| Sam |
-Jak mam się w to nie mieszać?!-wysyczał przez zaciśnięte zęby.-Przecież widzimy,że coś jest nie tak! Zerwaliśmy: dobra,ale ja i tak nadal Cię kocham i będę się o Ciebie martwił!
-Przestań proszę bo i tak wszystko pogarszasz!-wyraz jej twarzy momentalnie zmienił się na gniewny.Zupełnie nie wiedzieliśmy o co jej chodzi.
-Mary,my chcemy Ci tylko pomóc.-odparła łagodnie Rose ale szatynka tylko pokiwała głową.
-Wy nic nie rozumiecie...-nie dokończyła i uciekła w stronę wyjścia.
-No ciekawe jak mamy rozumieć skoro ona nam nic nie mówi.-założyłam nogę na nogę i kontynuowałam drugie śniadanie jakby nic się nie stało.To było chyba najlepsze wyjście.
-Cóż za bystre spostrzeżenie,Sam.-Rosalie usiadła obok mnie i upiła spory łyk swojego cappuccino.
-No dzięki.Siadaj James,nie będziesz przecież tak stał.Może po prostu damy sobie siana,co? Ona widocznie nie chce naszej pomocy.
-Nie możemy tak tego zostawić..Ach,w ogóle to głupi pomysł.Musimy się dowiedzieć o co chodzi,a skoro ona nie chce nam powiedzieć,to trzeba zapytać Chrisa.
-Taa...podejdziesz do niego i co? Walniesz prosto z mostu?
-Nie wiem,nie wiem,nie wiem,nie wiem...-zaczęła walić głową o stół a ja uniosłam brew.
-Może zmienisz płytę?
-Ach,Ciebie to w ogóle chyba nie martwi.Jamie,masz może jakiś pomysł?
-No w tej chwili to poczułam się urażona.-mruknęłam i zamknęłam usta kolejnym kęsem kanapki.
-Skoro Marina nie chciała żebym poszedł do Chrisa to znaczy,że chodzi o niego.
-O usz iemy.Oś eszcze?-spytałam.
-Spróbuję pogadać z jego starym kumplem Marcusem,to spoko gość.-powiedział po czym już go nie było.W tym samym momencie zadzwonił dzwonek więc chcąc nie chcąc musiałyśmy iść na następną lekcję.Tak się składało,że był to angielski na którym Mary zjawiła się po pięciu minutach spóźnienia.Nasza nauczycielka,Pani Guberry,była wyrozumiałą osobą dlatego też bardziej ucieszyła się tym,że w ogóle Marina się pojawiła,niż tym,że się spóźniła.Unikała nas do końca dnia,nie wiedziałyśmy nawet gdzie znika na wszystkie przerwy.Po zajęciach jako pierwsza wyszła ze szkoły a my zaczekałyśmy pod budynkiem na Jamiego,który jak tylko nas zobaczył pokiwał przecząco głową.
-Nic.Marcus nic o tym nie wie.Pytałem nawet innych ale albo kłamią,albo nie chcą nic powiedzieć.
-Cholera..-przeklęłam.-Czyli nie ma wyjścia,musimy złożyć jej wizytę.
-Wątpię żeby nam o tym powiedziała.-skrzywiła się Rose.
-Będzie musiała bo zostajemy u niej na noc,weź sobie piżamę i szczoteczkę do zębów,ja ci swojej nie pożyczę!
| Rose |
Muszę przyznać iż nie spodziewałam się,że Samantha naprawdę bierze swój szalony pomysł na poważnie.Myślałam,że był to po prostu kolejny z jej częstych żartów,dotąd aż zapukała w moje drzwi o 22.
-Co ty tutaj robisz?!-pisnęłam i wyszłam przed dom żeby nie obudzić rodziców,którzy o dziwo już spali.
