *,* Szkoda że Horan już nie być nastolatkiem :(
    według moich obliczeń - nie jestem dobra z matmy - nie mam pojęcia jak przeszłam do gimbazjum xD) jesteś ode mnie starsza o 4 lata.... czyli w wieku jednego z mojego kuzynów xD
    szkoda że to już się kończy :(
    mam do przeczytania Krzyżaków (na koniec września) i napisania na poniedziałek własnego mitu.... brak pomysłu i chęci :(
    więc dobrze że dodałaś tego rozdziała! :D przez chwilę zapomniałam o tym xD
    dodanie muzyki w tle z Harrego Pottera i Czary Ognia - bardzo dobrze to się skomponowało z historią...

    OdpowiedzUsuń
  3. Taa, czas leci, ale póki co jesteśmy w stadium rozwijania, więc gorąca 18 już blisko! xd Epizod z Niallem mnie rozwalił, leżę i kwiczę kobieto xd Marina ma niezły charakter skoro tak 'skopała Zaynowi tyłek", po tobie ;d Mam nadzieję, że ten rok szkolny będzie dla ciebie pomyślny, pozdrowionka M. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah ej tez bym sie tak chciala na kims wyzyc i jebnac komus z calej sily hahah xd taaa wiem chora jestem ! Buahaha
    Tak ogolem rozdzial genialny i dobrze ze sie pogodzili, i niall z Rosalie sa slodcy, a Sam z Haroldem ho ho ho !
    Najbardziej rozwalil mnie Simon juz myslalam ze wykopie go z domu, ale nie on pozwolil mu nawet zostac no normalnie nie wierze o.O
    Kocham czytac Twoje opowiadanie i kilka razy dziennie sprawdzam czy nie pojawilo sie cos i gdy zobaczylam 49 to zaczelam sie zastanawiac czy juz to czytalam czy nie xd wiec sie nie przejmuj tym ze myslalas ze juz dodalas ten rozdzial wazne ze jest ! I bardzo sie z tego ciesze :) czekam nn, zycze weny i pozdrawiam :** <3 Buziolee :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do mnie jezeli masz czas :)

      http://hugmekissmelovememarryme.blogspot.com/?m=1

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. Nie no boskie! To takie słodkie *.* Akcja z Mary i Zaynem xD hueheuheu :D to było dobre! Jeju... Wyobrażam sobie jak Rose ślicznie wyglądała u boku Nialla *_* Nie no aaaausghwiehn! Jeju, kocham to opowiadanie! Jest takie... hmm... realistyczne. tak to można nazwać, i baaaaardzo, bardzo ciekawe :)
    Czekam na następny rozdział <3
    Buziaki ;*** ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Osz Ty w życiu! Nigdy jeszcze się tak nie uśmiałam, jak czytając ten rozdział! :D Czytając, próbowałam się powstrzymywać od śmiechu, ale kolejny zabawny moment nie mógł powstrzymać mojego rżenia :D Śmiałam się jak głupia, a łzy spływały mi ciurkiem po policzkach!!! Reakcja mojej mamy i siostry-bezcenna! :D "A Tobie co? Zgłupiałaś?!" Hahhahaha! Musiałam wyglądać nieźle śmiejąc się i płacząc (do monitora) jednocześnie! :D Jejciu dziękuję Ci za ten rozdział! ♥♥ Przeczytałam wpis, w którym napisałaś, że 55 rozdział będzie OSTATNIM :( Nie wiem jak sobie poradzę! :( Pokochałam tę opowieść tak samo, jak na STEAL! ♥♥ Zakończyłaś moją wspaniałą historię tam i teraz chcesz zrobić to samo... :( Nie przeżyję tego! :( Rozumiem Cię doskonale...szkoła i te sprawy (u mnie to samo), ale przykro mi jest. :(
    By the way...dziękuję Ci za wszystko! :* ♥ Oczywiście jak tylko maleństwo się urodzi, poproszę fotkę z CIOCIĄ! ♥♥
    Love, Gayane. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu idealny rozdział, co chwilę się śmiałam :D
    muzyka z HP jest, misja wykonana :D
    Zayn w tym rozdziale jakiś nadpobudliwy..

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam ze pisze to tutaj ale informuje o zmianie nazwy mojego bloga

    http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na kolejny do mnie :)

      http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/?m=1

      Usuń