-No jak to co? Przecież się umawiałyśmy,nie? O,dobrze,założyłaś już piżamę! Ja swojej nie mogłam bo dziwnie by to wyglądało jadąc autobusem...Ale szczoteczkę weź bo ja serio Ci mojej nie dam.Ej,żyjesz? Co tak patrzysz na mnie jak na wariatkę? Zamknęłabyś usta,to bardzo niekulturalne.A wydawałoby się,że ty taka idealna jesteś...
Zamrugałam oczami wybudzając się z transu i spojrzałam na nią,cały czas coś paplała.
-Zwariowałaś?! Przecież ona nas nie wpuści! Myślałam,że żartowałaś z tą nocką u Daviesów.
-No co ty,to jeden z najlepszych pomysłów w moim życiu.-wypięła dumnie pierś.-Po za tym kto powiedział,że to ona nas wpuści? Dogadałam się już z Maxem...-pomachała mi przed oczami swoim telefonem.-Jak tylko wejdziemy do jej sypialni to zamknie nas na klucz z drugiej strony.Rodzice też nie mają nic przeciwko,i tak kamień spadł im z serca jak tylko wyszła z sypialni a potem z domu.To jak?
-Poczekaj chwile...-pokiwałam głową na znak jej niemożliwości.Po chwili poczłapałyśmy do sąsiadów i weszłyśmy do środka wpuszczone przez Maxa.Po dogadaniu się z nim co i jak wcieliliśmy nasz plan do życa,wchodząc do jej pokoju.
-Co wy tu...Do cholery,Rosalie,czemu ty jesteś w piżamie? Coś się stało?!-wstała wyraźnie przerażona i podbiegła do nas,a my wymieniłyśmy znaczące spojrzenia.
-Taak,stało się i to dużo.-jęknęłam z sarkazmem.
-Co? Opowiadajcie!
-To raczej ty nam opowiadaj co się z tobą dzieje.-powiedziała rudowłosa i obydwie usiadłyśmy na jej łóżku wyczekująco.-Więc?
-To nie wasza sprawa..-spuściła wzrok.-Proszę was,nie mieszajcie się w to,wszystko się pogorszy...
-Pogorszy co? Chcemy ci pomóc! Zrozumiesz to wreszcie? Jesteśmy przyjaciółkami,nie potrafimy patrzeć na Ciebie jak się pogrążasz i upadasz.
-Ruda ma racje.Po za tym myślałam,że to nienormalne u Ciebie ubieranie byle czego...popatrz jak ty wyglądasz.-rzuciłam przeżuwając gumę.
-Ugh...nie pomagasz,Sam.-syknęła Rose a Marina spojrzała po sobie.
-To tylko piżama.Niby jak miałabym wyglądać?
-Och,nie zmieniajcie tematu!-wrzasnęła a ja wstałam i skierowałam sie do łazienki,która była połączona z jej sypialnią.
-Znacie się dłużej,może się jakoś dogadacie.Ja idę się wykąpaaaaać!-zaświergotałam i zniknęłam za drzwiami.
| Mary |
KONIECZNIE WŁĄCZCIE!
Zostałyśmy same.Cisza odbijająca się od ścian stała się coraz bardziej przytłaczająca.Zerknęłam na Rosalie i spotykając jej wzrok uciekłam nim siadając po drugiej stronie łóżka.Po chwili położyłyśmy się obydwie,stykając się głowami i wpatrując w sufit.
-Co się dzieje,Mary?-szepnęła a ja..ja poczułam dziwne uczucie w okolicy mojego serca.Czułam to.Czułam,że muszę im powiedzieć,ale bałam się...i muszę przyznać,okropnie się wstydziłam.-Rzeczywiście znamy się od dziecka...jak miałyśmy dziesięć lat przysięgłyśmy sobie,że zawsze będziemy sobie o wszystkim mówić.Wymieniałyśmy więzy krwi...Przyjaciółki na zawsze,pamiętasz?
Odetchnęłam głęboko,przymknęłam powieki i wsłuchałam się w ciszę.Wiedziałam,że Sam już nas słyszy i lada chwila zjawi się w drzwiach.Kiedy po kilku minutach bez słowa podbiegła do nas na palcach i też styknęła się z nami głowami,poczułam ich pomoc...ich przyjaźń.Wiedziałam,że właśnie teraz muszę im powiedzieć,choć będzie to ciężkie.
-Zgwałcił mnie.-odszepnęłam a spod powiek mimowolnie popłynęły łzy.-Chris,on...ja nie mogłam nic zrobić,jego ręce były wszędzie...ja..ja chcia...chciałam...-wszystkie emocje,które w sobie tłumiłam niemalże litrami wypływały wraz ze łzami.Zaczęłam się jąkać,nie mogłam złapać powietrza.Dziewczyny jednocześnie podniosły się i objęły mnie z dwóch stron.
-Spokojnie Mary,spokojnie...-Rosalie zaczęła głaskać mnie po włosach.
-Chcia..chciałam ich ratować! Nie mo...nie mogłam nic zrobić!!
-Ciii...kogo chciałaś ratować?-spytała Sam.
-On..on pow-powiedział,że go zabije...
-Weź głęboki wdech i poczekaj kilka minut,my nigdzie się nie wybieramy,Mary.Spokojnie.-Zrobiłam tak jak poradziła Rose i już po chwili docierało do mnie powietrze.Odczekałyśmy i kiedy trochę się uspokoiłam,pociągnęłam nosem i kontynuowałam.
-Powiedział,że zabije go jeśli nie zrobię z nim tego..Myślałam,że mówi o Jamie'm...w końcu to z nim byłam tak długo.I kiedy powiedziałam mu,że nie dam się zastraszyć...że nic mu nie zrobi..on wybuchnął śmiechem.To nie o niego mu chodziło,ale podziękował mi za podsunięcie pomysłu i...obiecał,że i z nim też się rozprawi...-łzy nadal ciekły strumieniem,ale czułam się odrobinę lepiej.Jakby cały ten ciężar spływał po mnie powoli.-Okazało się,że od początku chodziło mu o...Zayna.Muszę przyznać,że nie kryłam zdziwienia...nawet nie podejrzewałabym,że to o niego może mu chodzić.Ale Chris się wkurzył..wkurzył się kiedy Zayn przeszkodził mu wtedy,na imprezie...Gdyby nie Malik,on pewnie już wtedy by mnie...-tu urwałam a one przytuliły mnie do siebie jeszcze mocniej.
-Dostanie mu się za to co zrobił.-odrzekła Sam.-Pożałuje tego,zobaczysz.
-Nie! Nie możecie nikomu o tym powiedzieć!
-Dlaczego? On musi zostać za to ukarany! To okropne przestępstwo,Mary.
-Jak zobaczy,że coś się dzieje w okół tej sprawy będzie wiedział,że komuś powiedziałam a wtedy może się zemścić na mnie,Zaynie albo Jamesie!-podniosłam się i złapałam się za głowę.-Obiecajcie,że nikomu nie powiecie!
-Mary...
-Obiecajcie!-krzyknęłam we łzach a one niepewnie pokiwały głowami.
| Rose |
Kilka godzin próbowałyśmy ją przekonać żeby powiedziała o tym rodzicom,dyrektorowi,policji,komukolwiek,ale to i tak na nic...I w tej sytuacji byłyśmy,brzydko mówiąc,w czarnej dupie.Obiecałyśmy milczenie w sprawie,która potrzebowała natychmiastowego działania i to było najgorsze.Resztę nocy Marina przespała wyraźnie spokojniej niż dotychczas,prawdopodobnie dlatego,że była w naszych objęciach i w końcu zwaliła na kogoś swój ciężar.No właśnie,zwaliła...W porównaniu do niej ja nie mogłam spać całą noc.I mam tu na myśli tylko mnie bo panna Samantha chrapała w najlepsze.Rankiem,jak tylko usłyszałam głosy dochodzące z dołu zeszłam do kuchni gdzie siedzieli już rodzice mojej przyjaciółki.
-Dzień dobry i smacznego.-przywitałam się po czym przysiadłam się do stołu.Tata Mariny podniósł wzrok z nad gazety i spojrzał na mnie.
-Dobry dobry.I co? Powiedziała wam?
Zanim odpowiedziałam zawahałam się na chwilę.Mama także oderwała się od przygotowywania śniadania i podleciała ku mnie z nadzieją.Jakże ciężko mi było ich okłamywać!
-Nie.Przykro mi,ale nie chciała nic powiedzieć.My...próbowałyśmy.
-To nie wasza wina..-westchnęła i podała mi jajecznicę.-Ważne,że się starałyście.Dziękujemy.-uśmiechnęła się blado a ja poczułam się jeszcze gorzej.Ojciec bez słowa powrócił do czytania gazety ale ja i tak wiedziałam,że jedynie przegląda ją wzrokiem.Tak naprawdę obydwoje byli ciągle zmartwieni.Gdy zjadłam śniadanie poleciałam obudzić dwóch śpiochów,bo niedługo miały zacząć się lekcje.Mary pożyczyła ubrania dla Sam a ja udałam się do siebie.Po dwóch godzinach siedziałyśmy już na lekcji sztuki,a ja po raz pierwszy się na niej nie skupiałam.Byłam całkowicie nieobecna.Przez cały dzień chodziłam zamyślona aż w końcu kiedy siedzieliśmy w domu zespołu One Direction wybuchnęłam.
-MARY,JA DŁUŻEJ TAK NIE MOGĘ,MUSISZ KOMUŚ O TYM POWIEDZIEĆ!
Wszystkie oczy skierowały się na mnie,żartujący Zayn i Harry ucichli,Liam przestał rozmawiać ze swoją dziewczyną przez telefon,a Niall aż wypuścił bułkę z rąk.Mary spojrzała na mnie z przykrością i już chciała uciec kiedy drogę zastawiła jej Sam.
-Ja też o tym myślaaałam..tak,wiem Rose,że jesteś zdziwiona..ale to rzeczywiście nie w porządku.Wszyscy tutaj chcemy ci pomóc i możesz nam zaufać.Razem możemy zrobić tak żeby Chris nie dowiedział się o tym,że my wiemy.I nic nikomu się nie stanie.W grupie siła,nie?
Stanęłam jak wryta i aż otworzyłam usta ze zdumienia.
-To jedna z najsensowniejszych rzeczy jakie od Ciebie usłyszałam,Sam.-przyznałam szczerze.
-Mary? My naprawdę chcemy dla Ciebie jak najlepiej..choć nie znamy się za długo.Samantha ma racje.-odezwał się Louis i wszyscy pokiwali głowami.Mary z powrotem opadła na fotel.
-Dlaczego? Dlaczego tak bardzo mi to wszystko utrudniacie...-jęknęła.-Nie mam siły znowu tego powtarzać.Jeśli wam powiem,to samo będzie trzeba powtórzyć rodzicom.
-Możemy im to wszystko wyjaśnić.Razem jakoś zdziałamy.Daj nam tylko swoją zgodę.-poprosiłam a ona po kilku minutach ostatecznie pokiwała głową.Zadzwoniliśmy do Maxa,który wraz ze swoimi rodzicami zjawił się po dwudziestu minutach.Opowiedzieliśmy im wspólnie o wszystkim...
No i jest :) Zagadka wyjaśniona,teraz tylko pytanie jak to się rozwiąże? Odpowiedź najwcześniej dopiero we wrześniu z powodu mojego wyjazdu.Mam nadzieję,że będziecie czekać? ^^
-Jak mam się w to nie mieszać?!-wysyczał przez zaciśnięte zęby.-Przecież widzimy,że coś jest nie tak! Zerwaliśmy: dobra,ale ja i tak nadal Cię kocham i będę się o Ciebie martwił!
-Przestań proszę bo i tak wszystko pogarszasz!-wyraz jej twarzy momentalnie zmienił się na gniewny.Zupełnie nie wiedzieliśmy o co jej chodzi.
-Mary,my chcemy Ci tylko pomóc.-odparła łagodnie Rose ale szatynka tylko pokiwała głową.
-Wy nic nie rozumiecie...-nie dokończyła i uciekła w stronę wyjścia.
-No ciekawe jak mamy rozumieć skoro ona nam nic nie mówi.-założyłam nogę na nogę i kontynuowałam drugie śniadanie jakby nic się nie stało.To było chyba najlepsze wyjście.
-Cóż za bystre spostrzeżenie,Sam.-Rosalie usiadła obok mnie i upiła spory łyk swojego cappuccino.
-No dzięki.Siadaj James,nie będziesz przecież tak stał.Może po prostu damy sobie siana,co? Ona widocznie nie chce naszej pomocy.
-Nie możemy tak tego zostawić..Ach,w ogóle to głupi pomysł.Musimy się dowiedzieć o co chodzi,a skoro ona nie chce nam powiedzieć,to trzeba zapytać Chrisa.
-Taa...podejdziesz do niego i co? Walniesz prosto z mostu?
-Nie wiem,nie wiem,nie wiem,nie wiem...-zaczęła walić głową o stół a ja uniosłam brew.
-Może zmienisz płytę?
-Ach,Ciebie to w ogóle chyba nie martwi.Jamie,masz może jakiś pomysł?
-No w tej chwili to poczułam się urażona.-mruknęłam i zamknęłam usta kolejnym kęsem kanapki.
-Skoro Marina nie chciała żebym poszedł do Chrisa to znaczy,że chodzi o niego.
-O usz iemy.Oś eszcze?-spytałam.
-Spróbuję pogadać z jego starym kumplem Marcusem,to spoko gość.-powiedział po czym już go nie było.W tym samym momencie zadzwonił dzwonek więc chcąc nie chcąc musiałyśmy iść na następną lekcję.Tak się składało,że był to angielski na którym Mary zjawiła się po pięciu minutach spóźnienia.Nasza nauczycielka,Pani Guberry,była wyrozumiałą osobą dlatego też bardziej ucieszyła się tym,że w ogóle Marina się pojawiła,niż tym,że się spóźniła.Unikała nas do końca dnia,nie wiedziałyśmy nawet gdzie znika na wszystkie przerwy.Po zajęciach jako pierwsza wyszła ze szkoły a my zaczekałyśmy pod budynkiem na Jamiego,który jak tylko nas zobaczył pokiwał przecząco głową.
-Nic.Marcus nic o tym nie wie.Pytałem nawet innych ale albo kłamią,albo nie chcą nic powiedzieć.
-Cholera..-przeklęłam.-Czyli nie ma wyjścia,musimy złożyć jej wizytę.
-Wątpię żeby nam o tym powiedziała.-skrzywiła się Rose.
-Będzie musiała bo zostajemy u niej na noc,weź sobie piżamę i szczoteczkę do zębów,ja ci swojej nie pożyczę!
| Rose |
Muszę przyznać iż nie spodziewałam się,że Samantha naprawdę bierze swój szalony pomysł na poważnie.Myślałam,że był to po prostu kolejny z jej częstych żartów,dotąd aż zapukała w moje drzwi o 22.
-Co ty tutaj robisz?!-pisnęłam i wyszłam przed dom żeby nie obudzić rodziców,którzy o dziwo już spali.
-No jak to co? Przecież się umawiałyśmy,nie? O,dobrze,założyłaś już piżamę! Ja swojej nie mogłam bo dziwnie by to wyglądało jadąc autobusem...Ale szczoteczkę weź bo ja serio Ci mojej nie dam.Ej,żyjesz? Co tak patrzysz na mnie jak na wariatkę? Zamknęłabyś usta,to bardzo niekulturalne.A wydawałoby się,że ty taka idealna jesteś...
Zamrugałam oczami wybudzając się z transu i spojrzałam na nią,cały czas coś paplała.
-Zwariowałaś?! Przecież ona nas nie wpuści! Myślałam,że żartowałaś z tą nocką u Daviesów.
-No co ty,to jeden z najlepszych pomysłów w moim życiu.-wypięła dumnie pierś.-Po za tym kto powiedział,że to ona nas wpuści? Dogadałam się już z Maxem...-pomachała mi przed oczami swoim telefonem.-Jak tylko wejdziemy do jej sypialni to zamknie nas na klucz z drugiej strony.Rodzice też nie mają nic przeciwko,i tak kamień spadł im z serca jak tylko wyszła z sypialni a potem z domu.To jak?
-Poczekaj chwile...-pokiwałam głową na znak jej niemożliwości.Po chwili poczłapałyśmy do sąsiadów i weszłyśmy do środka wpuszczone przez Maxa.Po dogadaniu się z nim co i jak wcieliliśmy nasz plan do życa,wchodząc do jej pokoju.
-Co wy tu...Do cholery,Rosalie,czemu ty jesteś w piżamie? Coś się stało?!-wstała wyraźnie przerażona i podbiegła do nas,a my wymieniłyśmy znaczące spojrzenia.
-Taak,stało się i to dużo.-jęknęłam z sarkazmem.
-Co? Opowiadajcie!
-To raczej ty nam opowiadaj co się z tobą dzieje.-powiedziała rudowłosa i obydwie usiadłyśmy na jej łóżku wyczekująco.-Więc?
-To nie wasza sprawa..-spuściła wzrok.-Proszę was,nie mieszajcie się w to,wszystko się pogorszy...
-Pogorszy co? Chcemy ci pomóc! Zrozumiesz to wreszcie? Jesteśmy przyjaciółkami,nie potrafimy patrzeć na Ciebie jak się pogrążasz i upadasz.
-Ruda ma racje.Po za tym myślałam,że to nienormalne u Ciebie ubieranie byle czego...popatrz jak ty wyglądasz.-rzuciłam przeżuwając gumę.
-Ugh...nie pomagasz,Sam.-syknęła Rose a Marina spojrzała po sobie.
-To tylko piżama.Niby jak miałabym wyglądać?
-Och,nie zmieniajcie tematu!-wrzasnęła a ja wstałam i skierowałam sie do łazienki,która była połączona z jej sypialnią.
-Znacie się dłużej,może się jakoś dogadacie.Ja idę się wykąpaaaaać!-zaświergotałam i zniknęłam za drzwiami.
| Mary |
KONIECZNIE WŁĄCZCIE!
Zostałyśmy same.Cisza odbijająca się od ścian stała się coraz bardziej przytłaczająca.Zerknęłam na Rosalie i spotykając jej wzrok uciekłam nim siadając po drugiej stronie łóżka.Po chwili położyłyśmy się obydwie,stykając się głowami i wpatrując w sufit.
-Co się dzieje,Mary?-szepnęła a ja..ja poczułam dziwne uczucie w okolicy mojego serca.Czułam to.Czułam,że muszę im powiedzieć,ale bałam się...i muszę przyznać,okropnie się wstydziłam.-Rzeczywiście znamy się od dziecka...jak miałyśmy dziesięć lat przysięgłyśmy sobie,że zawsze będziemy sobie o wszystkim mówić.Wymieniałyśmy więzy krwi...Przyjaciółki na zawsze,pamiętasz?
Odetchnęłam głęboko,przymknęłam powieki i wsłuchałam się w ciszę.Wiedziałam,że Sam już nas słyszy i lada chwila zjawi się w drzwiach.Kiedy po kilku minutach bez słowa podbiegła do nas na palcach i też styknęła się z nami głowami,poczułam ich pomoc...ich przyjaźń.Wiedziałam,że właśnie teraz muszę im powiedzieć,choć będzie to ciężkie.
-Zgwałcił mnie.-odszepnęłam a spod powiek mimowolnie popłynęły łzy.-Chris,on...ja nie mogłam nic zrobić,jego ręce były wszędzie...ja..ja chcia...chciałam...-wszystkie emocje,które w sobie tłumiłam niemalże litrami wypływały wraz ze łzami.Zaczęłam się jąkać,nie mogłam złapać powietrza.Dziewczyny jednocześnie podniosły się i objęły mnie z dwóch stron.
-Spokojnie Mary,spokojnie...-Rosalie zaczęła głaskać mnie po włosach.
-Chcia..chciałam ich ratować! Nie mo...nie mogłam nic zrobić!!
-Ciii...kogo chciałaś ratować?-spytała Sam.
-On..on pow-powiedział,że go zabije...
-Weź głęboki wdech i poczekaj kilka minut,my nigdzie się nie wybieramy,Mary.Spokojnie.-Zrobiłam tak jak poradziła Rose i już po chwili docierało do mnie powietrze.Odczekałyśmy i kiedy trochę się uspokoiłam,pociągnęłam nosem i kontynuowałam.
-Powiedział,że zabije go jeśli nie zrobię z nim tego..Myślałam,że mówi o Jamie'm...w końcu to z nim byłam tak długo.I kiedy powiedziałam mu,że nie dam się zastraszyć...że nic mu nie zrobi..on wybuchnął śmiechem.To nie o niego mu chodziło,ale podziękował mi za podsunięcie pomysłu i...obiecał,że i z nim też się rozprawi...-łzy nadal ciekły strumieniem,ale czułam się odrobinę lepiej.Jakby cały ten ciężar spływał po mnie powoli.-Okazało się,że od początku chodziło mu o...Zayna.Muszę przyznać,że nie kryłam zdziwienia...nawet nie podejrzewałabym,że to o niego może mu chodzić.Ale Chris się wkurzył..wkurzył się kiedy Zayn przeszkodził mu wtedy,na imprezie...Gdyby nie Malik,on pewnie już wtedy by mnie...-tu urwałam a one przytuliły mnie do siebie jeszcze mocniej.
-Dostanie mu się za to co zrobił.-odrzekła Sam.-Pożałuje tego,zobaczysz.
-Nie! Nie możecie nikomu o tym powiedzieć!
-Dlaczego? On musi zostać za to ukarany! To okropne przestępstwo,Mary.
-Jak zobaczy,że coś się dzieje w okół tej sprawy będzie wiedział,że komuś powiedziałam a wtedy może się zemścić na mnie,Zaynie albo Jamesie!-podniosłam się i złapałam się za głowę.-Obiecajcie,że nikomu nie powiecie!
-Mary...
-Obiecajcie!-krzyknęłam we łzach a one niepewnie pokiwały głowami.
| Rose |
Kilka godzin próbowałyśmy ją przekonać żeby powiedziała o tym rodzicom,dyrektorowi,policji,komukolwiek,ale to i tak na nic...I w tej sytuacji byłyśmy,brzydko mówiąc,w czarnej dupie.Obiecałyśmy milczenie w sprawie,która potrzebowała natychmiastowego działania i to było najgorsze.Resztę nocy Marina przespała wyraźnie spokojniej niż dotychczas,prawdopodobnie dlatego,że była w naszych objęciach i w końcu zwaliła na kogoś swój ciężar.No właśnie,zwaliła...W porównaniu do niej ja nie mogłam spać całą noc.I mam tu na myśli tylko mnie bo panna Samantha chrapała w najlepsze.Rankiem,jak tylko usłyszałam głosy dochodzące z dołu zeszłam do kuchni gdzie siedzieli już rodzice mojej przyjaciółki.
-Dzień dobry i smacznego.-przywitałam się po czym przysiadłam się do stołu.Tata Mariny podniósł wzrok z nad gazety i spojrzał na mnie.
-Dobry dobry.I co? Powiedziała wam?
Zanim odpowiedziałam zawahałam się na chwilę.Mama także oderwała się od przygotowywania śniadania i podleciała ku mnie z nadzieją.Jakże ciężko mi było ich okłamywać!
-Nie.Przykro mi,ale nie chciała nic powiedzieć.My...próbowałyśmy.
-To nie wasza wina..-westchnęła i podała mi jajecznicę.-Ważne,że się starałyście.Dziękujemy.-uśmiechnęła się blado a ja poczułam się jeszcze gorzej.Ojciec bez słowa powrócił do czytania gazety ale ja i tak wiedziałam,że jedynie przegląda ją wzrokiem.Tak naprawdę obydwoje byli ciągle zmartwieni.Gdy zjadłam śniadanie poleciałam obudzić dwóch śpiochów,bo niedługo miały zacząć się lekcje.Mary pożyczyła ubrania dla Sam a ja udałam się do siebie.Po dwóch godzinach siedziałyśmy już na lekcji sztuki,a ja po raz pierwszy się na niej nie skupiałam.Byłam całkowicie nieobecna.Przez cały dzień chodziłam zamyślona aż w końcu kiedy siedzieliśmy w domu zespołu One Direction wybuchnęłam.
-MARY,JA DŁUŻEJ TAK NIE MOGĘ,MUSISZ KOMUŚ O TYM POWIEDZIEĆ!
Wszystkie oczy skierowały się na mnie,żartujący Zayn i Harry ucichli,Liam przestał rozmawiać ze swoją dziewczyną przez telefon,a Niall aż wypuścił bułkę z rąk.Mary spojrzała na mnie z przykrością i już chciała uciec kiedy drogę zastawiła jej Sam.
-Ja też o tym myślaaałam..tak,wiem Rose,że jesteś zdziwiona..ale to rzeczywiście nie w porządku.Wszyscy tutaj chcemy ci pomóc i możesz nam zaufać.Razem możemy zrobić tak żeby Chris nie dowiedział się o tym,że my wiemy.I nic nikomu się nie stanie.W grupie siła,nie?
Stanęłam jak wryta i aż otworzyłam usta ze zdumienia.
-To jedna z najsensowniejszych rzeczy jakie od Ciebie usłyszałam,Sam.-przyznałam szczerze.
-Mary? My naprawdę chcemy dla Ciebie jak najlepiej..choć nie znamy się za długo.Samantha ma racje.-odezwał się Louis i wszyscy pokiwali głowami.Mary z powrotem opadła na fotel.
-Dlaczego? Dlaczego tak bardzo mi to wszystko utrudniacie...-jęknęła.-Nie mam siły znowu tego powtarzać.Jeśli wam powiem,to samo będzie trzeba powtórzyć rodzicom.
-Możemy im to wszystko wyjaśnić.Razem jakoś zdziałamy.Daj nam tylko swoją zgodę.-poprosiłam a ona po kilku minutach ostatecznie pokiwała głową.Zadzwoniliśmy do Maxa,który wraz ze swoimi rodzicami zjawił się po dwudziestu minutach.Opowiedzieliśmy im wspólnie o wszystkim...
No i jest :) Zagadka wyjaśniona,teraz tylko pytanie jak to się rozwiąże? Odpowiedź najwcześniej dopiero we wrześniu z powodu mojego wyjazdu.Mam nadzieję,że będziecie czekać? ^^